O polskich wyborach zza oceanu.
felieton w Tygodniku Solidarność.
Wyniki wyborów
samorządowych wymagają solidnej analizy nie tylko dokonanej przez partyjnych
propagandystów, ale również obiektywnych analityków. Nie uciekniemy także od
publicystyki i muszę jasno podkreślić, że w 2015 roku głosowałem na dobrą
zmianę.
Czy PiS wygrał te
wybory, czy przegrał? Trzeba zastanowić się przede wszystkim nad wyborami
moralnymi Polaków. Wybory wygrali: człowiek oskarżony o gwałt, człowiek, na
którym ciążą zarzuty korupcyjne, pani która poświadczyła nieprawdę. „W
poważnych krajach” taka sytuacja nie mogła by mieć miejsca. System prawny w
Polsce od końca II wojny światowej działa bowiem wybiórczo, upośledzonego za
kradzież cukierków każe a sędziego, który ukradł wiertarkę, puszcza wolno
tłumacząc to roztargnieniem. Jeśli tak funkcjonuje Państwo to nie dziwmy się,
że Polacy przy urnach też nie widzą takich moralnych problemów.
A co się stało, z naukami Jana Pawła II? O
moralności, miłości do Ojczyzny, patriotyźmie, szacunku dla drugiego człowieka?
Szkoda, że PiS w
aksjologii, którą buduje nie opiera się na naukach tego wielkiego Polaka, który
jednoczył ludzi a nie dzielił. Reforma państwa powinna mieć zdrowy moralny
fundament i samo: „Bóg, Honor, Ojczyzna” jako hasło już nie wystarczą.
Potrzebna jest konkretna praca organiczna z ludźmi. Kolejna 500 stronicowa
książka o żołnierzach wyklętych nie zmieni obrazu historii Polski u
przeciętnego Polaka, który wchodząc do galerii handlowej, kupi krzyczące do
niego antypolskie książki i prasę. To właśnie ten Polak powinien być przedmiotem
zainteresowania PiSu. Nie ma strategicznej koncepcji polskiej polityki
historycznej, która mogłaby być realizowana w Polsce i za granicą. Nie ma narzędzi
do jej realizacji a o finansowaniu polskiej kultury lepiej nie wspominać.
Proaktywna praca
organiczna poprzez otwieranie się na nowe grupy społeczeństwa to szansa na
wygrane wybory w przyszłości. Alienacja i odpychanie kolejnych grup społecznych
(Środowiska kresowe, Polonia, Frankowicze, Narodowcy, rolnicy) nie tędy droga.
Arogancja i
pokazywanie wyższości i nieomylności władzy to błędy, na które dobra zmiana nie
może sobie pozwolić. Przywołam raz jeszcze przykład z V Zjazdu Polonii. W
Zjeździe uczestniczyło 80 dziennikarzy polonijnych z całego świata. Jest to ogromny
potencjał dla Polski w realizacji wielu zadań. Jednak po Zjeździe nikt z ta
grupą się nawet nie skontaktował, bo oprócz Wspólnoty Polskiej prawdopodobnie
żadna profesjonalna organizacja w Polsce nie widzi tego potencjału. W ramach
zjazdu pracowali z nami urzędnicy z MSZ, PAP, Telewizji Polskiej i Polskiego
Radia, ale w ramach zasady ugruntowanej przez dekady w Polsce: To dziennikarze polonijni powinni się
„łasić i kiwać ogonkiem” do tych wymienionych. Jest do znakomity przykład
pojmowania polskiej racji stanu przez warszawskie elity, która nie potrafi
zauważyć potencjału dla Polski z jakim się zetknęła.
W Stanach
Zjednoczonych równie spolaryzowanych jak Polska rodzi się w tej chwili debata
na temat przyszłości polityki. Tworzą ją umiarkowani centryści, którzy widzą,
że ten ideologiczny konflikt powoduje nieefektywność całego kraju. Próbuje się
budować mosty i rozwijać ponadpartyjne projekty. Może takie myślenie byłoby
również efektywne w Polsce.
No comments:
Post a Comment