Gra o Trójmorze a propolski
lobbing.
Z zainteresowaniem wysłuchałem niedawnego wystąpienia ministra Jana Parysa
w Klubie Ronina na temat szczególnie niebezpiecznej sytuacji Polski w aspekcie
ostatnich deklaracji Niemiec i Francji. Na próżno jednak szukałem później
komentarzy polskich polityków do kwestii poruszonych podczas tej prelekcji, za
to natknąłem się na liczne dywagacje o rudej z Kodu „co to dostała po pysku”.
Nasze media zawsze wiedzą, co jest najważniejsze. Tymczasem istotne są
fakty, a te powinny wzbudzić poważne zaniepokojenie i szerszą debatę. Zacznijmy
jednak od początku…
Nowy minister spraw zagranicznych Niemiec, socjaldemokarta Heiko Maas, w
artykule opublikowanym w prestiżowym niemieckim tygodniku gospodarczym
Handelsblatt, sformułował swoisty manifest polityczny, dotyczący budowania
nowego systemu bezpieczeństwa i nowego ładu ekonomicznego w Europie. Jego
elementami miałby być europejski fundusz walutowy, system rozliczeń między
partnerami oraz odświeżony pomysł stworzenia armii europejskiej. Kilka dni
później, prezydent Macron podbił stawkę i w podobnej deklaracji podkreślił, że
cała Unia Europejska musi być scentralizowana, a państwa narodowe zlikwidowane. Oznacza to odrzucenie postanowień niedawnego szczytu
NATO, co dla naszego kraju jest szczególnie niebezpieczne. Próbuje się lansować
całkowite wypchnięcie Stanów Zjednoczonych z Europy, sformalizowanie i
scentralizowanie Unii Europejskiej pod przewodnictwem Niemiec, oraz
doprowadzenie do strategicznego partnerstwa z Rosją i zlikwidowanie państw
narodowych. Z kolei Aleksander Dugin, najbardziej popularny rosyjski strateg,
ideolog rosyjskiego imperializmu i koncepcji Eurazji, nazywany ideologiem
Putina, człowiek, którego strategię od 15 lat skrupulatnie wciela w życie cały
polityczny establishment współczesnej Rosji, mówi bez ogródek: „My, Rosjanie
i Niemcy, nie jesteśmy zainteresowani istnieniem niepodległego państwa
polskiego w żadnej formie”.
Wszystkie analizy NATO mówiące o zagrożeniach ze strony Rosji są
lekceważone i zamiatane pod dywan. Pokusa robienia kokosów z Rosją stała się
dla niemieckich i francuskich koncernów priorytetem przypominającym lot ćmy do
płomienia świeczki. Również ostatnie wystąpienia Orbana, naszego potencjalnego
partnera w Trójmorzu są zaskakujące i wyrażają poparcie dla
niemiecko-rosyjskiego partnerstwa. Gra o Trójmorze zaczyna przechodzić do fazy
szachowej. Czy jest to tylko gra w szachy w nowych negocjacjach o przyszły
porządek świata, gdzie zderzają się z sobą ambicje dużych gospodarek i ich
globalnej dominacji. Minister Parys celnie zauważył, że polska dyplomacja musi
w tym momencie być aktywna i prowadzić mądrą politykę. Jej nieobecność lub
„profesjonalne głuche milczenie” tak jak to miało miejsce chociażby w momencie
wprowadzania w życie Konstytucji 3 Maja, konferencji Teherańskiej, podpisywania
Paktu Ribbentrop-Mołotow, również w momencie uchwalania w amerykańskim
Kongresie antypolskiej ustawy S 447 i wielu innych światowych wydarzeń, może znów pozbawić nas suwerenności, a
nawet niepodległości.
Polska polityka zagraniczna musi być mądra, proaktywna i powinien jej przyświecać polski interes narodowy. Zapraszanie
do Trójmorza Niemiec jest dość ryzykowne, co potwierdzają wstępne badania. Nie
zdziwmy się więc, że nagle Rumunia może zostać liderem tej inicjatywy. Wolty
kancelarii Prezydenta budzą więc zdziwienie. Bez strategicznej komunikacji w
tym zakresie z uczestnikami tego projektu a przede wszystkim Stanami
Zjednoczonymi, nasze indywidualne inicjatywy, tak jak te węgierskie mogą być
opacznie odczytane. Stany Zjednoczony nigdy nie pozwolą się wypchnąć z Europy i
nawet jeżeli kadencja Prezydenta Trumpa dobiegnie końca to polityka USA w tej
mierze będzie kontynuowana. Warto przypomnieć, że Pentagon był zainteresowany i
podjął aktywne działania wzmacniania wschodniej flanki NATO jeszcze za kadencji
Obamy. Od Stanów
Zjednoczonych potrzebujemy wsparcia politycznego i gospodarczego i musimy umieć
to asertywnie wyartykułować.
Aby strategicznie wzmacniać polską dyplomację w tych działaniach niezbędny
jest profesjonalny propolski lobbing w krajach strategicznych dla polskich
interesów narodowych. W chwili obecnej polski rząd nie ma takiego lobbingu
i czas najwyższy, aby ten strategiczny błąd jak najszybciej naprawić, zamiast
tracić pieniądze polskiego podatnika na pierogi, cepeliady i żydowskie
cmentarze. Wydawać pieniądze należy sensownie, tak jak to robią Niemcy w USA.
Tylko w tym roku rząd niemiecki organizuje ponad tysiąc imprez w dziedzinie
kultury, sztuki, nauki i gospodarki we wszystkich stanach Ameryki. Na tę
inicjatywę Berlin przeznaczył blisko 20 mln euro. Węgrzy od 2016 roku poprzez
Hungarian Initiatives Foundation wydali przeszło 10 mln euro. Na Kapitolu w
Waszyngtonie w ostatni weekend przeprowadzono seminarium na temat 100- lecia
odzyskania niepodległości Polski. Zrobili to polonijni woluntariusze akcji Stop
Act HR 1226, bez wsparcia polskiego rządu i dyplomacji. Przylecieli z wielu
zakątków Stanów Zjednoczonych, za własne pieniądze. Z polskiej ambasady nie
pofatygował się nikt.
Niedawno miałem okazję spotkać się z uznanym profesorem-kolegą, znanym
specjalistą od budowania grup interesu. Opowiadałem mu o staraniach Polonii w
budowaniu propolskiego lobbingu. W odpowiedzi usłyszałem, że on nie rozumie,
dlaczego to my zabiegamy o względy polskiego rządu, to rząd powinien
zabiegać o względy takich ludzi jak ja i mi podobnych. I tyle na ten temat.
Już wkrótce Polska będzie postawiona przed kolejnym trudnym historycznym
wyborem. Czujemy to wszyscy niezależnie, gdzie mieszkamy: nad Wisłą, na prerii
Kansas i boimy się tego wyboru. Aspekty poruszone w tym felietonie są na tyle
ważne, że powinny otworzyć zabetonowaną w Polsce i wśród 20 milionowej
polskiej diaspory debatę: jak definiujemy polską racją stanu? Co jest dziś
polskim interesem narodowym? Czy zrezygnujemy z suwerennego bytu narodowego na
rzecz wielkiej Europy, opartej na ideach marksizmu kulturowego, czy też zachowamy własną tożsamość narodową? Czy przetrwamy
zdani na własne siły, potencjał intelektualny i morale zakotwiczone w
chrześcijaństwie, zamęt związany z tworzeniem się, na naszych oczach, nowego
porządku świata?
No comments:
Post a Comment