" Trudno być Polakiem nie nosząc w sobie tego dziedzictwa,

któremu na imię Polska”

Jan Paweł II

Saturday, October 29, 2016

”Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele, i? – jakoś to będzie!” czyli o Polonii w Ameryce.

Artykuł ukazał się w Nowym Dzienniku i Dzienniku Berlińskim październik 2016.

Waldemar Biniecki, Dyrektor Wykonawczy, PAX Polonica Foundation,

Edward Wojciech Jeśman, Prezes, Kongres Polonii Amerykańskiej Południowej Kalifornii

Stało się. Polska społeczność w USA zyskała swoje pięć minut w amerykańskiej polityce. Donald Trump, kandydat na Prezydenta Stanów Zjednoczonych spotkał się z Polonią i powołał polsko-amerykańską radę konsultacyjną, w której zasiada sporo znanych w świecie Polonii osób. Cieszymy się z tego powodu. Ciekawi nas również jednak brak reakcji ze strony samej Polonii, która podzielona i skłócona, zaprzepaszcza właśnie nadarzającą się okazję i historyczną szansę na ponowne wprowadzenie spraw polskich i polskiej perspektywy do politycznego dyskursu w USA. Czy nie jest już najwyższy czas na odbudowę dawnej siły i charyzmy Polonii z czasów prezesur Rozmarka i Mazewskiego, kiedy to liderzy Polonii nie tylko często gościli, ale i wpływali na decyzje Białego Domu? Jak zinterpretować w takim razie, w istniejącym kontekście politycznym, wyniki ostatnich wyborów do zarządu krajowego Kongresu Polonii Amerykańskiej oraz zorganizowane ad hoc i bez udziału działaczy KPA spoza Chicago, spotkanie nowo wybranego zarządu KPA z Madeline Albright, wysłanniczką Hillary Clinton?

Ostatnie wybory w KPA ilustrują mam wyraźnie, że polonijny król jest zupełnie nagi. Grupa od lat „trzymająca władzę” w Kongresie Polonii Amerykańskiej utrzymała swą dominację, „demokratycznie” przegłosowując usunięcie wszelkich kandydatów i pomysłów stanowiących potencjalne zagrożenia dla obecnie panującego układu i status quo. Zarząd krajowy nie ma w swoim obecnym składzie ani jednej osoby należącej do obozu pro-polskiego i reformatorskiego.  Z zarządu KPA usunięto popularną w Polsce i wspieraną przez polskie czynniki rządowe dr. Marię Szonert Biniendę, która reprezentowała w zarządzie poglądy pro-polskie. Przy braku jakichkolwiek nowych inicjatyw i jasnego i czytelnego programu działania, zarząd krajowy Kongresu wygląda teraz, jak to ktoś obrazowo określił, jak partia wyalienowanych, niezdolnych do budowania czegokolwiek nowego i odrzucających wszelkie konstruktywne sugestie i propozycje z zewnątrz, „leśnych dziadków”. Zarząd krajowy KPA, nieczuły na wyzwania czasu, neguje i odrzuca nie tylko swą historyczną odpowiedzialność za promowanie polskiej racji stanu, ale nawet, swoją odpowiedzialność za stan Polonii w Ameryce. Ta niemoc może doprowadzić nas, niebawem do zguby, do trwałego i nieodwracalnego roztrwonienia ideowego i materialnego dorobku KPA, wypracowanego przez ojców-założycieli i ich następców. Próba wepchnięcia Polonii w polityczną i merytoryczną próżnię, dokonywana rękoma zarządu krajowego KPA, ma na celu, powiedzmy to sobie otwarcie, oderwanie i trwałe odseparowanie KPA od spraw Polski, a Polsce uniemożliwienie wpływania na działania Polonii. Wszystko to prowadzić musi niestety do dalszej postępującej polityczno-kulturowej degradacji i marginalizacji Polonii w życiu politycznym Stanów Zjednoczonych.

Nowo wybrany zarząd krajowy KPA powiela te same, od dawna już nieskuteczne, „pomysły” i ucieka się do nic nieznaczących pozornych ruchów. To samo wąskie grono, mniej lub bardziej znanych, lecz od dawna niewiarygodnych działaczy, nie zważając na realia amerykańskiej i polskiej sceny politycznej, pozostaje w swej większości również nieświadome kształtującej się właśnie nowej, niezwykle groźnej dla Polski sytuacji geopolitycznej, nie wspominając o nieubłaganym dyktacie, działającej przeciwko nam zapalniej mieszanki niekorzystnych czynników demograficznych, społecznych i kulturowych. Dobrym przykładem naszej organizacyjnej bezsilności jest, sprawa zniesienia wiz dla Polaków. Mówimy o niej od lat nie prowadząc jednak jakiejkolwiek racjonalnej i profesjonalnej kampanii mającej na celu ostateczne załatwienie tej zadawnionej sprawy, ważnej obecnie głównie w wymiarze bardziej symbolicznym, niż praktycznym. Bijemy bezplanowo głową w mur i co najgorsze, nie wyciągamy żadnych praktycznych wniosków z naszych błędów i porażek.
Ale wróćmy do Donalda Trumpa. Świetnie się stało, że zwrócił on uwagę na Polonię, grupę mającą ogromny historyczny udział w budowie amerykańskiej potęgi i świetności. Mamy nadzieję, że nie zapomni on wkrótce o swoich przedwyborczych obietnicach. Zadajmy sobie jednak pytania: Co się stanie jeżeli Donald Trump przegra? A co się stanie kiedy wygra?A  Przywódcy Polonii muszą zakładać i przygotowywać się na możliwość zaistnienia rozmaitych scenariuszy, także tych najgorszych. Zdecydowanie nie możemy zostawić spraw samych sobie i liczyć na to że zrealizują się tylko najlepsze dla nas warianty. Nie możemy podążać śladem bohaterów „Pana Tadeusza”, o których nie bez miłości, lecz sarkastycznie pisał Adam Mickiewicz: ”Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele, i? – jakoś to będzie!”

Jakie powinny być nasze pierwsze kroki na tej nowej, postulowanej przez nas drodze? Zacznijmy od otwartej, transparentnej debaty o przyszłości Polonii! Musimy się odwołać do tradycji; twórzmy kluby dyskusyjne, aktywizujmy, organizujmy i edukujmy Polonię, ale organizujmy ją w warunkach i z użyciem standardów obowiązujących w XXI wieku. Otwarta polonijna debata powinna być nakierowana na artykułowanie autentycznych problemów i potrzeb zarówno Polonii jak i Narodu Polskiego. Musimy jasno określić nową misję i cele Polonii. Musimy rozszerzać krąg uczestników i zasięg naszych dyskusji i nie zawężać ich, oraz nie ograniczać tylko do znanych już środowisk i ich wiernych akolitów. Debata ta musi dopuścić do głosu nowe grupy, które nie są obecnie reprezentowane w świecie Polonii.

Mimo istnienia bazy medialnej będącej w posiadaniu Polaków - Chicago, Nowy Jork, Toronto - która to baza mogłaby taką polonijną debatę nie tylko relacjonować, ale i stymulować oraz promować, niewiele się na tej płaszczyźnie od lat dzieje. Potrzebna jest wola i podjęcie przez decydentów mediów polonijnych szerszej wzajemnej współpracy, wypracowanie wspólnego planu działania oraz racjonalne pozyskiwanie i wydatkowanie energicznie gromadzonych na ten cel funduszy. Wymaga to oczywiście nowego typu myślenia i poczucia odpowiedzialności za stan Polonii i Polski wśród naszych rodzimych, medialnych decydentów. Udział w tej debacie i poparcie szerszej publiczności polonijnej zapewniłyby jej autentyczność i transparentność, a tym samym również większą społeczną reprezentatywność i skuteczność oraz twarde osadzenie w rzeczywistości. Potrzebny jest tu udział - mimo niełatwych do pogodzenia różnic politycznych - całej reprezentacji pro-polskiej, patriotycznej Polonii i włączenie w ten proces wszystkich odłamów Polonii: starej i nowej, liberalnej i konserwatywnej, religijnej i laickiej. Sytuacja geo-polityczna Polski wymaga takiej konsekwentnej i odpowiedzialnej współpracy. Nasza suwerenność, ba samo nawet istnienie naszej państwowości, nie są w obecnym stanie rzeczy, w jakikolwiek sposób, przez nikogo naprawdę gwarantowane. Zasklepienie się w ramach jednej formacji polityczno-ideowej, czy jednego pokolenia jest w tej sytuacji niewystarczające. Musimy nauczyć się współpracować z sobą i wypracowywać wspólne rozwiązania, rozwiązania - z natury rzeczy - kompromisowe, aby doprowadzić do zwiększenia wagi Polonii jako istotnej, politycznej grupy wpływu i nacisku. Udział w tym historycznym projekcie partnerów z Polski, zwiększyłby automatycznie jego ciężar gatunkowy i nadał mu rangę międzynarodową. Bez takiej szerokiej polonijnej współpracy - współpracy ponad podziałami politycznymi i personalnymi animozjami - oraz bez uczestnictwa i zdecydowanej pomocy państwa polskiego, budowa naszego amerykańskiego, czy może nawet bardziej ambitnie, globalnego, pro-polskiego lobby politycznego nie ma chyba szans na skuteczne zaistnienie oraz sukces.

Celem naszej ogólno-amerykańskiej, polonijnej debaty i współdziałania różnych grup musi być wyznaczenie nowych kierunków i sposobów działania i sprecyzowanie nowej strategii Polonii w USA i Kanadzie adekwatnej do istniejącej sytuacji i potrzeb. Są to działania, które muszą być zrealizowane w miarę szybko, jeżeli chcemy zapewnić Polonii nie tylko należne jej miejsce we współczesnym świecie, ale wręcz jej fizyczne przetrwanie, jako czegoś więcej niż tylko luźnego zbioru niepowiązanych z sobą jednostek.

Bez przedefiniowania celów Polonii i bez sformułowania nowych sposobów ich realizacji, bez wielo-środowiskowej integracji i bez utrzymania i pogłębienia łączności Polonii z krajem, Polonia wtopi się niebawem nieodwracalnie, i całkowicie zasymiluje ze społeczeństwami krajów zamieszkania. Rzeczywistość pokazuje, że proces porzucania języka polskiego jako głównego języka komunikacji w polskich rodzinach nie tylko się pogłębia, ale że nowe pokolenie nie jest już głębiej zakorzenione, ani intelektualnie, ani emocjonalnie w polskim kodzie historyczno-kulturowym, co prowadzi do utraty więzi z Polską, jako krajem nie tylko pochodzenia, ale także jako istotnym punktem indywidualnego, kulturowego odniesienia. Proces ten realizuje się na skutek wypierania i zastępowania polskich wartości kulturowych, wartościami i treściami wszechobecnej, globalnej, sprowadzającej wszystko do jednego mianownika, kultury masowej. Przeciwdziałać takiemu niekorzystnemu rozwojowi wypadków muszą zarówno nasze stare przeorganizowane, jak i te nowo powoływane do życia organizacje polonijne, oraz co ważne, także polskie agendy rządowe. Nikt inny tego za nas, proszę Państwa, nie zrobi. Bez wytyczenia nowych zadań i strategii, bez nowego programu działania i bez wydatkowania na ten cel znaczących środków finansowych, za lat 20 lub 30 zorganizowanej Polonii może już po prostu nie być. Jest to ostatni, w naszym przekonaniu, moment, kiedy możliwe jest jeszcze znaczące wyhamowanie, jeżeli nie odwrócenie procesu dezintegracji i postępującej samo-likwidacji Polonii. Jest to również ostatni moment, kiedy ciągle istnieje jeszcze szansa na ponowne jej zaistnienie jako znaczącej siły w amerykańskiej przestrzeni kulturowej i politycznej. Utrzymujmy i poszerzajmy kulturowe i językowe fundamenty nowej Polonii. Twórzmy nowoczesny i profesjonalny polonijny i polski lobbing w USA i w Kanadzie. Tylko wspólny wysiłek wielu środowisk jest w stanie zachować Polonię świadomą swej kulturowej i historycznej odmienności, oraz swej wartości. Potrzebujemy nowych, charyzmatycznych i pracowitych przywódców, jasno określonej strategii oraz patriotycznego, aktywnego zaplecza intelektualnego opartego na stabilnych organizacyjno-finansowych fundamentach umożliwiających realizację powyższych zadań. 

Friday, October 14, 2016

Jak skutecznie realizować polską politykę historyczną w USA?

Artykuł ukazał się w Dzienniku Berlińskim 13 października 2016 i Nowym Dzienniku 17 października 2016.


Na wstępie pragnę zaznaczyć, że autor posiada bogate, udokumentowane doświadczenie w realizacji programów międzynarodowych w Stanach Zjednoczonych. Zrealizował dziesiątki programów edukacyjnych poświęconych sprawom polskim w Stanach Zjednoczonych w środowiskach akademickich, instytucjach, międzynarodowych, biznesowych. Publikuje artykuły publicystyczne na temat budowania polskiej diaspory na świecie w prasie polonijnej w USA, Europie oraz w Polsce.
Zrealizował lub współrealizował w USA takie wydarzenia jak: „Splendor of Poland”, pokazy filmów polskich takich jak; „Katyń”, „Bitwa Warszawska 1920” „The Way back”, spotkania z polskimi ekspertami i dyplomatami w zakresie historii, polityki, ekonomii. Realizował także wystawy: “The Righteous Among the Nations” i "The World Knew: Jan Karski’s Mission for Humanity".
Jak realizować takie programy, aby były one jak najbardziej efektywne i docierały do amerykańskich elit? Odpowiedź brzmi jednoznacznie: planowanie, planowanie i jeszcze raz planowanie. Realizacja programów międzynarodowych w Stanach Zjednoczonych posiada bogatą historię i zanim powstały profesjonalne instytucje zajmujące się tą tematyką programy te miały swoje miejsce w bibliotekach, muzeach, uniwersytetach i w innych miejscach takie jak centra etniczne.
Aby realizować polską politykę historyczną w Stanach Zjednoczonych musimy całkowicie odrzucić polską „spontaniczność” i organizowanie czegokolwiek na ostatnią chwilę. Istotne jest to, aby wydarzenie znalazło się w katalogach i materiałach marketingowych co najmniej na pół roku przed wydarzeniem. Nawiązywanie kontaktów i odnajdywanie właściwych ludzi wymaga niejednokrotnie długiego okresu czasu i jest naturalną fazą w tym procesie.
W swojej działalności autor organizował polskie programy zawsze z udziałem partnerów lokalnych. Chodziło przede wszystkim o przerzucenie kosztów organizacji tych programów na partnerów, którzy zapewniali miejsce, technologię, marketing oraz zapewniali publiczność. Istotne w tym momencie są umiejętności prezentacji pomysłu, zjednania sobie sprzymierzeńców oraz umiejętność przekonania Amerykanów do profesjonalizmu autorów pomysłu, trzeba więc mieć pełną orientację o funkcjonowaniu amerykańskich uniwersytetów i innych instytucji w których chcemy takie programy realizować. Ważne jest, aby zaprezentować konkretne i wiarygodne profesjonalne doświadczenie w tej mierze. Musimy dysponować pewnością siebie, posiadać wiarygodne materiały dla wszystkich uczestników spotkania. Prezentacja pomysłu, jest tym samym co przygotowanie się do poważnych negocjacji.
Ważnym elementem jest także umiejętność powiązania pomysłu ze środowiskiem lokalnym. Trzeba więc odrobić zadanie domowe i znaleźć takowe. W artykule tym autor chciałby skoncentrować się i zilustrować co udało się zrealizować w środowisku miasta uniwersyteckiego w stanie Kansas. Zrealizowano dwie duże wystawy: „Polish Righteous Among Nations” i "The World Knew: Jan Karski’s Mission for Humanity”. Narodził się więc pomysł włączenia do wystaw projektu „Life in the Jar”. Warto w tym miejscu przybliżyć tę wspaniałą historię. Autorzy projektu „Life in the jar” sami siebie charakteryzują w ten sposób: “protestanccy uczniowie odkryli katolicką kobietę, która ratowała żydowskie dzieci. “Jesienią 1999 nauczyciel z Kansas -Norman Conard zachęcił 3 uczennice z liceum w Fort Scott: Megan Stewart, Elizabeth Cambers i Sabrinę Coons, aby wzięły udział w corocznym projekcie poświęconym Narodowemu Dniu Historii. Norm pokazał im artykuł z internetu z marca 1994, który mówił, że „Irena Sendler uratowała 2500 żydowskich dzieci z „Warszawskiego Getta”. Norman powiedział im, że artykuł najprawdopodobniej posiada błędy i trzeba to sprawdzić. Dziewczyny rozpoczęły więc dociekać prawdy. Napisały przedstawienie o tym jak Irena Sendler ratowała żydowskie dzieci. Spektakl był wystawiany pod tytułem: „Life in the jar” . W listopadzie 2008 mały już na koncie ponad 300 spektakli wystawionych w USA i Europie. W międzyczasie odkryły, że Irena Sendler ciągle cieszyła się doskonałym zdrowiem i mieszkała w Polsce. Potem zaczęły się wywiady w mediach amerykańskich i popularyzowanie Ireny Sendler dla amerykańskiej publiczności. Rozpoczęły się także podróże do Polski do pani Ireny, sponsorowane przez społeczność żydowską z Kansas City. Napisano książkę i nakręcono film pod tym samym tytułem” Life in the Jar”. W 2009 Hallmark Hall of Fame wyprodukował “The Courageous Heart of Irena Sendler” dla stacji CBS, którego światowa premiera odbyła się w Fort Scott, Kansas, czyli tam, gdzie wszystko się zaczęło. Pani Irena umarła w maju 2008, ale międzynarodowa pamięć o niej jest ciągle propagowana przez projekt „Life in the Jar ”.
Amerykanie uwielbiają znajdywać sytuacje, w których oni też tworzą historię. Tylko na tej jednej uczelni amerykańskiej zrealizowano dwie wspomniane już wystawy, zorganizowano dla młodzieży akademickiej spektakl” Life in the Jar”. Zrealizowano kilka programów towarzyszących o historii Polski, pokazano film o Janie Karskim. Na wydziale pedagogicznym nakręcono profesjonalny film dokumentalny o projekcie „ Life in the Jar” zatytuowany: “The Irena Sendler Project Documentary: Life in a Jar”https://www.youtube.com/watch?v=zHod5WVDWEA. Do Polski z amerykańskiego uniwersytetu pojechała misja profesorów, aby nawiązać kontakty naukowe. Zwiedzono muzeum w Auschwitz, spotkano się z polskimi naukowcami na 4 uniwersytetach, spotkano się w IPN-nie. Kontakty naukowe trwają i rozwijają się.
Jak widać z udokumentowanych faktów ważne jest to, aby do amerykańskich profesorów i studentów poważnego na świecie uniwersytetu dotarła wyrazista informacja: „Polacy ratowali Żydów z Holokaustu”.  Tę informację udało się autorowi upowszechnić. Konieczne jest jej powtórzenie na tym terenie za kilka lat. Wystawy obejrzały setki studentów- przyszłej elity nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i z innych krajów. Następnym etapem działań autora będzie na pewno wystąpienie do władz polskich o uhonorowanie Norma Conarda, Megan Stewart, Elizabeth Cambers i Sabrina Coons, którzy otrzymali w tylko dyplomy uznania od Pani Konsul RP z Chicago.
Waldemar Biniecki – urodzony w Bydgoszczy w 1962 r. W USA od 2000 r., syn Daniel Kazimierz 10 lat. Obecnie: właściciel Biniecki Consulting działacz polonijny, autor i publicysta, współzałożyciel, prezes i CEO Fundacji PaxPolonica. email:waldemar.biniecki@paxpolonica.org


Saturday, September 24, 2016

Prezes Spula, lobbing w USA a sprawa polska.

Artykuł ukazał się w Nowym Dzienniku 24 września 2016. 


W poprzednim artykule przekonywałem Państwa do idei powstania profesjonalnej organizacji lobbingowej, która zajmowałaby się przede wszystkim dwoma aspektami: popularyzowaniem polskiej polityki historycznej oraz całościową promocją Polski w USA. W tym artykule będę się starał powiedzieć, że taką organizację w USA może powołać tylko polski rząd. W organizacji tej powinni pracować profesjonaliści z zakresu: prawa, marketingu politycznego, ekonomii, mediów, międzynarodowej edukacji i budowania polskiej wspólnoty za granicą. W tym miejscu warto jednak podkreślić, że powinny to być osoby z doskonałą orientacją i doświadczeniem ze Stanów Zjednoczonych. Organizacja ta powinna również pracować z woluntariuszami, na których powinny opierać się działania w danych rejonach Ameryki Północnej.
 Aby wyrazić taką opinię, przeanalizowałem tego typu organizacje, które profesjonalnie zajmują się lobbingiem. Jak wszyscy dobrze wiemy większość z nich są to organizacje o żydowskim rodowodzie. Naród żydowski posiada najlepszy na świecie lobbing oparty na rozmaitych organizacjach a ich celem bez wglądu na profil danej organizacji jest działanie na rzecz państwa Izrael. W każdym stanie w USA istnieją co najmniej 3 niezależne takie organizacje, które oprócz swojej podstawowej działalności monitorują światową prasę, media i publiczne programy edukacyjne. Każdy dyrektor wykonawczy jest etatowym pracownikiem danej organizacji, posiada kluczowe umiejętności z zakresu współpracy z mediami. Większość tych organizacji jest ze sobą połączona w taki sposób, aby zapewnić natychmiastowe działanie we wszystkich stanach jednocześnie. Organizacje te finansowane są hojnie przez diasporę żydowską i inne instytucje znajdujące się pod wpływem tejże diaspory. Doskonałym przykładem jest NPR, czyli publiczne radio w Stanach Zjednoczonych, gdzie największy procent datków pochodzi od diaspory żydowskiej. Sama diaspora jest być może bardziej politycznie podzielona niż Polonia, ale jeśli chodzi o sprawę żydowską zawsze istnieje jedność i pełne poparcie dla państwa Izrael.

Polonia w tym kontraście wypada nieco anemicznie. Przy doskonałej sytuacji finansowej jesteśmy w pierwszej trójce najbogatszych etnicznych grup w USA. Amerykanie polskiego pochodzenia są bogatsi niż przeciętny Amerykanin (79 tys. dol. wobec średniej 63 tys. jeśli chodzi o dochód na rodzinę oraz są lepiej wykształceni (36 proc. wobec 28 proc. ukończyło studia). Najgorzej jest z reprezentacją polityczną Polonii. Po erze Karola Rozmarka, Alojzego Mazewskiego charyzmatycznych prezesów Kongresu Polonii Amerykańskiej i wielkiego amerykańskiego kongresmena polskiego pochodzenia Klemensa Zabłockiego z Milwaukee, następował stopniowy marazm i polityczna gra rozbijania Polonii, która trwa do dziś. Nie inwestuje się w ludzki kapitał. Nie wspiera ludzi o dużym potencjale dla Polonii. Aktualni liderzy nie umieją kreować młodszych ani nie wiedzą jak z nimi współpracować. Trwa marnotrawstwo kapitału Polonii poprzednich pokoleń oczym pisze red. Kuriera Chicago- Marek Bober w swojej książce pt: „Rok hańby i wstydu. Kongres Polonii Amerykańskiej, Wydział na stan Illinois. 2-15-2016)”.
Jak pisałem w moim poprzednim artykule na ten temat biorę aktywny udział w budowie dwóch profesjonalnych projektów polonijnych i już na samym początku tej drogi uderzyło mnie mentalne przeświadczenie członków tych grup, że całość działań będzie realizowana w oparciu o woluntariat. Pragnąłbym mocno podkreślić w tym miejscu: tylko profesjonalne zarządzane organizacje mają szansę na sukces w starciu z liberalno-globalistyczną nagonką na Polskę. Na początku wszystkim towarzyszyło głębokie przeświadczenie, że wszyscy hojnie wesprą te działania, bo chodzi przecież o dobro Polski. Zabrakło jednak bardzo ważnych umiejętności: praktycznej wiedzy jak razem pracować nie dzieląc ludzi oraz jak pozyskiwać finanse w polskiej grupie etnicznej, gdzie nie ma wypracowanych tradycji w tym zakresie. Owszem dajemy na tacę w kościele, ale opodatkowywanie się na słuszny cel to już inna sprawa. W dalszym ciągu wolimy budować pomniki niż inwestować w kapitał ludzki i szkolić liderów Polonii. Do tego dochodzi jeszcze dbałość o pozycję na amerykańskim osiedlu, która mówi, że trawa musi mieć 4 cale długości, samochody najwyżej 4 letnie no i inne gadżety o który też trwa ciągły wyścig. Wartości pracy organicznej dla swojej grupy etnicznej zostały wyparte przez królujące selfi i głupie wylewanie kubłów zimnej wody. Bez pomocy państwa polskiego i inwestycje w kapitał ludzki w USA nie powstanie profesjonalny polski lobbing, chyba, że państwo polskie wynajmie firmy lobbingowe z Waszyngtonu, ale to będzie dużo kosztować.

A co na to wszystko Prezes Spula? Otóż zafundował nam ostatnio chicagowską wersję „dobrej zmiany”, przegłosowując i wycinając zupełnie pro PiS-owską i reformatorską opozycję w zarządzie krajowym KPA. To ciekawy sygnał dla polskiego rządu. Nie przedstawiono żadnego programu i właśnie ten fakt pokazał, o co tak naprawdę chodzi w KPA.
Mam w tym miejscu jednak inne ciekawe pytanie: Czy w Warszawie w ogóle istnieje jakiś plan, pomysł na budowanie polskiego lobbingu w Ameryce Północnej? Warto by jakoś strategicznie zacząć się komunikować, bo ostatnio mamy tutaj w tej Ameryce tylu znamienitych gości z Polski -tylko brak jest konkretnych rozmów i ustaleń w tym zakresie. Doskonale i dosadnie wypowiedział się na ten temat prof. Chodakiewicz w artykule” W Waszyngtonie nikt nie lobbuje za Polską”. Wizyty te mają dla nas bardzo ważne znaczenie, bo podnoszą morale Polonii, ale konkretnego dialogu nadal brak.
Konkludując z punktu widzenia osoby przez 15 lat zaangażowanej w sprawy polskie w USA na arenie biznesowej, politycznej, wojskowej i polonijnej uważam, że to polski rząd powinien powołać np. Instytut Promocji Polski w Ameryce i zatrudnić kilku fachowców z USA i Polski, o wyraźnych cechach przywódczych i niezbędnej wiedzy eksperckiej do zbudowania profesjonalnego lobbingu i aktywnej promocji Polski na tym kontynencie. Siedzibę można by ulokować np. w Chicago, ku zadowoleniu Prezesa Spuli. Warto by też zastanowić się nad istnieniem innych „resortowych” polskich instytucji w USA. Chyba lepiej mieć jedną a dobrą taką instytucję. Czekanie na ruchy oddolne lub reformy już istniejących organizacji jest zwykłą stratą czasu.
Waldemar Biniecki – urodzony w Bydgoszczy w 1962 r. W USA od 2000 r., żonaty z Susan (profesor na Kansas State University), syn Daniel Kazimierz 10 lat. Był prezesem KPA w Wisconsin, wykładowcą w Kansas State University, University of Wisconsin, Milwaukee. Obecnie: właściciel Biniecki Consulting działacz polonijny, autor i publicysta, współzałożyciel, prezes i CEO Fundacji Pax Polonica.                   email: waldemar.biniecki@paxpolonica.org

Sunday, August 14, 2016

Państwo polskie potrzebuje profesjonalnego lobbingu w strategicznych dla Polski krajach dla wsparcia polskiej polityki historycznej.

Artykuł ukazał się w Dzienniku Berlińskim 14 sierpnia oraz Nowym Dzienniku 20 sierpnia 2016.



Od dłuższego już czasu jako działacz polonijny prowadzę niezależne badania nad budowaniem wspólnoty polskiej na świecie. Prezentowałem wybrane problemy z tego zakresu na rozmaitych konferencjach oraz publikuję na ten temat. Zawsze przedstawiam konkretne strategie nie krytykując, ale starając przedstawić jasne i czytelne sposoby rozwiązywania problemów. Od ponad roku jestem poważnie zaangażowany w tworzenie dwóch polonijnych think tanków, które mogą wspomóc realizację polskiej narracji naszej polityki historycznej w Stanach Zjednoczonych.

Od wyboru nowego Prezydenta i Parlamentu obserwujemy zdesperowane ataki globalistyczno-liberalnego lobby na Polskę. Ma to miejsce zarówno w Europie jak i tutaj w Stanach Zjednoczonych. Mimo spektakularnych sukcesów wizerunkowych Polski, zarówno po szczycie NATO w Warszawie jak i wizycie Papieża w Polsce, nikt kto obserwuje globalną politykę nie ma złudzeń, że oczernianie Polski wchodzi w kolejną poważną fazę. Świadczy o tym między innymi artykuł Chrisa Hedgesa. Ten amerykański dziennikarz, pisarz i korespondent wojenny, laureat Nagrody Pulitzera, opublikował w portalu Truthdig.com artykuł szkalujący Polskę, a obecny rząd nazwał w nim "nowymi faszystami".

Dlaczego tak się dzieje i dlaczego uczestniczą w tym Stany Zjednoczone włączając w to zarówno demokratów jak i republikanów? Polska narusza bowiem nowy porządek świata, ustalony po 1989 roku. Z roli jaką wyznaczył nam globalistyczno-liberalny świat: skolonizowanego, wysoce opodatkowanego i biernego konsumenta globalnych korporacji, zaczynamy się wybijać na w pełni suwerenny naród, wywracając ten porządek. Wracamy do swojej historycznej tożsamości opartej na wartościach konserwatywnych sformułowanych przez naszych przodków: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Stajemy się również bardzo niebezpiecznym przykładem dla innych krajów, które mogą pójść naszym śladem lub wręcz upatrują w nas lidera tych przemian.

To globalistyczno-liberalny świat zafundował nam w 1989 roku dziką prywatyzację, polegającą na eliminacji polskiej konkurencji. Całe sektory polskiej gospodarki utraciły swój narodowy charakter. Cały system ekonomiczny podporządkował się globalnym koncernom, które kupowały polskie firmy, aby późnej zamykać rodzime produkcje. Nie ma już żadnej rozpoznawalnej na świecie polskiej marki.

Lecz Polacy mają coś takiego w genach, że nie potrafimy dać sobie narzucić żadnych form opresji nawet ekonomicznych. Budzimy się powoli ze snu pustych obietnic o „zielonej wyspie”, uśpieni w chocholim tańcu polityką wstydu i polityką przysłowiowej „ciepłej wodzie w kranie”. Polacy niezależnie od miejsca zamieszkania organizują się i odżywa uśpiony polski duch narodowy. Oby tylko rządzący politycy umieli to dostrzec, otworzyć się i komunikować ze wszystkimi tymi grupami, które identyfikują się z suwerennym polskim państwem.

Ale wróćmy do Polonii ostatnio skrytykowanej przez pana Kijowskiego i pana Obrębskiego. Polonia nigdy nie była i nie będzie niewykształconą masą. Od zawsze, nawet kiedy nie było niepodległego państwa polskiego, potrafiliśmy podtrzymywać polską prawdę historyczną i polską tożsamość. W chwili obecnej potrzebujemy tylko suwerennej polskiej dyplomacji i zorganizowanego, profesjonalnego polskiego lobbingu. Ta pierwsza już do nas przyjeżdża bądź niektórzy dyplomaci też budzą się z chocholego tańca. Polonia zaś przez ostatnie 25 lat była skutecznie rozbijana. Wystarczy w tym miejscu przytoczyć książkę pana Balińskiego pt. “MSZ, polski czy antypolski?”,  opartej na doświadczeniu autora wynikającym z długoletniej pracy w MSZ. Funkcjonowanie tzw. „czarnej listy Sikorskiego”, o której pisze autor, liście z której żadna osoba nie została nigdy na nic zaproszenia, ani nie otrzymała żadnej formy wsparcia dla polonijnych projektów, było czymś wręcz haniebnym. Aby być zaproszonym na spotkanie z Prezydentem Dudą, tutaj w USA, po jego wyborze na prezydenta, trzeba było się po prostu wpraszać i stać gdzieś pod ścianą, bo pierwsze miejsca były zarezerwowane dla swoich. Szybko też przez ostatnie 8 lat wygaszono z tradycyjnego patriotyzmu wiele flagowych polonijnych instytucji, innym przyklejano rozmaite łatki: „brodzących w smoleńskiej mgle” lub „antysemitów”.

Aby odtworzyć i obudzić struktury polonijne w Stanach Zjednoczonych polskie państwo musi zainwestować w ludzi, którzy tworzą takie struktury lub projekty. Może również wynająć profesjonalne firmy lobbingowe, które tak naprawdę służą tym, którzy więcej zapłacą. Musimy tutaj w Stanach Zjednoczonych posiadać profesjonalną instytucję, która będzie reprezentować Polonię, wspierać polską politykę historyczną i aktywnie bronić dobrego imienia Polski, Polaków i Polonii. Wszyscy tutaj podziwiamy i wspieramy działania Pana Świrskiego, ale inaczej wyglądają reakcje amerykańskich polityków na petycje i listy podpisane przez Polaków z Polski a inaczej przez nas - amerykańskich podatników. Jeśli przyjeżdżają do nas polscy politycy, (w tej chwili podnosi to tylko morale Polonii), to trzeba takie spotkania odpowiednio i wystarczającym wyprzedzeniem zaplanować i skoordynować z lokalnymi polonijnymi grupami. Warto też pomyśleć o oprawie prasowej amerykańskiej i polonijnej. Jednak potem, odpowiedni fachowiec musi się spotkać także z działaczami polonijnymi, którzy muszą być na bieżąco informowani o aktualnej polityce i posiadać jakiś plan działania. W tej chwili odbywa się to raczej spontaniczne. Mówił o tym w obszernym wywiadzie „W Waszyngtonie nikt nie lobbuje za Polską” prof. Marek Chodakiewicz. Komunikacja z Polonią musi być transparentna i to nie tylko przed wyborami. Innym aspektem wspomnianej inwestycji w ludzi winien być system szkoleń prowadzonych nie przez „znajomych królika” z warszawskich organizacji i fundacji z poprzedniej ekipy, ale przez fachowców, którzy potrafią usiąść i wspólnie z działaczami polonijnymi wypracować konkretne strategie z kalendarzem, wachlarzem metod kiedy i jak wprowadzać je w życie. Innym problemem jest transparentność finansowania projektów. Na ten rok, żaden nowy projekt nie uzyska finansowania z Polski, bo cały system finansowania pochodzi od poprzedniej ekipy, która poprzez organizacje pozarządowe i fundacje „przyjaciół królika” nadal dzierży praktyczną i techniczną władzę nad finansami. Aby nowe polonijne projekty mogły się samofinansować upłynie dużo straconego czasu i to politycy w Warszawie muszą wziąć pod uwagę.

Rozbicie Polonii spowodowało też, że niektórzy działacze nie posiadają istotnych dla liderów umiejętności. Wymienię tylko: brak transparentności, brak umiejętności promowania innych, oraz najważniejsza brak umiejętności pracy w grupie. Dominuje wodzostwo i autokreacja. Brakuje też wiedzy z zakresu funkcjonowania organizacji non- profit, wiedzy z zakresu nowoczesnego zarządzania oraz całkowity brak wykorzystania narzędzi internetowych i technologii. Nowo powstające projekty muszą być sygnowane przez konkretne osoby. Ich brak obniża powagę projektu i na dłuższą metę nikt takiego projektu nie będzie popierał i co najważniejsze finansował. Jeśli chcemy prowadzić polemikę z antypolską retoryką to wszyscy uczestnicy tej polemiki muszą wiedzieć kim są. Spotkania niektórych grup polonijnych nie zmieniły się nic od lat 60- tych. Niektóre grupy pod pozorem uników rekrutacyjnych, brną w trwaniu u władzy otoczeni nepotyzmem. Jest to również mechanizm celowego zamykania organizacji wynikający z polityki wygaszania Polonii. W tym momencie należy zdecydowanie podkreślić, że wszyscy ci działacze wydają ze swojej kieszeni setki dolarów, nie liczą czasu, ani energii- służą swojej Ojczyźnie tak jak umieją i nie liczą nawet na to, że może ktoś, kiedyś zauważy i doceni to co oni zrobili dla Polski.

Wyzwania są duże i ambitne. Pozostaje więc pytanie: czy Warszawa posiada podobną ocenę sytuacji? Jeśli tak, to co z tego wynika? Już wkrótce trzeba będzie się zmierzyć z nową administracją w Waszyngtonie, obojętnie jaka ona będzie demokratyczna czy republikańska. Trzeba rozpocząć akcję lobbingową w sprawie dokończenia ustaleń szczytu NATO w Warszawie. Terminy dyslokacji wojsk prawdopodobnie czekają na rozstrzygnięcie amerykańskich wyborów prezydenckich. Należy się również spodziewać kolejnej odsłony roszczeń środowisk żydowskich. Pani Clintonowa już obiecała zmuszenie Polski do zwrotu majątków żydowskich po swojej wygranej.  Wprowadzanie kolejnych zmian w Polsce wywoła nową falę liberalnej nagonki. Aktywna obrona dobrego imienia Polski i Polaków to również działalność edukacyjna. Istotne jest tutaj posiadanie niezbędnego know how, którego niestety brakuje w warszawskich instytucjach. Minie kilka lat zanim nowi polscy dyplomaci opanują te umiejętności. Teraz pojawia się ten ważny moment, aby wykorzystać potencjał Polonii i rozpocząć realizację polskiej narracji w polityce historycznej. Posiadamy takich fachowców- trzeba tylko się z nami rozpocząć merytoryczną współpracę.

Czy możliwe jest zatem prowadzenie polskiej narracji w polityce historycznej z udziałem Polonii w kluczowych dla Polski krajach takich jak: Stany Zjednoczone, Kanada, Niemcy, Szwecja, Francja, Belgia, Wielka Brytania czy kraje obszaru międzymorza? Jest to możliwe, ale przy jednoczesnym wykorzystaniu potężnego potencjału Polonii, która zamieszkuje w tych krajach. Tyle się mówiło o tym potencjale przed wyborami. Czas, aby postulaty przedstawione wtedy przed wyborami, zacząć realizować.  


Waldemar Biniecki – urodzony w Bydgoszczy w 1962 r. W USA od 2000 r., żonaty z Susan (profesor na Kansas State University), syn Daniel Kazimierz 10 lat. Był prezesem KPA w Wisconsin, wykładowcą w Kansas State University, University of Wisconsin, Milwaukee. Obecnie: właściciel Biniecki Consulting działacz polonijny, autor i publicysta, współzałożyciel, prezes i CEO Fundacji Pax Polonica.                   email: waldemar.biniecki@paxpolonica.org

Friday, June 24, 2016

Prezes Moskal, Polski Naród a Grupa Spinelli.









Artykuł ukazał sie w Dzienniku Berlińskim, Nowym Dzienniku, Kurierze Chicagowskim i Gwieździe Polarnej  czerwiec-lipiec 2016.


Jaki związek może mieć Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Edward Moskal, Polski Naród i Grupa Spinelli? Otóż ma i to bardzo duży. Zacznijmy jednak od początku. Edward Moskal był Prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej, który miał odwagę powiedzieć co myśli o procesie akcesyjnym Polski do Unii Europejskiej. Wypowiedział on bowiem w 2002 roku następujące, jakże ważne i jakże obecnie prawdziwie brzmiące słowa:”Porozumienie wynegocjowane w Kopenhadze nie zabezpiecza należycie polskich interesów i narusza podstawowe zasady Unii Europejskiej o równości praw i obowiązków wszystkich państw. Uważamy, że akcesja niesie ze sobą daleko idącą utratę suwerenności politycznej. Zagrożony jest polski parlamentaryzm i władza sądownicza. Ustawy i uchwały Sejmu i Senatu pozbawione będą polskiego, narodowego punktu widzenia. Po dołączeniu do Unii, Polacy staną się narodem bez własnego państwa.”
Okrzyknięto go za to w Polsce i za granicami mianem wszetecznika, obskuranta i zarzucano mu działanie przeciwko interesom Polski. Żeby go ostatecznie zdyskredytować, dorobiono mu również gębę antysemity. Wszystko jednak wskazuje na to, że Prezes Moskal, mimo rozlicznych błędów, które w czasie swojej prezesury popełnił, miał jednak zupełną rację krytykując zasady na których odbywało się nasze przyjęcie do Unii Europejskiej, jak również fakt nieudolności lub celowego działania na szkodę kraju naszych akcesyjnych negocjatorów. Efektem tych działań był bowiem brak zabezpieczenia strategicznych interesów Narodu i Państwa. Troska Prezesa Moskala o przyszłość kraju wynikała z faktu, że Edward Moskal nie tylko pamiętał o pierwotnie nakreślonej i dalej za jego kadencji obowiązującej misji swojej organizacji, ale i również dlatego, że traktował tę misję bardzo poważnie. Istotą misji Kongresu Polonii Amerykańskiej od momentu jego powstania było bowiem zawsze poczucie odpowiedzialności Polonii za zachowanie i kultywowanie polskiej kultury, języka polskiego i budowania tożsamości narodowej na fundamencie prawdziwej, niezakłamanej historii Polski.
Na kongresie założycielskim Kongresu Polonii Amerykańskiej, który odbył się w Buffalo w dniach 28, 29 i 30 maja 1944 roku, ponad 2500 przywódców polonijnych, będących delegatami organizacji polonijnych z 26 stanów, przy powszechnym i masowym poparciu amerykańskiej, ówcześnie sześciomilionowej Polonii, nakreśliło misję i strategię dla Polonii Amerykańskiej. Oto fragment deklaracji założycielskiej: „Jako Amerykanie, w których żyłach płynie polska krew, przyrzekamy uroczyście, nieść jak najdalej idącą pomoc Narodowi Polskiemu. Aby dać realny wyraz naszym odczuciom powołujemy do życia Kongres Polonii Amerykańskiej i w tym celu niniejsze ustawy przyjmujemy.”
Długo można wymieniać zasługi niezliczonych członków KPA , Polonii i mówić o tysiącach inicjatyw i projektów, których celem była zawsze i nieodmiennie obrona polskiej racji stanu, nie wspominając już o miliardach dolarów przesłanych przez Polonię rodzinom w kraju. Edward Moskal, ostatni charyzmatyczny lider Polonii zmarł w 2005 roku. Od tego czasu odnotowujemy proces znaczącego, widocznego wygaszania organizacji polonijnych, jak również postępującego spadku znaczenia w amerykańskiej rzeczywistości politycznej zarówno Kongresu Polonii Amerykańskiej jak i samej Polonii. Warto tu jeszcze raz podkreślić, że Polonia i jej najważniejsze i największe organizacyjne ucieleśnienie, jakim jest Kongres, ma zarówno moralne prawo jak i historyczny obowiązek obrony Narodu Polskiego. Doskonale wyraził to pierwszy prezes KPA Karol Rozmarek mówiąc w 1944 roku: „Obrona Polski jest dzisiaj naszym najświętszym i najważniejszym obowiązkiem. Od nas zależy, czy ta obrona będzie tylko patriotycznym frazesem, czy będzie rzeczywistą obroną, taką, za którą Polonia amerykańska nie będzie się musiała w przyszłości wstydzić. Słowa te nie utraciły swojej ważności do dzisiaj.
Jak się to stało, że unia państw będących wspólnotą głównie w sferze ekonomicznej, przekształca się nagle, w coraz to szybszym tempie, w monolityczny, neomarksistowski moloch, zarządzany przez niewybieranych, lecz nominowanch przez nikomu nieznane siły biurokratów? Celem tej nadanej z zewnątrz grupy wydaje się być likwidacja tradycyjnych, narodowych społeczeństw europejskich, opartych na spójnych więziach narodowych oraz poczuciu ciągłości i tożsamości historycznej. Dążą one do zastąpienia tych historycznie, na przestrzeni wieków kształtowanych narodów i społeczności, luźną zbieraniną w pełni zatomizowanych jednostek, nie znających swych narodowych korzeni, wypranych z tradycji i niezdolnych nie tylko do obrony swoich żywotnych grupowych interesów, lecz nawet do ich identyfikacji.
Kim są więc ludzie odpowiedzialni za pion ideologiczno-propagandowy i administracyjny naszej internacjonalistycznej, brukselsko-berlińsko-globalistycznej międzynarodówki, która odpowiedzialna jest za ekscesy inżynierii społecznej, którym jesteśmy ostatnio poddawani w takim nadmiarze? Nie znamy rzeczywistych geopolitycznych decydentów, należących do raczej mniej, niż bardziej, jawnych globalnych gremiów decyzyjnych o niejasnej proweniencji. Nie znamy prawdziwych decydentów unijnych szarad planowanych i odpalanych na szczeblu ponad unijnym, wiemy jednak kto tworzy ich polityczne i medialne zaplecze w Brukseli i na poziomach lokalnych.
Wśród kilku grup politycznych istniejących wewnątrz europejskiego unijnego establishmentu, wyróżnia się wpływem wśród znacznej części brukselskich aparatczyków, pilnująca zachowania wśród nich niezbędnego poziomu ideowej dyscypliny, ortodoksji, politycznej poprawności oraz ideologicznego zapału, Grupa Spinelli, czyli, europejscy neomarksiści! Tak proszę Państwa, nasz obecny polski rząd, jest atakowany przez super wpływowych neomarksistów spod znaku Grupy Spinelli. Dzieje się tak ponieważ nasz rząd reprezentuje interesy narodowe Polski, jednego z większych państw europejskich i opiera się na „kontrowersyjnych” obecnie w lewackiej Europie tradycyjnych wartościach narodowych, a te nie tylko są aparatczykom grupy Spinelli i ich rozlicznej i różnorodnej lewackiej progeniturze, duchowo obce, ale również, w oczywisty sposób, nieprzystające do ich neobolszewickiej ideologii. Propolska, narodowa polityka naszego rządu jest dla tego międzynarodowego kolektywu nie tylko kamieniem obrazy i wyzwaniem, ale jest również przez nich postrzegana jako śmiertelne zagrożenie, stąd też i ostra reakcja na politykę PIS-u.
Na czele całej tej grupy stoją takie osoby jak Guy Verhofstadt i Daniel Cohn-Bendit. Tego pierwszego Max Kolonko określił niedawno raczej lekceważąco mianem ”rozczochranego Belga”. Dla tych z Państwa, którzy nigdy nie słyszeli of Grupie Spinelli, donosimy, że nazwa pochodzi od nazwiska i została przyjęta na cześć włoskiego komunisty, Altiero Spinellego, uznawanego za jednego z ojców założycieli Unii Europejskiej. Żeby nie było wątpliwości kim oni są, serwujemy Państwu mały cytat z ich deklaracji programowej. „To nie jest moment dla Europy, aby spowolnić integrację, ale przeciwnie – aby ją przyspieszyć. Historia Unii Europejskiej udowodniła, że to +więcej Europy+, nie mniej, jest odpowiedzią na problemy, przed którymi stoimy.(…) Nacjonalizm jest ideologią przeszłości. Naszym celem jest federalna i postnarodowa Europa, Europa obywateli”.
Tak więc, chodzi tutaj o stworzenie nowego kształtowanego i kontrolowanego za pomocą kultury masowej i unijnych dyktatów, unitarnego wielorasowego społeczeństwa bez granic, państw, religii, historii, a przede wszystkim bez jakiejkolwiek własnej tożsamości i narodowej identyfikacji. Nic w tym dziwnego, że do urzeczywistnienia tego celu potrzebni im są importowani na potęgę „imigranci-uchodźcy” likwidujący, samym swym pojawieniem, i to raz na zawsze, istniejące narodowe status quo. Mamy nadzieję, że nikt z Państwa nie uwierzył, że zjawisko to jest w jakimkolwiek stopniu samorodne. Przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że jest to gigantyczna, szczegółowo przygotowana operacja logistyczna, niewiarygodny i bezprecedensowy w swej skali przypadek globalnej inżynierii społecznej. Grupa Spinelli, działająca w ramach Parlamentu Europejskiego, którego główny budynek nosi nota bene imię Altiero Spinellego, jest jednym z głównych aktorów w tym teatrze. Grupa ta skupia obecnie 110 członków europejskiego parlamentu – są wśród nich także „nasi”: Danuta Hubner, Róża Thun i Paweł Świeboda.
Wszystko więc zaczyna układać się w logiczną całość. Poseł PO, Agnieszka Pomaska drze w Sejmie, na oczach milionów Polaków, projekt uchwały o obronie suwerenności a George Soros i spółka inwestują 150 milionów złotych w Fundację Batorego, oraz sponsorują kolejną organizację, która ma nas na siłę europeizować, pod nazwą „Refugees Welcome Polska”. Czy to dlatego, dzięki takim powiązaniom i wpływom, w budżetach ostatnich lat nie znajdowano w Polsce środków na jakiekolwiek programy polonijne wzmacniające polską tożsamość narodową a znajdowano fundusze na programy z polskością nic wspólnego niemające?
I tutaj należy się wielki pokłon Prezesowi Moskalowi. On jako jedyny, opluty i odżegnany od czci i wiary potrafił przewidzieć zagrożenia jakie pojawiają się i uzewnętrzniają dopiero teraz po latach. Na szczęście Polonia powoli otrząsa się z 25 letniego okresu wygaszania i z wolna wraca do swojej misji obrońcy Ojczyzny.
Autorzy: Założyciele Fundacji Pax Polonica:
Waldemar Biniecki, Kansas waldemar.biniecki@paxpolonica.org 
Edward Wojciech Jeśman, Kalifornia edward.jesman@paxpolonica.org
Misja Fundacji:
Budowanie globalnej wspólnoty polskiej, łączenie jej potencjału z Polakami w kraju oraz szeroko rozumiana obrona dobrego imienia Narodu Polskiego i jego przedstawicieli oraz promocja ich osiągnięć w świecie. Pragniemy realizować naszą misję poprzez prowadzenie działalności edukacyjnej, działalności badawczo-analitycznej, wydawniczej i publicystycznej.
PS. Poszukujemy fachowców z różnych dziedzin do współpracy (pro bono) w ramach Fundacji Pax Polonica.

Tuesday, June 7, 2016

O co tak naprawdę chodzi Niemcom? – felieton zza oceanu.

Artykuł ukazał się w Dzienniku Berlińskim, Nowym Dzienniku, Kurierze Chicago, czerwiec- lipiec 2016.

Zza oceanu łatwiej jest obserwować polską politykę, nikt tutaj nam nie mówi co mamy myśleć, jesteśmy w większości również odcięci od polskich i europejskich politycznych koterii i związanych z nimi zależności i uwikłań. Jednak, tak czy owak, z wielkim niepokojem przyglądamy się ostatnio wydarzeniom i ruchom niemieckich polityków dotyczącym Centralnej i Wschodniej Europy. Chodzi nam szczególnie o dwa ostatnie wydarzenia a mianowicie o wypowiedź na temat Polaków udzieloną przez Prezydenta Niemiec, Joachima Gaucka oraz o informację, której źródłem był prof. Krasnodębski mówiącą, że  według nowej tzw. "białej księgi" urzędu kanclerskiego, ministerstwa obrony i ministerstwa spraw zagranicznych Niemiec - Niemcy osiągnęły pozycję, cytuję: "potęgi kształtującej świat”.
Wszystkie te małe klocki geopolitycznej europejskiej gry powoli zaczynają się nam układać w większą, niepokojącą całość. Może to właśnie dlatego Amerykanie, Kanadyjczycy i Brytyjczycy zaczęli od pewnego czasu mówić o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO i to nie na Odrze, czyli wschodniej granicy Niemiec, ale właśnie w pasie Międzymorza, próbując położyć tamę niemiecko-rosyjskim interesom. Przejdźmy jednak do analizy słów Pana Gaucka.” Polacy potrafią być niesłychanie miłosierni, ale potrzebują więcej czasu, by nauczyć się żyć z obcymi.”  Słowa te budzą nasze zaskoczenie. Przecież Pan Gauck sprawiał do niedawna wrażenie polityka nam, Polakom przychylnego. Cóż takiego musiało się stać, że zamiast, znanej nam z przeszłości, przychylnej postawy, spotyka nas nagle taki wrogi i cyniczny atak? Otóż całe to zamieszanie wynika, naszym zdaniem, z tego, że misternie przygotowywany plan strategicznego partnerstwa z Rosją natrafia nagle na zdecydowaną opozycję Stanów Zjednoczonych, nie mówiąc o utrudnieniach w jego realizacji wynikających z faktu zmiany władzy w Polsce i zastąpienia starej pro-niemieckiej i pro-rosyjskiej agentury przez ekipę znacząco bardziej niezależną, asertywną i pro-polską.
Istotą polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych zawsze było tolerowanie pozycji Niemiec jako siły ekonomicznej, ale nie geopolitycznej. To Stany Zjednoczone przecież od lat blokują niemieckie aspiracje i chęć stałego zasiadania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Spolegliwe rządy PO i swoisty hołd lenny złożony nie tak dawno w Berlinie przez szefa polskiego MSZ, Radosława Sikorskiego, od lat umożliwiały i legitymizowały politykę Niemiec obliczoną na zdominowanie i marginalizację państw Europy środkowej i wschodniej. Polityka ta była realizowana za pomocą asortymentu różnej maści lewackich polityków i podobnych im, w pełni dyspozycyjnych, unijnych administratorów odwracających, na zamówienie, naszą uwagę od istoty sprawy, czyli od dokonującego się od lat kilku strategicznego partnerstwa Rosji i Niemiec. Wszelkie tematy zastępcze jak Trybunał Konstytucyjny lub stan polskiej demokracji są tylko mydleniem nam oczu i odwracaniem uwagi od prawdziwego tematu, którym jest dążenie Niemiec do prymatu i dominacji w Europie.
Panie Gauck- trudno uczyć jest się nam żyć z obcymi, szczególnie od Pana, reprezentanta narodu, który, nie tak dawno, wymordował, jak by nie było, kilka milionów naszych obywateli. Nasza historia od wieków pisze się czynami tolerancji i otwartości, godnymi wielkiego narodu, jakim byliśmy i jesteśmy. Przytoczmy tutaj pierwszego obrońcę naszej państwowości księdza Pawła Włodkowica, który na soborze w Konstancji w latach 1414-1418 z powodzeniem udowadniał światu i Pana protoplastom, że Polska prowadziła wojnę słuszną i sprawiedliwą, a Zakon Krzyżacki był niczym innym jak, li i tylko, agresorem działającym w złej wierze oraz łamiącym prawa boskie i ludzkie.  Przypomnijmy również Konfederację Warszawską roku 1573. Otóż kiedy zachodni Europejczycy tak ochoczo wyrzynali się w wojnach religijnych, nasi dziadowie uchwalali konfederację, która przeszła do polskiej i światowej historii jako epokowy akt prawny gwarantujący pełną tolerancję religijną. Nasza późniejsza o ponad dwieście lat Konstytucja 3 Maja 1791, znów, znacznie wyprzedziła europejską myśl społeczną i polityczną.
Polska nigdy nie atakowała Niemiec. To Niemcy i ich protoplaści: Krzyżacy, Saksończycy, Prusacy, w mniejszym stopniu Austriacy oraz  Rosjanie przez wieki eksterminowali i eliminowali nasze elity, niszcząc lub konfiskując nasze majątki i zawłaszczając nasz dorobek. A oto co mówił o Polakach, nie tak dawno w 1939 roku, wasz wielki bohater, Claus von Stauffenberg: „Miejscowa ludność to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i mieszańców. Naród, który, aby się dobrze czuć, najwyraźniej potrzebuje bata. Tysiące jeńców przyczynią się na pewno do rozwoju naszego rolnictwa. Niemcy mogą wyciągnąć z tego korzyści, bo oni są pilni, pracowici i niewymagający.” Z jaką pogardą mówi wasz bohater narodowy, kreowany dzisiaj również na autorytet moralny, o Polakach, Żydach i innych „mieszańcach”, którzy zgodnie przez setki lat żyli i mieszkali, razem, w naszej Ojczyźnie. Ta, z trudem obecnie ukrywana pogarda przebija również z Pana wypowiedzi.
Czas zastanowić się nad drugim wspomnianym tutaj wątkiem: „- Niemcy są "potęgą kształtującą świat.” To właśnie zdanie wywołuje w nas największe emocje i kontrowersje.
Znajdujemy się w sytuacji geopolitycznej, która jest nie do pozazdroszczenia. Z obu stron, z zachodu i ze wschodu, mamy do czynienia z siłami, które od długiego czasu dążą do realizacji naturalnego, z ich punktu widzenia, przymierza. Niemcy realizują kosztem Polski i innych krajów pasa Międzymorza strategię opartą na doktrynie „Mittleuropa”, która w praktyce sprowadzała się od ponad ćwierćwiecza do polityki korumpowania elit, zadłużania administracji szczebla centralnego i lokalnego, jak również na przejmowaniu środków i miejsc produkcji w celu ich późniejszej likwidacji. Działania te dotyczyły całych sektorów polskiej gospodarki od bankowości poprzez przemysł wydobywczy i stoczniowy po, kompletnie zdominowany przez kapital niemiecki, rynek prasowy. Polityka ta obliczona była na deindustrializację i depopulację naszego kraju przez kreowanie masowego bezrobocia, zmuszającego miliony ludzi do emigracji.
Czy budowa „Nord Stream”, gdzie były kanclerz wiodącego państwa w Unii Europejskiej podejmuje za „rosyjskie srebrniki” współpracę  z Rosją przeciwko interesom grupy państw Unii Europejskiej nie jest zawoalowaną  powtórką układu Ribbentrop-Mołotow? Czy odsłona drugiej  nitki rurociągu „Nord Stream 2” nie jest eskalacją polityki zdrady interesów Unii Europejskiej jako całości? A może właśnie cała ta gra dookoła strategicznie ważnych lini przesyłowych gazu ma na celu wymuszenie ostatecznej, międzynarodowej akceptacji zbliżenia niemiecko-rosyjskiego?
Rosja stara się osłabić i rozbić NATO, a Niemcy skutecznie jej w tym sekundują. Mamy nadzieję, że po dokonującym się właśnie na naszych oczach rozbiorze Ukrainy musi stać sie dla nas jasne, że same idee Unii Europejskiej i NATO nie są nas w stanie fizycznie obronić, że jedynym gwarantem bezpieczeństwa Polski może być tylko, tak naprawdę, posiadanie własnej, znaczącej siły militarnej opartej na strategicznej współpracy międzynarodowej w ramach koncepcji Międzymorza oraz na ścisłym sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Te jednak, pochłonięte imperialnymi rozgrywkami zarówno na arenie międzynarodowej jak i  wewnętrzną walką polityczną, podchodzą do nas, nie tylko bez należnej uwagi, ale i w sposób, który sugerować może bardziej przedmiotowe, niż podmiotowe, traktowanie nas przez Waszyngton, wyłącznie jako jednej z potencjalnych kart przetargowych w kontaktach z Rosją. Uczciwie mówiąc, nie zazdroszczę zawodowym dyplomatom, ani warszawskim, ani waszyngtońskim, bo cele stawiane przed korpusem dyplomatycznym USA przez amerykańskich decydentów nie wydają się być szczególnie klarowne, a wartości i priorytety rządzące amerykańską polityką zmieniają się niestety dzisiaj częściej niż obrazy w kalejdoskopie – stąd i obustronne działania po omacku. Temat ten jest jednak częścią znacznie większej geopolitycznej układanki, a opis jej zdecydowanie wykracza poza ramy obecnego felietonu.
Konferencja NATO, która odbędzie się latem w Warszawie zapowiada się bardzo ciekawie. Najważniejsze, żebyśmy nie dali się wciągnąć w żadną zbędna, z naszego punktu widzenia, i nie odpowiadającą naszym interesom wojnę, a już szczególnie jeżeli miałaby się ona odbywać na naszym terytorium, lub w naszym bezpośrednim sąsiedztwie. Oby nie został również, tam w Warszawie przedstawiony kolejny pomysł rozbijania NATO- a mianowicie koncepcja Armii Europejskiej, działającej pod ścisłym politycznym kierownictwem Niemiec.

Założyciele Fundacji Pax Polonica:

Waldemar Biniecki, Kansas
waldemar.biniecki@paxpolonica.org

Edward Wojciech Jeśman, Kalifornia
edward.jesman@paxpolonica.org

Misja Fundacji: 
Budowanie globalnej wspólnoty polskiej, łączenie jej potencjału z Polakami w kraju, oraz szeroko rozumiana obrona dobrego imienia Narodu Polskiego i jego przedstawicieli  oraz promocja ich osiągnięć w świecie. Pragniemy realizować naszą misję poprzez prowadzenie działalności edukacyjnej, działalności badawczo-analitycznej, wydawniczej i publicystycznej.
Ps. Poszukujemy fachowców z różnych dziedzin do współpracy (pro bono) w ramach Fundacji Pax Polonica.


Monday, May 23, 2016

"Schleswig-Holstein", gest Pomaski a polska suwerenność- felieton zza oceanu.

Artykuł ukazał się w: portalu "wPolityce", Nowym Dzienniku, Kurierze Chicagowskim, maj 2016.

No coż, jeśli ktoś jeszcze wierzy w to, że tzw. „opozycja totalna” (KOD, PO, Nowoczesna i PSL) wspiera polski interes narodowy lub dalej idąc, kieruje się polską racją stanu skarżąc na Polskę do Komisji Europejskiej, polecam odmówić „zdrowaśki”, nic więcej już takim osobom nie pomoże. Gest pani poseł Pomaski, w którym podarła propozycję uchwałę ws. obrony suwerenności Polski, powinien uzmysłowić całemu polskiemu społeczeństwu, że to ugrupowanie nie jest zdolne do jakiejkolwiek empatii w stosunku do tej części społeczeństwa, która wyznaje wartości patriotyczne, a która została zepchnięta na margines i zmuszona do życia  za  marne 2-3 tys. zł. miesięcznie. Gest ten pokazał również, że nie ma w tym ugrupowaniu jakiejkolwiek miłości bliźniego, tylko zwykłe dążenie do zachowania swojej uprzywilejowanej pozycji, pogarda dla niezależnej państwowości i żądza zysku kosztem innych Polaków. Gest ten uzmysławia nam, że osiąganie doraźnych interesów partyjnych i robienie indywidualnych karier w stylu Tuska i Bieńkowskiej w sprzeczności z interesem państwa polskiego jest zwykłym zaprzaństwem, a publiczne nawoływanie do realizacji niepolskich  interesów jest zwykłą zdradą narodową. Właśnie tak tzw. „opozycja totalna” traktuje polską suwerenność!
Ale o co w tej całej sprawie tak naprawdę chodzi? Otóż naszym zdaniem, globalny kapitał ze swoimi oficjalnymi reprezentantami i największa europejską gospodarką Niemcami, gdzie ponad 50% GDP pochodzi z eksportu, uznał, że realizowany od dłuższego czasu plan skolonizowania państw Europy centralnej i wschodniej, polegający na szybkiej prywatyzacji, likwidacji miejscowej konkurencji oraz zadłużenie narodów tubylczych, zaczyna się chwiać w posadach. Są przerażeni tym, że ten przeszło100 milionowy, pas państw Międzymorza, czyli rynek zbytu od Bałtyku i  Morza Czarnego po Adriatyk wymyka im się spod kontroli. Węgry stały się doskonałym przykładem, że można się zerwać z „kolonialnej smyczy” globalnych instytucji finasowych, polityków i inżynierów nowego, politycznie poprawnego społeczeństwa. Oni się po prostu zaczęli bać i dlatego nam grożą i oczerniają tam, gdzie tylko mogą- to ich taktyka. A my Polacy musimy się cierpliwie organizować i bronić Ojczyzny wszędzie tam, gdzie mieszkamy.
W międzyczasie do portu w Szczecinie wpłynął "Schleswig-Holstein". Tym razem po to, aby wziąć udział w ćwiczeniach szpicy NATO. Przypomnijmy, że Niemcy uważają, że wschodnia flanka NATO znajduje się na wschodniej granicy Niemiec. Nazwa „Schleswig-Holstein" Polakom nie kojarzy się przyjemnie, więc po co nas drażnić? Już latem po szczycie NATO w Warszawie wyjaśni się bardzo dużo. Czy Amerykanie, Kanadyjczycy i Brytyjczycy rzeczywiście dążą do wzmocnienia wschodniej flanki NATO w krajach bałtyckich, Polsce i Rumunii? Potrzebne są nie zapewnienia i iluzje, lecz konkrety, rzeczywiste dofinansowanie i dozbrojenie pozostającej pod polskim dowódctwem, polskiej armii. Oby tylko Polacy znów nie zapłacili daniny krwi. Chcemy, aby nasze rodziny w Polsce były bezpieczne i nie chcemy wikłania Polski w lokalne wojny i konflikty zbrojne, ani z Rosją, ani z nikim innym.
Istotą polskiej racji stanu jest budowa silnej, podmiotowej i suwerennej Polski, w której  Polacy podejmują kluczowe decyzje o swojej przyszłości. Nie chcemy być zależni od nikogo. Po wyborach prezydenckich i parlamentarnych morale Polaków wzrasta. Trzeba jednak ciągle powiększać biało-czerwoną drużynę, nie ograniczając się tylko do środowisk identyfikujących się z polityką PiS-u, ale otwierając się na wszystkie środowiska, dla których polski patriotyzm i przywiązanie do Ojczyzny nie jest tylko wytartym sloganem. Trzeba więc otworzyć się na środowiska narodowe. Trzeba aktywnie otworzyć się na Polonię. Wizyty vipów są dobre dla podniesienie morale Polonii, ale ktoś po spotkaniu z Panią Premier lub Panem Prezydentem musi usiąść i rozpocząć z Polonią poważne rozmowy. Przyślijcie tutaj fachowców, którzy mają skonkretyzowane oczekiwania i środki ich realizacji i wiedzą jak takie rozmowy z nami prowadzić.
Wczoraj Pan Ambasador Schnepf na spotkaniu dyplomatycznym w swojej drogiej, opłacanej przez polskiego podatnika, rezydencji w Waszyngtonie, przedstawił dyplomatom jako  gościa honorowego, skonfliktowanego z polskim rządem, sędziego Trybunału Konstytucyjnego, Andrzeja Rzeplińskiego. Tak się reprezentuje polską rację stanu? Panie ministrze Waszczykowski! Jeżeli nie macie lepszych kandydatów na  stanowisko ambasadora, to może Polonia amerykańska pomoże Wam kogoś znaleźć na to ważne miejsce? Żądamy profesjonalnej i suwerennej służby dyplomatycznej, która realizowałaby polską rację stanu i pomogła Polonii sprawnie się organizować i podtrzymywać wygaszaną przez ostatnie 25 lat  polską tożsamość narodową.



Założyciele Fundacji Pax Polonica:
Waldemar Biniecki, Kansas
Edward Wojciech Jeśman, Kalifornia

Misja Fundacji:

Budowanie globalnej wspólnoty polskiej, łączenie jej potencjału z Polakami w kraju oraz szeroko rozumiana obrona dobrego imienia Narodu Polskiego, jego przedstawicieli i ich osiągnięć w świecie. Pragniemy realizować naszą misję poprzez prowadzenie działalności edukacyjnej, działalności badawczo-analitycznej, wydawniczej i publicystycznej.