Waldemar
Biniecki, Dyrektor Wykonawczy, PAX Polonica Foundation,
Edward
Wojciech Jeśman, Prezes, Kongres Polonii Amerykańskiej Południowej Kalifornii
Stało się. Polska
społeczność w USA zyskała swoje pięć minut w amerykańskiej polityce. Donald
Trump, kandydat na Prezydenta Stanów Zjednoczonych spotkał się z Polonią i powołał
polsko-amerykańską radę konsultacyjną, w której zasiada sporo znanych w świecie
Polonii osób. Cieszymy się z tego powodu. Ciekawi nas również jednak brak
reakcji ze strony samej Polonii, która podzielona i skłócona, zaprzepaszcza właśnie
nadarzającą się okazję i historyczną szansę na ponowne wprowadzenie spraw
polskich i polskiej perspektywy do politycznego dyskursu w USA. Czy nie jest
już najwyższy czas na odbudowę dawnej siły i charyzmy Polonii z czasów prezesur
Rozmarka i Mazewskiego, kiedy to liderzy Polonii nie tylko często gościli, ale
i wpływali na decyzje Białego Domu? Jak zinterpretować w takim razie, w istniejącym
kontekście politycznym, wyniki ostatnich wyborów do zarządu krajowego Kongresu
Polonii Amerykańskiej oraz zorganizowane ad hoc i bez udziału działaczy KPA
spoza Chicago, spotkanie nowo wybranego zarządu KPA z Madeline Albright, wysłanniczką
Hillary Clinton?
Ostatnie wybory w
KPA ilustrują mam wyraźnie, że polonijny król jest zupełnie nagi. Grupa od lat „trzymająca
władzę” w Kongresie Polonii Amerykańskiej utrzymała swą dominację, „demokratycznie”
przegłosowując usunięcie wszelkich kandydatów i pomysłów stanowiących
potencjalne zagrożenia dla obecnie panującego układu i status quo. Zarząd krajowy
nie ma w swoim obecnym składzie ani jednej osoby należącej do obozu pro-polskiego
i reformatorskiego. Z zarządu KPA
usunięto popularną w Polsce i wspieraną przez polskie czynniki rządowe dr. Marię
Szonert Biniendę, która reprezentowała w zarządzie poglądy pro-polskie. Przy
braku jakichkolwiek nowych inicjatyw i jasnego i czytelnego programu działania,
zarząd krajowy Kongresu wygląda teraz, jak to ktoś obrazowo określił, jak partia
wyalienowanych, niezdolnych do budowania czegokolwiek nowego i odrzucających
wszelkie konstruktywne sugestie i propozycje z zewnątrz, „leśnych dziadków”.
Zarząd krajowy KPA, nieczuły na wyzwania czasu, neguje i odrzuca nie tylko swą historyczną
odpowiedzialność za promowanie polskiej racji stanu, ale nawet, swoją odpowiedzialność
za stan Polonii w Ameryce. Ta niemoc może doprowadzić nas, niebawem do zguby, do
trwałego i nieodwracalnego roztrwonienia ideowego i materialnego dorobku KPA, wypracowanego
przez ojców-założycieli i ich następców. Próba wepchnięcia Polonii w polityczną
i merytoryczną próżnię, dokonywana rękoma zarządu krajowego KPA, ma na celu,
powiedzmy to sobie otwarcie, oderwanie i trwałe odseparowanie KPA od spraw
Polski, a Polsce uniemożliwienie wpływania na działania Polonii. Wszystko to
prowadzić musi niestety do dalszej postępującej polityczno-kulturowej degradacji
i marginalizacji Polonii w życiu politycznym Stanów Zjednoczonych.
Nowo wybrany zarząd
krajowy KPA powiela te same, od dawna już nieskuteczne, „pomysły” i ucieka się
do nic nieznaczących pozornych ruchów. To samo wąskie grono, mniej lub bardziej
znanych, lecz od dawna niewiarygodnych działaczy, nie zważając na realia
amerykańskiej i polskiej sceny politycznej, pozostaje w swej większości również
nieświadome kształtującej się właśnie nowej, niezwykle groźnej dla Polski
sytuacji geopolitycznej, nie wspominając o nieubłaganym dyktacie, działającej
przeciwko nam zapalniej mieszanki niekorzystnych czynników demograficznych, społecznych
i kulturowych. Dobrym przykładem naszej organizacyjnej bezsilności jest, sprawa
zniesienia wiz dla Polaków. Mówimy o niej od lat nie prowadząc jednak jakiejkolwiek
racjonalnej i profesjonalnej kampanii mającej na celu ostateczne załatwienie
tej zadawnionej sprawy, ważnej obecnie głównie w wymiarze bardziej
symbolicznym, niż praktycznym. Bijemy bezplanowo głową w mur i co najgorsze,
nie wyciągamy żadnych praktycznych wniosków z naszych błędów i porażek.
Ale wróćmy do Donalda
Trumpa. Świetnie się stało, że zwrócił on uwagę na Polonię, grupę mającą ogromny
historyczny udział w budowie amerykańskiej potęgi i świetności. Mamy nadzieję,
że nie zapomni on wkrótce o swoich przedwyborczych obietnicach. Zadajmy sobie
jednak pytania: Co się stanie jeżeli Donald Trump przegra? A co się stanie kiedy wygra?A Przywódcy Polonii
muszą zakładać i przygotowywać się na możliwość zaistnienia rozmaitych scenariuszy,
także tych najgorszych. Zdecydowanie nie możemy zostawić spraw samych sobie i
liczyć na to że zrealizują się tylko najlepsze dla nas warianty. Nie możemy
podążać śladem bohaterów „Pana Tadeusza”, o których nie bez miłości, lecz
sarkastycznie pisał Adam Mickiewicz: ”Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń
wsiędzie, Ja z synowcem na czele, i? – jakoś to będzie!”
Jakie powinny być
nasze pierwsze kroki na tej nowej, postulowanej przez nas drodze? Zacznijmy od
otwartej, transparentnej debaty o przyszłości Polonii! Musimy się odwołać do tradycji;
twórzmy kluby dyskusyjne, aktywizujmy, organizujmy i edukujmy Polonię, ale organizujmy
ją w warunkach i z użyciem standardów obowiązujących w XXI wieku. Otwarta polonijna
debata powinna być nakierowana na artykułowanie autentycznych problemów i
potrzeb zarówno Polonii jak i Narodu Polskiego. Musimy jasno określić nową
misję i cele Polonii. Musimy rozszerzać krąg uczestników i zasięg naszych
dyskusji i nie zawężać ich, oraz nie ograniczać tylko do znanych już środowisk
i ich wiernych akolitów. Debata ta musi dopuścić do głosu nowe grupy, które nie
są obecnie reprezentowane w świecie Polonii.
Mimo istnienia
bazy medialnej będącej w posiadaniu Polaków - Chicago, Nowy Jork, Toronto -
która to baza mogłaby taką polonijną debatę nie tylko relacjonować, ale i stymulować
oraz promować, niewiele się na tej płaszczyźnie od lat dzieje. Potrzebna jest
wola i podjęcie przez decydentów mediów polonijnych szerszej wzajemnej
współpracy, wypracowanie wspólnego planu działania oraz racjonalne pozyskiwanie
i wydatkowanie energicznie gromadzonych na ten cel funduszy. Wymaga to oczywiście
nowego typu myślenia i poczucia odpowiedzialności za stan Polonii i Polski wśród
naszych rodzimych, medialnych decydentów. Udział w tej debacie i poparcie
szerszej publiczności polonijnej zapewniłyby jej autentyczność i
transparentność, a tym samym również większą społeczną reprezentatywność i
skuteczność oraz twarde osadzenie w rzeczywistości. Potrzebny jest tu udział - mimo
niełatwych do pogodzenia różnic politycznych - całej reprezentacji pro-polskiej,
patriotycznej Polonii i włączenie w ten proces wszystkich odłamów Polonii: starej
i nowej, liberalnej i konserwatywnej, religijnej i laickiej. Sytuacja
geo-polityczna Polski wymaga takiej konsekwentnej i odpowiedzialnej współpracy.
Nasza suwerenność, ba samo nawet istnienie naszej państwowości, nie są w
obecnym stanie rzeczy, w jakikolwiek sposób, przez nikogo naprawdę gwarantowane.
Zasklepienie się w ramach jednej formacji polityczno-ideowej, czy jednego
pokolenia jest w tej sytuacji niewystarczające. Musimy nauczyć się współpracować
z sobą i wypracowywać wspólne rozwiązania, rozwiązania - z natury rzeczy -
kompromisowe, aby doprowadzić do zwiększenia wagi Polonii jako istotnej, politycznej
grupy wpływu i nacisku. Udział w tym historycznym projekcie partnerów z Polski,
zwiększyłby automatycznie jego ciężar gatunkowy i nadał mu rangę międzynarodową.
Bez takiej szerokiej polonijnej współpracy - współpracy ponad podziałami
politycznymi i personalnymi animozjami - oraz bez uczestnictwa i zdecydowanej pomocy
państwa polskiego, budowa naszego amerykańskiego, czy może nawet bardziej
ambitnie, globalnego, pro-polskiego lobby politycznego nie ma chyba szans na
skuteczne zaistnienie oraz sukces.
Celem naszej ogólno-amerykańskiej,
polonijnej debaty i współdziałania różnych grup musi być wyznaczenie nowych
kierunków i sposobów działania i sprecyzowanie nowej strategii Polonii w USA i
Kanadzie adekwatnej do istniejącej sytuacji i potrzeb. Są to działania, które
muszą być zrealizowane w miarę szybko, jeżeli chcemy zapewnić Polonii nie tylko
należne jej miejsce we współczesnym świecie, ale wręcz jej fizyczne przetrwanie,
jako czegoś więcej niż tylko luźnego zbioru niepowiązanych z sobą jednostek.
Bez
przedefiniowania celów Polonii i bez sformułowania nowych sposobów ich
realizacji, bez wielo-środowiskowej integracji i bez utrzymania i pogłębienia
łączności Polonii z krajem, Polonia wtopi się niebawem nieodwracalnie, i
całkowicie zasymiluje ze społeczeństwami krajów zamieszkania. Rzeczywistość
pokazuje, że proces porzucania języka polskiego jako głównego języka
komunikacji w polskich rodzinach nie tylko się pogłębia, ale że nowe pokolenie
nie jest już głębiej zakorzenione, ani intelektualnie, ani emocjonalnie w
polskim kodzie historyczno-kulturowym, co prowadzi do utraty więzi z Polską,
jako krajem nie tylko pochodzenia, ale także jako istotnym punktem
indywidualnego, kulturowego odniesienia. Proces ten realizuje się na skutek wypierania
i zastępowania polskich wartości kulturowych, wartościami i treściami wszechobecnej,
globalnej, sprowadzającej wszystko do jednego mianownika, kultury masowej. Przeciwdziałać
takiemu niekorzystnemu rozwojowi wypadków muszą zarówno nasze stare przeorganizowane,
jak i te nowo powoływane do życia organizacje polonijne, oraz co ważne, także polskie
agendy rządowe. Nikt inny tego za nas, proszę Państwa, nie zrobi. Bez wytyczenia
nowych zadań i strategii, bez nowego programu działania i bez wydatkowania na
ten cel znaczących środków finansowych, za lat 20 lub 30 zorganizowanej Polonii
może już po prostu nie być. Jest to ostatni, w naszym przekonaniu, moment,
kiedy możliwe jest jeszcze znaczące wyhamowanie, jeżeli nie odwrócenie procesu
dezintegracji i postępującej samo-likwidacji Polonii. Jest to również ostatni
moment, kiedy ciągle istnieje jeszcze szansa na ponowne jej zaistnienie jako
znaczącej siły w amerykańskiej przestrzeni kulturowej i politycznej. Utrzymujmy
i poszerzajmy kulturowe i językowe fundamenty nowej Polonii. Twórzmy nowoczesny
i profesjonalny polonijny i polski lobbing w USA i w Kanadzie. Tylko wspólny wysiłek
wielu środowisk jest w stanie zachować Polonię świadomą swej kulturowej i
historycznej odmienności, oraz swej wartości. Potrzebujemy nowych,
charyzmatycznych i pracowitych przywódców, jasno określonej strategii oraz patriotycznego,
aktywnego zaplecza intelektualnego opartego na stabilnych organizacyjno-finansowych
fundamentach umożliwiających realizację powyższych zadań.