Waldemar Biniecki-felietony w Tygodniku Solidarność
" Trudno być Polakiem nie nosząc w sobie tego dziedzictwa,
któremu na imię Polska”
Jan Paweł II
Saturday, September 7, 2024
Wednesday, December 14, 2022
Wednesday, February 27, 2019
Jak długo jeszcze pozwolimy się grillować na arenie międzynarodowej?
felieton z Tygodnika Solidarność.
A miało być tak
pięknie. Fanfary o pierwszej lidze odtrąbił nawet minister Sasin. Oczekiwaliśmy
co najmniej ogłoszenia decyzji zainstalowania w Polsce, Foru Trump. A stało się
inaczej: 1.Mike Pompeo przypomniał nam, że musimy Żydom zapłacić 300 mld dolarów oraz, że ubek Blaichman jest nowym bohaterem polsko-żydowskim. 2.
Premier Natanyahu ogłosił, w Warszawie, wojnę
przeciwko Iranowi, oraz powiedział, że Polacy współpracowali w Nazistami w
trakcie II wojny światowej. A Pani Andrea Mitchell, czołowa dziennikarka w
Stanach Zjednoczonych ogłosiła dla milionów widzów, że powstańcy w getcie
warszawskim walczyli z polskim reżimem i nazistami. Zabrakło polskich służb
prasowych, aby zweryfikować, co naprawdę powiedział Premier Natanyahu w Muzeum
Polin, czyli na naszym terenie. Nie mówiąc już o wzajemnych konsultacjach i
uzgadnianiu przez polską dyplomację głównych tez wystąpień. Jeżeli wraz z
Rumunią jesteśmy strategicznymi partnerami Stanów Zjednoczonych i
prawdopodobnie jedynym krajem, gdzie mogła się odbyć taka konferencja bez
protestów społecznych. To musimy sobie zadać kilka ważnych pytań! Czy wobec
naszych partnerów jesteśmy wystarczająco asertywni? Nie może być tak, że będąc strategicznym
partnerem Stanów Zjednoczonych, jesteśmy traktowani jak chłopiec do bicia,
który jeszcze płaci za całą tę konferencję nic z niej nie osiągając. Kto tak
naprawdę steruje amerykańską polityką zagraniczną i grillowaniem Polski? Staje
się coraz bardziej jasne, że aby finansować największy lobbing w USA, potrzeba
na to ogromnych pieniędzy. W dniach 4-6 marca 2018 odbyła się konferencja
American Israel Public Affairs Committee, czyli Amerykańsko-Izraelskiego
Komitetu Spraw Publicznych, która miała miejsce w Waszyngtonie. AIPAC jest
najważniejszą organizacją w Stanach Zjednoczonych, zrzeszającą ponad 100 tys.
członków. Na konferencję przybyło ponad 18 tysięcy amerykańskich Żydów. Byli na
nią zaproszeni najbardziej wpływowi politycy ze Stanów Zjednoczonych z vice
prezydentem Mike Pencem, czy byłą ambasador USA przy ONZ Nikki Haley oraz duża
grupa parlamentarzystów Kongresu i Senatu, demokratów i republikanów. Gościem
specjalnym konferencji był premier Izraela Benjamin Netanjahu, który w 5 marca
w Białym Domu spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem. Wśród najważniejszych
tematów poruszanych podczas pięciu sesji plenarnych i licznych spotkaniach, o
których prasa nigdy nie napisze, dyskutowano zagadnienia dotyczące zagrożenia
dla bezpieczeństwa Izraela ze strony Iranu i wsparcia polityki Izraela przez
USA. Warto nadmienić, że AIPAC przekazał na kampanie wyborcze proizraelskich
kandydatów do Kongresu niebagatelną sumę 4 mld USD. Dzisiaj stoimy przed
sytuacją, że mimo, że posiadamy w Stanach Zjednoczonych 10 milionów Amerykanów
polskiego pochodzenia, nie wykorzystujemy tej ważnej grupy nacisku. Zachowujemy
się wręcz irracjonalnie, gdzie sami Amerykanie pukają się w czoło i śmieją się
z faktu niewykorzystywania przez Polskę dużej i znaczącej grupy etnicznej jaką
jest Polonia amerykańska. Zacznijmy wyciągać wnioski po awanturze w
ubiegłym roku i polskiej klęsce wizerunkowej po warszawskiej konferencji. Czas
na asertywne działania. Zacznijmy od przypomnienia umowy z 1960 roku.
Thursday, January 24, 2019
Zza oceanu o polityce wobec Polonii amerykańskiej.
Zza oceanu o polityce wobec Polonii amerykańskiej.
Minęły 3 lata dobrej
zmiany, były debaty na temat jej sukcesów, konferencje naukowe, zjazd Polonii,
mnóstwo uroczystości z okazji 100 lecia Niepodległej. Jesteśmy przed debatą
programową na nowe wybory. Niestety większość polonijnych liderów nie jest
zadowolona z polityki dobrej zmiany w stosunku do Polonii amerykańskiej. Tej
polityki po prostu nie ma. Przez ostatnie 100 lat Polonia amerykańska
bezkrytycznie i bezwarunkowo wspiera naród i państwo polskie poprzez
wysłanie ponad 20 000 ochotników do Błękitnej Armii, którzy potem przelewali
krew za Ojczyznę. Wspierała Polskę przez Organization of the American Relief
Effort in Poland (1919-1923), która przekazała do Polski 250 milionów dolarów.
Polonia amerykańska po zdradzie jałtańskiej reprezentując z rządem londyńskim
polską rację stanu i polskie interesy przyjęła 150.000 Polaków (Displaced
Persons Program). Po II wojnie światowej UNRRA, kolejna organizacja pomocowa w
Polsce wydała 453 milionów dolarów. Doprowadzenie do przeprowadzenia
śledztwa w Kongresie USA w sprawie zbrodni w Katyniu i uznanie Sowietów winnych
tej zbrodni. Zapewnienie udziału Stanów Zjednoczonych w uznaniu
polskich granic na Odrze i Nysie przez państwo niemieckie. Zapewnienie
udziału Stanów Zjednoczonych w finansowaniu Radia Wolna Europa. Zaangażowanie rządu Stanów Zjednoczonych do udziału w National Endowment
for Democracy (NED) –pomocy dla podziemnej Solidarności podczas stanu
wojennego. Ustanowienie Polish American Enterprise Fund (PAEF) –
programu pomocowego dla Polski. Pomoc w ustanowieniu prawa dla
uciekinierów politycznych z Polski z czasów stanu wojennego. Akcja lobbingowa w celu poparcia starań wstąpienia Polski do NATO (zebrano
ponad 9 milionów podpisów pod petycją). Pomoc materialna w wysokości 200
milionów dolarów na sprzęt medyczny i pomoc dla ofiar powodzi w latach 1997 i
2001. Zdecydowane poparcie rządów dobrej zmiany i prezydenta Dudy w czasie
ostatnich wyborów. Według danych Banku Światowego z 2015 roku, Polonia
amerykańska co roku wysyła do Polski przeszło 900 milionów dolarów. W czasie ostatniej
konwencji programowej PIS na temat Polonii amerykańskiej nie padło nawet jedno
słowo. Czy jest to celowe blokowanie Polonii amerykańskiej przez ciągle
działający mechanizm okrągłego stołu, który blokował opcję
patriotyczno-narodową w tym także Polonię? Czy jest to zwykła indolencja
wynikająca z braku wizji współpracy z Polonią? Czy też jest to nieumiejętność
komunikacji z Polonią amerykańską, która datuje się już od nieudanych prób
podporządkowania sobie Polonii amerykańskiej przez dyplomacje II RP? Dla
wszystkich, którzy operują w kulturze amerykańskiej wolność słowa i swoboda
jego wypowiadania są fundamentem amerykańskiej demokracji, którą niewątpliwie
Polonia amerykańska jest przesiąknięta. Ostatni wątek dotyczy Irlandii i został
on przytoczony, przez premiera Morawieckiego. Szkoda, że zabrakło w tym wątku
informacji, że irlandzki boom gospodarczy był również efektem rozpoczęcia skutecznej
współpracy diaspory irlandzkiej i rządu w Dublinie, ok. 40 milionów Amerykanów
irlandzkiego pochodzenia mieszka w USA. I to jest właśnie strategiczny kierunek
współpracy państwa polskiego i Polonii- rozwój współpracy gospodarczej i
budowanie propolskiego lobbingu w USA.
EMIGRACYJNI BOHATEROWIE NIEPODLEGŁEJ TEOFIL ANTONI STARZYŃSKI
EMIGRACYJNI
BOHATEROWIE NIEPODLEGŁEJ
TEOFIL
ANTONI STARZYŃSKI –
Fot. ze zbiorów Archiwum Stowarzyszenia
Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, Nowy Jork.
Katarzyna
Murawska, Waldemar Biniecki
Wybuch I wojny światowej wzbudził w
Polakach rozsianych na całym świecie wielkie nadzieje na odzyskanie
niepodległości. Przygotowywali się do tego wydarzenia historycznego od zawsze,
od momentu utraty niepodległości. Każde pokolenie miało swój udział w tej
walce, każde popełniało błędy i miało własną wizję przyszłości. Można jednak śmiało
stwierdzić, że wykorzystanie sprzyjającego momentu historycznego, było możliwe
dzięki współdziałaniu wybitnych przywódców, ich przywódczych talentów,
poświęceniu i patriotyzmowi i świadomości wszystkich grup społecznych. O
najwybitniejszych liderach tego czasu, Paderewskim, Dmowskim, Smulskim już
pisaliśmy. Dziś chcielibyśmy przypomnieć sylwetkę Teofila Antoniego
Starzyńskiego – twórcę i architekta sokolstwa polskiego w Ameryce, lekarza,
żołnierza Błękitnej Armii i Twórcę Stowarzyszenia Weteranów Polskich w Ameryce-
SWAP.
Teofil Antoni Starzyński urodził się
14 kwietnia 1878 w Osówcu, w powiecie
mogilnickim na Kujawach w patriotycznej rodzinie zubożałego szlachcica, który po
nieudanej próbie uczestnictwa w
powstaniu styczniowym, zajmował się zarządzaniem dóbr ziemskich rodziny
Mlickich w Osówcu. Antoni był najmłodszym z siedmiorga rodzeństwa. W 1883 roku
jego starszy brat, Andrzej, aby uniknąć służby w wojsku pruskim, uciekł do
Ameryki i osiedlił się w Pittsburghu. W jego ślady poszli kolejni bracia – w
1885r dołączył do niego Marcin z żoną, w 1886 Ignacy, a za synami wyemigrowała
matka z córką Franciszką, Szczepanem i ośmioletnim Teofilem. W 1889 dołączył do
nich ostatni z braci –Stanisław. Cała rodzina
osiedliła się w Pittsburghu i tutaj rozpoczęła budowę swojej emigracyjnej
egzystencji. Teofil rozpoczął naukę w szkole parafialnej, później kontynuował w
publicznej. W wieku czternastu lat przerwał naukę i rozpoczął pracę zarobkowa
jako goniec i ładowacz, a następnie pracował w polskiej aptece, której
właścicielem był Stanisław Szarzyński. Tutaj zetknął się po raz pierwszy z
ideami sokolstwa. Warto w tym miejscu przypomnieć te idee, bo z nimi Teofil
Starzyński zwiąże swoje życie, im podporządkuje i poświęci wszystko.
Idea sokola wyrosła na glebie uczuć narodowych i polskich dążeń niepodległościowych a na jej kształt miały także wpływ wielkie prądy kulturalne i społeczne ówczesnej Europy: romantyzm, pozytywizm i demokratyzm, a nade wszystko umiłowanie wolności i ziemi ojczystej, zespolonej nierozerwalnie z kulturą łacińsko-chrześcijańską. Sokolstwo powstało z potrzeby serca i ducha, w wyniku głębokich przemyśleń i rachunku wszystkich błędów popełnionych w tragicznie zakończonym powstaniu styczniowym.
Tragiczną sytuację rodaków pogorszyło materialne, biologiczne i duchowe wyniszczanie narodu polskiego poprzez konfiskaty majątków ziemskich, masowe zsyłki na Sybir, więzienia i egzekucje niepokornych, niszczenie dorobku narodowego, jego kultury, szkolnictwa i historii.
W takich,
groźnych politycznie warunkach – zaledwie w trzy lata po klęsce Powstania
Styczniowego – grupa młodych akademików, lwowskich patriotów, wsparta pomocną
dłonią byłych powstańców, postanowiła przerwać zaczarowany krąg powszechnie
panującej niemocy i przygnębienia, kładąc podwaliny pod przyszłą, szeroko
zakrojoną pracę z młodzieżą, aby podnieść jej sprawność fizyczną i poczucie
duchowej wartości. Była to zupełnie nowa forma, aczkolwiek czerpiąca wzorce z
antycznej tradycji greckich gimnazjonów, w których doceniano wartość
harmonijnego rozwoju człowieka. „Mens sana in corpore sano” – „W zdrowym ciele
zdrowy duch” było pierwszym hasłem SOKOŁA, powołanego w 1862 roku przez Czechów
a w 5 lat później przystosowanego do rodzimych potrzeb przez Polaków we Lwowie.
SOKÓŁ miał być tym uniwersalnym spoiwem, łączącym w czas niewoli zalety umysłu
i wolę rodaków w monolit, zdolny we właściwej chwili walczyć o niepodległość a
po jej zdobyciu, umieć ją zachować. Tylko
w idealnym zespoleniu myśli i czynu można osiągnąć upragniony cel. Orzeł jako
symbol narodowy nie miał prawa istnienia. Dalekowzroczny sokół, w tradycji
słowiańskiej był kojarzony z wolnością, sprawnością, wytrwałością i siłą oraz-
z niezawodnością ataku.
Rycerski
etos SOKOŁA rodził się wraz z jego symbolami, oznakami, hasłami i wymogami
natury etycznej, zawartymi w statucie, regulaminach jak też w katechizmie i
przykazaniach sokolich. Wielkie znaczenie miała wymowa munduru, związana z
żołnierską, powstańczą tradycją i pozdrowienie –CZOŁEM i hasło określające
dobitnie charakter SOKOŁA: „CZOŁEM OJCZYŹNIE, SZPONEM WROGOWI”. Były to też
cnoty rycerskie, jakie wpajano i pielęgnowano w sokolich gniazdach,
przyjmujących na swoich duchowych patronów sławnych Polaków – żołnierzy. Bez
wątpienia pierwszym wśród nich był naczelnik Tadeusz Kościuszko. Do wielu cnót,
obowiązujących w SOKOLE, takich jak: uczciwość, punktualność, odpowiedzialność,
wytrwałość, obowiązkowość i odwaga, należy też braterstwo stawiające w karnym,
wojskowym szyku sokolich druhów, niezależnie od ich statusu społecznego i
majątkowego. Pod sokolim sztandarem, w jednym szeregu zgodnie stawali
przedstawiciele inteligencji, rzemieślnicy, arystokraci, robotnicy, oświeceni
mieszczanie i włościanie. Wszystkie bez wyjątku stany bezinteresownym
zaangażowaniem zaznaczały swą służbę w sokolim zakonie, pomnażając jego
zbiorową siłę w dążeniu do wolności.
Siłę SOKOŁA
tak określił prezes tego związku w zaborze austriackim Tadeusz Romanowicz na
zlocie z okazji 25-lecia Sokolstwa Polskiego we Lwowie 12 maja 1892 roku:
My nie
chcemy siły przed prawem ani nad prawem – my chcemy siły na usługę prawa i
sprawiedliwości, (…) my jej chcemy ku temu, aby wyższe cele i dążenia ducha
narodowego do swego urzeczywistnienia realną znalazły podstawę.
W tę
chwalebną misję zaangażowało się tysiące szlachetnych Polaków i poetów, którzy
wypełiali romantyczną role przewodników duchowych narodu. Byli wśród nich: Adam
Asnyk, Jan Kasprowicz, Mieczysław Romanowski, Maria Konopnicka, Henryk
Sienkiewicz, Michał Bałucki, Wacław Gąsiorowski, Karol Bunsch i inni. Warto
pamiętać, że to właśnie dla braci sokolej, na obchody 500-lecia bitwy pod
Grunwaldem Maria Konopnicka napisała słowa „Roty”. A na zamówienie władz
sokolego związku Feliks Nowowiejski skomponował do nich muzykę? Pieśni tej
uczono we wszystkich sokolich gniazdach, w kraju i na obczyźnie, tam, gdzie w
niestrudzonym locie dotarł SOKÓŁ, by zagarnąć pod swe skrzydła nowe rzesze
Polaków.
„Rota” stała się sztandarową pieśnią Grunwaldzkiego Zlotu SOKOŁA, na który przybyli Sokoli w liczbie 8 000 druhen i druhów, dając w dniach 14 i 15 lipca 1910 roku, w Krakowie niewidziany dotąd popis sprawności fizycznej, karności i dyscypliny wojskowej. A „Rota” od tej chwili stała się drugim hymnem narodowym…
„Rota” stała się sztandarową pieśnią Grunwaldzkiego Zlotu SOKOŁA, na który przybyli Sokoli w liczbie 8 000 druhen i druhów, dając w dniach 14 i 15 lipca 1910 roku, w Krakowie niewidziany dotąd popis sprawności fizycznej, karności i dyscypliny wojskowej. A „Rota” od tej chwili stała się drugim hymnem narodowym…
Ale SOKÓŁ – mimo wielu przeszkód –
niezmiennie losy swoje łączył z losami narodu. Dlatego zawsze sokolnie, w
których zbierała się młodzież na ćwiczenia i inne zajęcia programowe pełne były
narodowych pamiątek. Dla działaczy tego
ruchu, ćwiczenia cielesne (dziś kulturą fizyczną zwane) były tylko jednym z
wielu, nieodzownych elementów dla osiągnięcia celu ostatecznego. Tym wielkim
celem było zmartwychwstanie Polski!
Dziewiętnastoletni
Teofil Starzyński, zafascynowany tak szczytnymi ideami, w 1897 roku z pomocą
właściciela sklepu wędliniarskiego założył w Pittsburghu gniazdo Sokoła. Od tego roku zaczął studiować farmację, którą
ukończył w 1901 roku. Otworzył wtedy własną aptekę, a w czasie epidemii ospy
(1903r) prowadził w polskich dzielnicach szczepienia ochronne. Kontynuował
naukę i jako pierwszy Polak w 1904 roku ukończył studia medyczne na
uniwersytecie Pittsburghu.
Obok pracy
zawodowej Teofil Starzyński całym sercem zaangażował się w pracę w Sokolstwie.
Rozumiał, że sokolstwo było w stanie walczyć z bronią w ręku i przygotować
kadry dla wyzwolonego państwa polskiego. Na pierwszym zebraniu gniazda został
jego wiceprezesem. Szybko awansował w strukturach organizacji. Na czwartym
Zjeździe Związku Sokolstwa Polskiego w Ameryce, który odbył się w Buffalo w
lipcu 1899 roku przewodniczył komisji pbrad i został wybrany wiceprezesem
Wydziału Głównego ZSP. W styczniu 1890 roku doprowadził do zakupu dla sokoła w Pittsburghu
budynku, który wyposażył w przyrządy gimnastyczne. Był jednym z
najaktywniejszych działaczy nurtu niepodległościowego tzw Wolnego Sokolstwa. Na
nadzwyczajnym zjeździe sokolstwa w 1912 roku, opowiedział się za zjednoczeniem
Sokolstwa w niezależną organizację o charakterze niepodległościowym. Został
wybrany prezesem Zjednoczonego Związku Sokolstwa Polskiego. Sokolstwo jako
pierwsza organizacja rozpoczęło przygotowania militarne do walki o wolną
Polskę.
Szkolenia wojskowe – choć prowadzone
najczęściej tajnie – od początku istnienia SOKOŁA – przebiegały równolegle do
innych zajęć programowych. Do przekazywania informacji między gniazdami
rozsianymi po świecie służyły specjalne szyfry wewnątrzorganizacyjne, z pomocą
których koordynowano i aktualizowano plan działań. Intensywnym szkoleniem
wojskowym objęte zostały wszystkie gniazda sokole.
Chwalebnym
dziełem Sokołów zza oceanu było powołanie do życia Fundacji Kościuszkowskiej, realizującą
do dziś swoją misję, a także organizowanie wielu kursów wojskowych i szkół
podoficerskich, szkoleń służb sanitarnych oraz niesienie finansowej pomocy
Polsce. Kiedy I wojna światowa zaczęła zbierać śmiertelne żniwo, Sokolstwo
Polskie w Ameryce wstrząśnięte losem rodaków zmuszonych przez zaborców do
bratobójczej walki jako pierwsze złożyło na ręce prezydenta Wilsona memoriał,
domagający się odbudowania Polski. Delegacja SOKOŁA na czele z ówczesnym
prezesem – Teofilem Starzyńskim została życzliwie przyjęta i zapewniona przez
prezydenta Stanów Zjednoczonych o jego poparciu dla polskich dążeń
niepodległościowych. Te prawdziwie braterskie czyny zostały wsparte ogromną
daniną życia jaką sokolstwo zza oceanu złożyło swej macierzy dając Armii Polskiej
20 000 znakomicie wyszkolonych, sokolich żołnierzy i oficerów. Armia Polska we
Francji swoją potęgę zawdzięcza w dużej mierze sokolstwu dającemu jej liczebną
siłę a także kadrę kierowniczo-organizacyjną. Dużą rolę w tym patriotycznym
dziele odegrał płk dr Teofil Starzyński, W 1917 roku wraz z innymi działaczami,
a szczególnie z wybitnym polskim pisarzem i oficerem Wacławem Gąsiorowskim
doprowadził do otwarcia obozu w Niagara on the Lake, szkolącego ochotników do
Błękitnej Armii. Wydał specjalny rozkaz do Sokołów o wstępowaniu do Polskiej
Armii. Zabiegał o środki na jej wyposażenie i na pomoc głodującym rodakom w
Polsce. Spełniwszy swoje obowiązki w komisji rekrutacyjnej sam wstąpił w
szeregi Armii gen. Józefa Hallera i w stopniu majora został szefem służby
medycznej. W 1919 roku przybył z Błękitną Armią do Polski i wziął udział w
walkach na Ukrainie o ustalanie granic polskich na wschodzie.
To dzięki
takim ludziom jak dr T.A Starzyński zaistniała potężna Armia Polska, która
utorowała Polsce drogę do równoprawnego uczestniczenia w konferencji
zakończonej aktem podpisania Traktatu Wersalskiego. I nie jest przypadkiem, że
uczynili to w imieniu niepodległej Polski dwaj wielcy znani i szanowani w
świecie sokoli Ignacy Jan Paderewski i Roman Dmowski!? … Sokoły! Wolności ptaki
i Polski przednia straż Wierniejszych dzieje nie znały, nie widział Naród nasz.
Kiedy stajemy społem przysięga brzmi jak spiżowy dzwon Tobie Ojczyzno – Czołem!
Wrogowi – ostry szpon!…?
Wielu
sokołów poległo, wielu wróciło jako inwalidzi i bez środków do życia. I wtedy
znowu dr. Starzyński stanął przy nich. W 1920 roku zajął się organizowaniem
hallerczyków w Stanach Zjednoczonych. W rok później powstało SWAP, którego
pierwszym prezesem był własnie T. Starzyński. w 1925 roku ponownie zostaje
prezesem Sokołów. Sprzeciwia się „amerykanizacji” tej organizacji, zabiega o
kontakty z Macierzą. Utrzymuje aż do śmierci Mistrza, kontakt z Ignacym
Paderewskim. Podczas II wojny światowej zabiegał u aliantów o pomoc dla
Polski. Był jednym z twórców i
założycieli w 1944 roku Kongresu Polonii Amerykańskiej i jednym z jego wice
prezesów.
Na Zlocie w
Warszawie 15 sierpnia 1925 roku, minister Raczkiewicz udekorował sztandar
Sokolstwa Polskiego w Ameryce Orderem Polonia Restituta. Sam Teofil Starzyński otrzymał
Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski w 1925. Wcześniej w 1922 roku rząd
francuski udekorował go Legią Honorową. W 1961 roku w Szczecinie nazwano jedną
z ulic jego imieniem. W 1962 mianowany pośmiertnie przez władze RP na
uchodźstwie do stopnia generała brygady.
Zmarł 4
kwietnia 1952 roku w Pittsburghu, pochowany jest w został pochowany na
cmentarzu przy Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown. Przez
historyków legionowo-sanacyjnych w okresie II RP nie został właściwie doceniony
olbrzymi udział SOKOŁA, jego twórcy i przewodnika w czynie niepodległościowym. Podobna
sytuacja ma miejsce w momencie obchodów 100 lecia odzyskania niepodległości.
Nie było żadnego pośmiertnego orderu ani wspomnienia architekta naboru 20
tysięcy ochotników do Błękitnej Armii. Istotą tożsamości Polonii Amerykańskiej
powinna być szczególna troska o naszą polonijną historię. Trzeba pamiętać, że
to nasi dziadowie z Milwaukee, Chicago, Nowego Yorku, Detroit i wielu innych
miast pośpieszyli, aby na skinienie oddać krew dla Ojczyzny za ocean. Im należy
się pamięć i właściwe miejsce w polskiej historii i ten etap jeszcze nie jest
zakończony. Może polskie władze doceniłyby w końcu zapomnianych emigrantów i bohaterów Niepodległej.
Nigdy nie jest na to za późno.
Brońmy się teraz razem jako naród, za 4 miesiące może być za późno.
Brońmy się teraz razem
jako naród, za 4 miesiące może być za późno.
„Im dalej
społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, którzy ją głoszą
(...) Prawda jest nową mową nienawiści.” George Orwell Rok 1984.
Mieszkanie w Ameryce
ma kilka niewątpliwych zalet. Najważniejszą z nich jest mentalne posługiwanie
się fundamentalnym prawem, które obowiązuje w Ameryce jakim niewątpliwie jest
wolność słowa.
Martwi mnie jako
Polaka mieszkającego za granicą, który głosował na Prezydenta Dudę i dobrą
zmianę, fakt przyznania przez Unię Europejską ponad 2 miliardów euro na Fundusz UE „Sprawiedliwość, Prawa i Wartości”.
Fundusz będzie wspierać działania szeregu podmiotów w obszarze ochrony praw i
wartości, takich jak organy ds.
równości, organizacje pozarządowe, organy administracji publicznej, sieci
sądowe lub wyższe uczelnie. Trzeba w tym momencie dodać, że znacznie ułatwiono
procedury dostępu do tych środków. Dodatkowo w Parlamencie Europejskim w
Strasburgu odbyła się debata na temat ochrony budżetu Unii w przypadku „braków
w zakresie praworządności w państwach członkowskich”, co grozi ewentualnym
zablokowaniem funduszy strukturalnych dla nieposłusznych krajów. Co to naprawdę
oznacza dla Polski? Moim zdaniem oznacza tylko jedno: Przez najbliższe 120 dni
kampanii do Parlamentu europejskiego, będziemy mieli okazję zobaczyć, jak
będzie wyglądała naprawdę walka z mową nienawiści w Polsce, na Węgrzech, we Włoszech,
Rumunii, Bułgarii i innych nieposłusznych krajach, a przybierze ona formę totalnej
i bezwzględnej rozprawy z rządami krajów wybranych przecież w demokratycznych
wyborach. Co zrobi rząd dobrej zmiany, który przez 3 lata nie zbudował
szerokiego zaplecza obywatelskiego, ani nie uruchomił ważnych narzędzi
komunikacji strategicznej w postaci chociażby redukcji wpływu obcych mediów w
Polsce oraz całkowicie zaniedbał fakt powstania narodowej telewizji anglojęzycznej. Zamiast budować szeroki front propolskiego interesu
narodowego, cały czas mamy do czynienia z polityką uników i „nieotwierania
kolejnych frontów”. Ci, którzy mają troszeczkę inne zdanie są ostracyzowani lub
wręcz wypychani na zasadzie: „Kto nie jest z nami jest przeciwko nam”. Ważne
jest, aby dobra zmiana umiała szybko przygotować się na kolejną kampanię
dyskredytowania tego rządu i asertywnie
nie agresywnie umieć odpowiadać na kolejne ataki. Kampania totalnej
opozycji do parlamentu europejskiego prawdopodobnie będzie ostatecznym zamachem
na rząd dobrej zmiany a jednocześnie będzie dotyczyła wszystkich, „którzy nie
godzą się na wywrócenie wartości, na których opiera się nasza tożsamość, kultura
i cywilizacja, jak stwierdził kilka dni temu prof. Piotr Jaroszyński. Tym razem
na stole leżą 2 miliardy euro, a za takie pieniądze można wynająć profesjonalne
firmy do przeprowadzenia skutecznej kampanii. Mamy wiele wspaniałych narzędzi,
aby obronić naszą tożsamość. Mamy wiele instytucji, które mogłyby pomóc bronić
naszej tożsamości. Mamy wspaniały polski naród, Polonię rozrzuconą po świecie,
wielkie dzieła polskiego intelektu a w szczególności naukę społeczną i etykę
Karola Wojtyły, o której zapomniało wielu, wliczając w to niektórych
hierarchów. Czas, aby należycie te wszystkie narzędzia wykorzystać w celu
obrony naszej tożsamości. Dobra zmiano nie zamykajcie się tylko w swoim gronie.
Czas na działanie.
Subscribe to:
Posts (Atom)