Czas na pomysły na
ocalenie polskiej diaspory przed całkowitą asymilacją.
Część 2 aspekty praktyczne:
Celem tego artykuły jest przybliżenie
czytelnikowi „co to jest akulturacja?” i w jaki praktyczny sposób wprowadzać ją
w życie.
Akulturacja to jest funkcjonowanie w kulturze
i języku w kraju zamieszkania przy zachowaniu swojej kultury i swojego języka.
Poprzednio mieliśmy do czynienia z asymilacją,
czyli polityką społeczną w stosunku do
emigrantów, zakładającą całkowite wynarodowienie danej grupy, która przybyła
do danego kraju. Jedynym państwem na świecie, który wspiera akulturację i
posiada zapisy na ten temat w swojej konstytucji jest Kanada. Politycy tego
kraju z premierem włącznie w publicznych
wystąpieniach do Kanadyjczyków, wręcz nawołują do tego, aby zachować
język i kulturę kraju z którego emigranci
przybyli, argumentują fakt prostym rachunkiem ekonomicznym.
Ponieważ piszę na ten temat już od pewnego
czasu, pragnę podkreślić, że zachowanie narodowej tożsamości na obczyźnie jest
naturalne do czego nawołują naukowcy zajmujący się wspomnianą tematyką. Zachowanie
tożsamości narodowej nie jest faszyzmem ani szowinizmem. Jest sposobem na
funkcjonowanie różnych diaspor w społeczeństwach multikulturowych w globalnym
świecie w XXI wieku. Asymilacja czyli wynarodowienie diaspor z ich tożsamości
narodowych powoli odchodzi do historii w zależności od rozwoju poszczególnych
społeczeństw i krajów.
Po napisaniu ostatniego artykułu pod tym samym
tytułem otrzymałem wiele emaili i komentarzy. Wynika z nich przede wszystkim
niezrozumienie tego czym jest akulturacja. W dalszym ciągu myślimy o asymilacji
jako o czymś pozytywnym. Przyjechaliśmy do różnych krajów i najczęściej kazano
nam zapomnieć o naszym pierwotnym wykształceniu, języku, zwyczajach i kulturze.
Mieliśmy stać się Niemcami, Amerykanami lub Rosjanami. W dalszym ciągu
przyznawanie się do Polskości jest
istotną barierą w zrobieniu kariery w niektórych krajach.
Akulturacja jako proces rozwija się dość wolno.
Najlepiej pod tym względem jest w
Kanadzie. W Europie przede wszystkim kładzie się nacisk na stworzenie
społeczeństwa multikulturowego, bez znacznego nacisku na wspomaganie
poszczególnych diaspor. Wynika to głównie z powodów politycznych. Z obawy na
zbudowanie silnego lobby muzułmańskiego. W związku z tym nie wspomaga się
żadnych diaspor. Ze szkodą dla nas- Polaków. W Stanach Zjednoczonych powoli
odstępuje się od asymilacji, zielone światło mają jednak diaspory latynoskie,
które bardzo szybko nauczyły się jak czerpać korzyści z programów federalnych. Polskie
organizacje dalej trwają w starej polityce społecznej, mentalnie utrwalając
model asymilacji z lat 60-tych.
Przełom w myśleniu powinien nastąpić właśnie u
nich. A zielone światło mogłoby wyjść od Rady Polonii Świata. Modelem dla
budowania globalnej polskiej diaspory mógłby być Światowy Kongres Żydów. Warto
zobaczyć stronę internetową tej organizacji i ogromną skalę profesjonalizmu.
Nikt z tej diaspory nie szczędzi finansów na rozwój tej platformy a działacze
tej organizacji mają otwarte drzwi do wszystkich salonów politycznych na całym
świecie.
Jeśli chcemy istnieć jako globalna polska
diaspora i porozumiewać się z polskimi grupami w innych krajach musimy
zrozumieć, że najważniejszym językiem komunikacji jest język polski. Nie może
być tak, że wiele polonijnych organizacji w USA posługuje się tylko językiem
angielskim, uważając język polski jako relikt gettowości. Jest to wielki
historyczny błąd.
Jak więc przestać się asymilować i szybko
przestawić się na akulturację.
1.Zacznijmy od siebie: moje imię i nazwisko.
Uczmy Amerykanów lub inne nacje prawidłowej wymowy naszego imienia i nazwiska.
Zbigniew Brzeziński jest doskonałym przykładem polskiej akulturacji na świecie.
Każdy prowadzący program telewizyjny lub panel wie jak prawidłowo wymówić jego
imię i nazwisko. Kto o to dba? Sam profesor. Róbmy to samo. Nie ulegajmy
pokusom. Nie Tom tylko Tomasz, nie Chris tylko Krzysztof, nie Kate tylko Kasia
itd.
2. Dzieci. Nie utrudniajmy im życia i
przyszłej kariery. Istnieje długa lista imion, które funkcjonują w obu
kulturach. A więc: Daniel, Anna, Adam, Monika i wiele innych.
Istotne jest, aby nasze dzieci miały także
przyjaciół z naszej grupy kulturowej. Chodzi o to, aby nie czuły się odrzucone
tylko dla tego, że są inne. Po wyjeździe z Kansas Julii i Marty, Daniel (mój
syn) nie ma nikogo z polskiej diaspory z kim mógłby się bawić i identyfikować.
Martwi nas to bardzo, ale Kansas to nie Chicago lub Milwaukee. Wychowanie
dziecka dwujęzycznego i dwukulturowego nie jest łatwe. Daniel został ukarany na
zajęciach wychowania fizycznego za to, że nie rzucił piłką w dziewczynkę. Nauczyciel
nie mógł zrozumieć na czym polegał problem małego pół- europejskiego chłopca,
który nie rzuca piłką w dziewczynki. Obiecuję, że poświęcę osobny artykuł
wychowaniu dzieci dwukulturowych i dwujęzycznych. Teraz chcę wrócić do
akulturacji.
3.Język i jego używanie. Nie będę nikogo
przekonywał, że dwujęzykowość i multijęzykowość wpływa na rozwój ludzkiego
mózgu, powoduje szybszy rozwój intelektualny i daje szersze możliwości kariery
w globalnym świecie. Jeśli mieszkamy w jakimkolwiek kraju, nigdy nie powinniśmy
przestać w uczeniu się języków obcych i doskonalenia własnego. Uczmy tego nasze
dzieci. Choć ciągle brakuje dobrych materiałów do nauki języka polskiego,
wysokiej jakości piosenek dla małych dzieci i innych niezliczonych atrakcyjnych
materiałów, nie wolno nam rezygnować. Pamiętajmy, że 100 lat temu nasi
przodkowie nie mieli nawet 1/100 tego co my mamy teraz i potrafili nauczyć
dzieci mówić po polsku. Musimy być kreatywni i ciągle stymulować i zachęcać
poprzez wyjazdy do Polski i promowanie ciekawych i atrakcyjnych projektów
internetowych (a tych jest ciągle za mało).Nie
musimy się modlić po angielsku w amerykańskim kościele-możemy zawsze mieć z
sobą polską książeczkę do nabożeństwa. Korzystajmy z polskich tłumaczy w oficjalnych instytucjach, nie
dlatego, że nie znamy angielskiego tylko dlatego, że mamy do tego prawo.
Domagajmy się usług w naszym języku. Zwłaszcza w takich miejscach jak Chicago
czy Nowy York. To bowiem generuje większą ilość miejsc pracy dla naszych
rodaków.
4.Promowanie polskiej kultury i dziedzictwa
narodowego u nas w domu. Miałem okazję być w wielu domach u Polaków w Stanach
Zjednoczonych. Polskie domy cechuje nowoczesność, schludność i dobry smak.
Jednak w części z nich nie było już miejsca na polskie akcenty. Z kolei ciągle
pamiętam nasz dom w Milwaukee (obecnie mieszkamy w Kansas) i ciągle
przekomarzanie się z moją żoną Susy o ilość polskich orłów na ścianach.
Najważniejsze jest jednak, że nasz Daniel doskonale pamięta i rozpoznaje
wnętrza naszego domu w Milwaukee i potrafi rozpoznać ryngraf nad kominkiem czy
też obrazy i zegar po babci przywiezione z Polski. W domu choć był mały zawsze
bywali Polacy, Amerykanie, goście zagraniczni i niezliczona ilość członków
rodziny mojej żony, których Daniel pamięta najbardziej.
Obchodźmy imieniny. Nawet sposób spożywania posiłków czy
nakrywania do stołu jest lubiany przez Amerykanów, którzy uwielbiają odkrywać
etykietę w polskich domach. Organizujmy więc spotkania opłatkowe, przyjęcia karnawałowe
i inne. Zapraszajmy naszych amerykańskich przyjaciół do nas do domu na
kolację nie do restauracji. Może się więcej napracujemy, ale satysfakcja jest
większa jeśli do przysłowiowej dobrej herbaty kelner nie dolewa nam wody.
5.Praca w wielokulturowej instytucji.
Obowiązuje nas cały skomplikowany zestaw reguł i zasad obowiązujących w danym
miejscu pracy, ale najważniejsze dla nas jest po pierwsze zachowanie naszej
tożsamości poprzez zachowanie oryginalnie brzmiącego naszego imienia i
nazwiska. Jeśli przeciętny Amerykanin
może powiedzieć Brzeziński to można go nauczyć wymowy naszego nazwiska. Bądźmy
aktywni i pozytywni. Nie narzekajmy. Starajmy się przedstawiać nasze pomysły w
stonowany sposób, nie próbujmy udowodnić, że jesteśmy ekspertami w każdej
dziedzinie. Chodźmy na wspólne imprezy, ale zapraszajmy kolegów do nas.
Pokazujmy gościom bogate aspekty polskiej kuchni i tradycji związanych z
kulturą biesiadowania. Nie uciekajmy od naszych doświadczeń z Polski,
wykorzystujmy te doświadczenia mogą one tylko wzbogacić to co robimy. Bądźmy
otwarci, ale nie dajmy się wykorzystać z naszym otwartym polskim sercem.
6. Aktywność w polskiej diasporze. Musimy być
aktywni. Jest to przecież istotny element naszego przetrwania jako narodu na
obczyźnie. Musimy być z Polakami i robić dla nas coś konstruktywnego. Nie dajmy
się uwieść hedonistycznej modzie na gadżety i „ilości selfów” zrobionych na
Face booku. Z drugiej strony istnieje zagadnienie gettowości, z które istnieje
w każdym polskim skupisku na obczyźnie. Istnieje wiele przykładów jak pomagać
polskim imigrantom, którzy przebywają w danym kraju nie legalnie, bądź żyją na
marginesie społeczeństwa uwikłani w patologie.
Co można zrobić? Pisałem na ten temat
obszernie w poprzednim artykule.Przypomnę tylko główne pomysły:
- rozwijanie programu miast siostrzanych, między Polską a naszym krajem zamieszkania,
- rozwijanie współpracy naukowej pomiędzy polskimi uczelniami a uczelniami w naszym kraju zamieszkania,
- rozwijanie współpracy gospodarczej pomiędzy Polską a krajem zamieszkania,
- dokumentowanie historii polskiej diaspory w naszym miejscu zamieszkania,
- rozwijanie lokalnych projektów edukacyjnych: organizowanie kursów języka angielskiego, polskiego i programów historycznych i o aktualnej sytuacji w Polsce i regionie.
Zapraszam na mój blog : http://waldekbiniecki.blogspot.com
lub biniecki@gmail.com
Waldemar Biniecki – urodzony w Bydgoszczy w
1962 r. W USA od 2000 r., żonaty z Susan (profesor na Kansas State University),
syn Daniel Kazimierz 8 lat. Od 2010 r. jest prezesem KPA w Wisconsin. Obecnie
członek założyciel KPA w Kansas i dyrektor rady doradczej Polish American
Communication Initiative – PACI. Właściciel Biniecki Consulting, wykładowca w
Kansas State University, działacz polonijny, publicysta. Hobby – historia,
podróże, technologia, polityka. Liberalny konserwatysta.
Na koniec pragnąłby podać aktualne źródło
jeśli chodzi o pojęcie akulturacja. Wiele interpretacji w języku polskim
na temat tego pojęcia jest niedokładnych i oględnie mówiąc są one nie
niewystarczające. W swoich rozważaniach opieram się na następującym źródle:
Berry, J. W. (2005). Acculturation: Living successfully in two cultures.
International Journal of Intercultural Relations.
Tekst ukazał się w Nowym Dzienniku,Nowy York, wrzesień 2014http://www.dziennik.com/publicystyka/artykul/ocalic-polska-diaspore-przed-calkowita-asymilacja-aspekty-praktyczne-cz.-2
ReplyDelete