EMIGRACYJNI
BOHATEROWIE NIEPODLEGŁEJ
TEOFIL
ANTONI STARZYŃSKI –
Fot. ze zbiorów Archiwum Stowarzyszenia
Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, Nowy Jork.
Katarzyna
Murawska, Waldemar Biniecki
Wybuch I wojny światowej wzbudził w
Polakach rozsianych na całym świecie wielkie nadzieje na odzyskanie
niepodległości. Przygotowywali się do tego wydarzenia historycznego od zawsze,
od momentu utraty niepodległości. Każde pokolenie miało swój udział w tej
walce, każde popełniało błędy i miało własną wizję przyszłości. Można jednak śmiało
stwierdzić, że wykorzystanie sprzyjającego momentu historycznego, było możliwe
dzięki współdziałaniu wybitnych przywódców, ich przywódczych talentów,
poświęceniu i patriotyzmowi i świadomości wszystkich grup społecznych. O
najwybitniejszych liderach tego czasu, Paderewskim, Dmowskim, Smulskim już
pisaliśmy. Dziś chcielibyśmy przypomnieć sylwetkę Teofila Antoniego
Starzyńskiego – twórcę i architekta sokolstwa polskiego w Ameryce, lekarza,
żołnierza Błękitnej Armii i Twórcę Stowarzyszenia Weteranów Polskich w Ameryce-
SWAP.
Teofil Antoni Starzyński urodził się
14 kwietnia 1878 w Osówcu, w powiecie
mogilnickim na Kujawach w patriotycznej rodzinie zubożałego szlachcica, który po
nieudanej próbie uczestnictwa w
powstaniu styczniowym, zajmował się zarządzaniem dóbr ziemskich rodziny
Mlickich w Osówcu. Antoni był najmłodszym z siedmiorga rodzeństwa. W 1883 roku
jego starszy brat, Andrzej, aby uniknąć służby w wojsku pruskim, uciekł do
Ameryki i osiedlił się w Pittsburghu. W jego ślady poszli kolejni bracia – w
1885r dołączył do niego Marcin z żoną, w 1886 Ignacy, a za synami wyemigrowała
matka z córką Franciszką, Szczepanem i ośmioletnim Teofilem. W 1889 dołączył do
nich ostatni z braci –Stanisław. Cała rodzina
osiedliła się w Pittsburghu i tutaj rozpoczęła budowę swojej emigracyjnej
egzystencji. Teofil rozpoczął naukę w szkole parafialnej, później kontynuował w
publicznej. W wieku czternastu lat przerwał naukę i rozpoczął pracę zarobkowa
jako goniec i ładowacz, a następnie pracował w polskiej aptece, której
właścicielem był Stanisław Szarzyński. Tutaj zetknął się po raz pierwszy z
ideami sokolstwa. Warto w tym miejscu przypomnieć te idee, bo z nimi Teofil
Starzyński zwiąże swoje życie, im podporządkuje i poświęci wszystko.
Idea sokola wyrosła na glebie uczuć
narodowych i polskich dążeń niepodległościowych a na jej kształt miały także
wpływ wielkie prądy kulturalne i społeczne ówczesnej Europy: romantyzm,
pozytywizm i demokratyzm, a nade wszystko umiłowanie wolności i ziemi
ojczystej, zespolonej nierozerwalnie z kulturą łacińsko-chrześcijańską. Sokolstwo
powstało z potrzeby serca i ducha, w wyniku głębokich przemyśleń i rachunku
wszystkich błędów popełnionych w tragicznie zakończonym powstaniu styczniowym.
Tragiczną sytuację rodaków pogorszyło materialne, biologiczne i duchowe
wyniszczanie narodu polskiego poprzez konfiskaty majątków ziemskich, masowe
zsyłki na Sybir, więzienia i egzekucje niepokornych, niszczenie dorobku
narodowego, jego kultury, szkolnictwa i historii.
W takich,
groźnych politycznie warunkach – zaledwie w trzy lata po klęsce Powstania
Styczniowego – grupa młodych akademików, lwowskich patriotów, wsparta pomocną
dłonią byłych powstańców, postanowiła przerwać zaczarowany krąg powszechnie
panującej niemocy i przygnębienia, kładąc podwaliny pod przyszłą, szeroko
zakrojoną pracę z młodzieżą, aby podnieść jej sprawność fizyczną i poczucie
duchowej wartości. Była to zupełnie nowa forma, aczkolwiek czerpiąca wzorce z
antycznej tradycji greckich gimnazjonów, w których doceniano wartość
harmonijnego rozwoju człowieka. „Mens sana in corpore sano” – „W zdrowym ciele
zdrowy duch” było pierwszym hasłem SOKOŁA, powołanego w 1862 roku przez Czechów
a w 5 lat później przystosowanego do rodzimych potrzeb przez Polaków we Lwowie.
SOKÓŁ miał być tym uniwersalnym spoiwem, łączącym w czas niewoli zalety umysłu
i wolę rodaków w monolit, zdolny we właściwej chwili walczyć o niepodległość a
po jej zdobyciu, umieć ją zachować. Tylko
w idealnym zespoleniu myśli i czynu można osiągnąć upragniony cel. Orzeł jako
symbol narodowy nie miał prawa istnienia. Dalekowzroczny sokół, w tradycji
słowiańskiej był kojarzony z wolnością, sprawnością, wytrwałością i siłą oraz-
z niezawodnością ataku.
Rycerski
etos SOKOŁA rodził się wraz z jego symbolami, oznakami, hasłami i wymogami
natury etycznej, zawartymi w statucie, regulaminach jak też w katechizmie i
przykazaniach sokolich. Wielkie znaczenie miała wymowa munduru, związana z
żołnierską, powstańczą tradycją i pozdrowienie –CZOŁEM i hasło określające
dobitnie charakter SOKOŁA: „CZOŁEM OJCZYŹNIE, SZPONEM WROGOWI”. Były to też
cnoty rycerskie, jakie wpajano i pielęgnowano w sokolich gniazdach,
przyjmujących na swoich duchowych patronów sławnych Polaków – żołnierzy. Bez
wątpienia pierwszym wśród nich był naczelnik Tadeusz Kościuszko. Do wielu cnót,
obowiązujących w SOKOLE, takich jak: uczciwość, punktualność, odpowiedzialność,
wytrwałość, obowiązkowość i odwaga, należy też braterstwo stawiające w karnym,
wojskowym szyku sokolich druhów, niezależnie od ich statusu społecznego i
majątkowego. Pod sokolim sztandarem, w jednym szeregu zgodnie stawali
przedstawiciele inteligencji, rzemieślnicy, arystokraci, robotnicy, oświeceni
mieszczanie i włościanie. Wszystkie bez wyjątku stany bezinteresownym
zaangażowaniem zaznaczały swą służbę w sokolim zakonie, pomnażając jego
zbiorową siłę w dążeniu do wolności.
Siłę SOKOŁA
tak określił prezes tego związku w zaborze austriackim Tadeusz Romanowicz na
zlocie z okazji 25-lecia Sokolstwa Polskiego we Lwowie 12 maja 1892 roku:
My nie
chcemy siły przed prawem ani nad prawem – my chcemy siły na usługę prawa i
sprawiedliwości, (…) my jej chcemy ku temu, aby wyższe cele i dążenia ducha
narodowego do swego urzeczywistnienia realną znalazły podstawę.
W tę
chwalebną misję zaangażowało się tysiące szlachetnych Polaków i poetów, którzy
wypełiali romantyczną role przewodników duchowych narodu. Byli wśród nich: Adam
Asnyk, Jan Kasprowicz, Mieczysław Romanowski, Maria Konopnicka, Henryk
Sienkiewicz, Michał Bałucki, Wacław Gąsiorowski, Karol Bunsch i inni. Warto
pamiętać, że to właśnie dla braci sokolej, na obchody 500-lecia bitwy pod
Grunwaldem Maria Konopnicka napisała słowa „Roty”. A na zamówienie władz
sokolego związku Feliks Nowowiejski skomponował do nich muzykę? Pieśni tej
uczono we wszystkich sokolich gniazdach, w kraju i na obczyźnie, tam, gdzie w
niestrudzonym locie dotarł SOKÓŁ, by zagarnąć pod swe skrzydła nowe rzesze
Polaków.
„Rota” stała się sztandarową pieśnią Grunwaldzkiego Zlotu SOKOŁA, na który
przybyli Sokoli w liczbie 8 000 druhen i druhów, dając w dniach 14 i 15 lipca
1910 roku, w Krakowie niewidziany dotąd popis sprawności fizycznej, karności i
dyscypliny wojskowej. A „Rota” od tej chwili stała się drugim hymnem narodowym…
Ale SOKÓŁ – mimo wielu przeszkód –
niezmiennie losy swoje łączył z losami narodu. Dlatego zawsze sokolnie, w
których zbierała się młodzież na ćwiczenia i inne zajęcia programowe pełne były
narodowych pamiątek. Dla działaczy tego
ruchu, ćwiczenia cielesne (dziś kulturą fizyczną zwane) były tylko jednym z
wielu, nieodzownych elementów dla osiągnięcia celu ostatecznego. Tym wielkim
celem było zmartwychwstanie Polski!
Dziewiętnastoletni
Teofil Starzyński, zafascynowany tak szczytnymi ideami, w 1897 roku z pomocą
właściciela sklepu wędliniarskiego założył w Pittsburghu gniazdo Sokoła. Od tego roku zaczął studiować farmację, którą
ukończył w 1901 roku. Otworzył wtedy własną aptekę, a w czasie epidemii ospy
(1903r) prowadził w polskich dzielnicach szczepienia ochronne. Kontynuował
naukę i jako pierwszy Polak w 1904 roku ukończył studia medyczne na
uniwersytecie Pittsburghu.
Obok pracy
zawodowej Teofil Starzyński całym sercem zaangażował się w pracę w Sokolstwie.
Rozumiał, że sokolstwo było w stanie walczyć z bronią w ręku i przygotować
kadry dla wyzwolonego państwa polskiego. Na pierwszym zebraniu gniazda został
jego wiceprezesem. Szybko awansował w strukturach organizacji. Na czwartym
Zjeździe Związku Sokolstwa Polskiego w Ameryce, który odbył się w Buffalo w
lipcu 1899 roku przewodniczył komisji pbrad i został wybrany wiceprezesem
Wydziału Głównego ZSP. W styczniu 1890 roku doprowadził do zakupu dla sokoła w Pittsburghu
budynku, który wyposażył w przyrządy gimnastyczne. Był jednym z
najaktywniejszych działaczy nurtu niepodległościowego tzw Wolnego Sokolstwa. Na
nadzwyczajnym zjeździe sokolstwa w 1912 roku, opowiedział się za zjednoczeniem
Sokolstwa w niezależną organizację o charakterze niepodległościowym. Został
wybrany prezesem Zjednoczonego Związku Sokolstwa Polskiego. Sokolstwo jako
pierwsza organizacja rozpoczęło przygotowania militarne do walki o wolną
Polskę.
Szkolenia wojskowe – choć prowadzone
najczęściej tajnie – od początku istnienia SOKOŁA – przebiegały równolegle do
innych zajęć programowych. Do przekazywania informacji między gniazdami
rozsianymi po świecie służyły specjalne szyfry wewnątrzorganizacyjne, z pomocą
których koordynowano i aktualizowano plan działań. Intensywnym szkoleniem
wojskowym objęte zostały wszystkie gniazda sokole.
Chwalebnym
dziełem Sokołów zza oceanu było powołanie do życia Fundacji Kościuszkowskiej, realizującą
do dziś swoją misję, a także organizowanie wielu kursów wojskowych i szkół
podoficerskich, szkoleń służb sanitarnych oraz niesienie finansowej pomocy
Polsce. Kiedy I wojna światowa zaczęła zbierać śmiertelne żniwo, Sokolstwo
Polskie w Ameryce wstrząśnięte losem rodaków zmuszonych przez zaborców do
bratobójczej walki jako pierwsze złożyło na ręce prezydenta Wilsona memoriał,
domagający się odbudowania Polski. Delegacja SOKOŁA na czele z ówczesnym
prezesem – Teofilem Starzyńskim została życzliwie przyjęta i zapewniona przez
prezydenta Stanów Zjednoczonych o jego poparciu dla polskich dążeń
niepodległościowych. Te prawdziwie braterskie czyny zostały wsparte ogromną
daniną życia jaką sokolstwo zza oceanu złożyło swej macierzy dając Armii Polskiej
20 000 znakomicie wyszkolonych, sokolich żołnierzy i oficerów. Armia Polska we
Francji swoją potęgę zawdzięcza w dużej mierze sokolstwu dającemu jej liczebną
siłę a także kadrę kierowniczo-organizacyjną. Dużą rolę w tym patriotycznym
dziele odegrał płk dr Teofil Starzyński, W 1917 roku wraz z innymi działaczami,
a szczególnie z wybitnym polskim pisarzem i oficerem Wacławem Gąsiorowskim
doprowadził do otwarcia obozu w Niagara on the Lake, szkolącego ochotników do
Błękitnej Armii. Wydał specjalny rozkaz do Sokołów o wstępowaniu do Polskiej
Armii. Zabiegał o środki na jej wyposażenie i na pomoc głodującym rodakom w
Polsce. Spełniwszy swoje obowiązki w komisji rekrutacyjnej sam wstąpił w
szeregi Armii gen. Józefa Hallera i w stopniu majora został szefem służby
medycznej. W 1919 roku przybył z Błękitną Armią do Polski i wziął udział w
walkach na Ukrainie o ustalanie granic polskich na wschodzie.
To dzięki
takim ludziom jak dr T.A Starzyński zaistniała potężna Armia Polska, która
utorowała Polsce drogę do równoprawnego uczestniczenia w konferencji
zakończonej aktem podpisania Traktatu Wersalskiego. I nie jest przypadkiem, że
uczynili to w imieniu niepodległej Polski dwaj wielcy znani i szanowani w
świecie sokoli Ignacy Jan Paderewski i Roman Dmowski!? … Sokoły! Wolności ptaki
i Polski przednia straż Wierniejszych dzieje nie znały, nie widział Naród nasz.
Kiedy stajemy społem przysięga brzmi jak spiżowy dzwon Tobie Ojczyzno – Czołem!
Wrogowi – ostry szpon!…?
Wielu
sokołów poległo, wielu wróciło jako inwalidzi i bez środków do życia. I wtedy
znowu dr. Starzyński stanął przy nich. W 1920 roku zajął się organizowaniem
hallerczyków w Stanach Zjednoczonych. W rok później powstało SWAP, którego
pierwszym prezesem był własnie T. Starzyński. w 1925 roku ponownie zostaje
prezesem Sokołów. Sprzeciwia się „amerykanizacji” tej organizacji, zabiega o
kontakty z Macierzą. Utrzymuje aż do śmierci Mistrza, kontakt z Ignacym
Paderewskim. Podczas II wojny światowej zabiegał u aliantów o pomoc dla
Polski. Był jednym z twórców i
założycieli w 1944 roku Kongresu Polonii Amerykańskiej i jednym z jego wice
prezesów.
Na Zlocie w
Warszawie 15 sierpnia 1925 roku, minister Raczkiewicz udekorował sztandar
Sokolstwa Polskiego w Ameryce Orderem Polonia Restituta. Sam Teofil Starzyński otrzymał
Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski w 1925. Wcześniej w 1922 roku rząd
francuski udekorował go Legią Honorową. W 1961 roku w Szczecinie nazwano jedną
z ulic jego imieniem. W 1962 mianowany pośmiertnie przez władze RP na
uchodźstwie do stopnia generała brygady.
Zmarł 4
kwietnia 1952 roku w Pittsburghu, pochowany jest w został pochowany na
cmentarzu przy Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown. Przez
historyków legionowo-sanacyjnych w okresie II RP nie został właściwie doceniony
olbrzymi udział SOKOŁA, jego twórcy i przewodnika w czynie niepodległościowym. Podobna
sytuacja ma miejsce w momencie obchodów 100 lecia odzyskania niepodległości.
Nie było żadnego pośmiertnego orderu ani wspomnienia architekta naboru 20
tysięcy ochotników do Błękitnej Armii. Istotą tożsamości Polonii Amerykańskiej
powinna być szczególna troska o naszą polonijną historię. Trzeba pamiętać, że
to nasi dziadowie z Milwaukee, Chicago, Nowego Yorku, Detroit i wielu innych
miast pośpieszyli, aby na skinienie oddać krew dla Ojczyzny za ocean. Im należy
się pamięć i właściwe miejsce w polskiej historii i ten etap jeszcze nie jest
zakończony. Może polskie władze doceniłyby w końcu zapomnianych emigrantów i bohaterów Niepodległej.
Nigdy nie jest na to za późno.