" Trudno być Polakiem nie nosząc w sobie tego dziedzictwa,

któremu na imię Polska”

Jan Paweł II

Thursday, October 11, 2018

W poszukiwaniu nowego lidera, czyli dokąd zmierzasz Polonio amerykańska?




W poszukiwaniu nowego lidera, czyli dokąd zmierzasz Polonio amerykańska?


V Zjazd Polonii i Polaków za granicą pobudza do refleksji. Większość tematycznych paneli zakończyła się sukcesem. Ludzie zaczęli się integrować, wymieniać doświadczeniami i co za tym idzie współpracować. Warszawa była przepełniona Polonią. A dzień wyjazdu Polonii do domu zaskoczył wszystkich niespodziewanym końcem lata i załamaniem pogody. Smutny to był dzień.

Analizując wnioski ze Zjazdu zastanawia brak wypracowania jakieś konkretnej wizji i jasno określonych celów na przetrwanie Polonii w poszczególnych krajach, nawet nie zasygnalizowano takiego problemu. Zdziwienie budzi to, że Polonia ze Stanów Zjednoczonych zaprezentowała się bez swoich liderów. Większość z nich bowiem na Zjazd nie przyjechała. Od śmierci Edwarda Moskala Polonia amerykańska pod przywództwem Franka Spuli wytraciła swoją dynamikę a dyskusje o zmianie statusu z organizacji politycznej na charytatywną budzą niepokój. Znaczenie Kongresu Polonii Amerykańskiej spada z dnia na dzień, co jest bardzo widoczne w ilości spotkań liderów KPA z amerykańską administracją. Drastycznie spadła ilość reprezentantów polskiego pochodzenia w amerykańskiej administracji od szczebla federalnego poprzez stanowe do lokalnego. Wydaje się, że władzom KPA w ogóle nie zależy na chociażby utrzymaniu pozycji polskiego Kongresu na poziomie, choćby końca kadencji prezesa Moskala. Chicago, kiedyś stolica światowej Polonii, dziś drzemie w chocholim śnie powtarzając fałszywie w trakcie wyborów do określonych mediów, że Polonia nie powinna głosować, bo nie płaci podatków w Polsce. Nikomu jednak jakoś nie przeszkadza, że większość Polonusów posiada nieruchomości w Polsce i właśnie płaci za nie podatki i powinna mieć wpływ na polską politykę. Nikt w Polsce nie zastanawia się, idąc ulicą, który dom jest zbudowany lub wyremontowany za dolary z USA. Dla przypomnienia: co roku Polonia amerykańska wysyła do Polski 900 milionów dolarów. Największą grupą etniczną posiadającą nieruchomości w Chicago są Polacy. To z ich podatków władze Chicago finansują czasami absurdalne projekty nie dając Polakom nic w zamian. We władzach miasta siedzą głównie amerykańscy Irlandczycy „kręcąc lody” i zatrudniając swoje etniczne firmy. Nie ma polskich radnych ani innych ważnych urzędników miejskich. Nie mówiąc o stanowych senatorach.

Jest to efekt wygaszania Polonii w okresie komunizmu i po 1989 roku, gdzie ówczesna warszawska dyplomacja wmawiała Polakom w USA, że nie musi już się angażować w politykę, bo państwo polskie ma już profesjonalną dyplomacje, która może przejąć od Polonii rolę adwokata polskiej racji stanu. Paradoksalnie, to po 1989 r., zaczęła się największa i postępująca pasywność Polonii, pozbawionej przywództwa, zaplecza finansowego i transparentnych mediów. Dziś zbieramy owoce tej krótkowzrocznej, pozbawionej wizji, nastawionej na płytki efekt polityki. Na to nakłada się jeszcze działalność tysięcy agentów wśród samej Polonii w okresie komunizmu jak i po 1989 roku, co doprowadziło do jej całkowitej dezintegracji, braku zaufania i patologicznej wręcz niezdolności do współpracy. Rok 1999 to ostatni akt wspólnego działania Polonii na rzecz wstąpienia Polski do NATO. Prezes Moskal wtedy zebrał 9 milionów podpisów od Amerykanów polskiego pochodzenia za przyjęciem Polski do NATO. Nie udało już się nigdy powtórzyć tego spektakularnego sukcesu ani w akcji zniesienia wiz dla Polaków ani w trakcie akcji Stop Act HR 1226, chociaż wystarczy tylko iskra, aby ten ogień znowu zapłonął.

W 2015 roku Prezydent Spula razem z tymi, którzy popierają jego nie do końca sprecyzowaną liberalno-lewicową wizję organizacji „wyciął” z zarządu krajowego całą patriotyczno-niepodległościową opozycję. Teraz, kiedy po latach komunizmu i epoce rządów po 1989 roku hołdującym układowi okrągłego stołu, naród polski na całym świecie budzi się z chocholego letargu, flagowe polonijne projekty milczą. Nie angażują się w obronę dobrego imienia Polski i jego narodu a swoją energię koncentrują na taktyce przetrwania, wykonując powolny akt samounicestwienia. Wspominana już opozycja patriotyczno-niepodległościowa zamknęła się w hermetycznym kręgu, nie dopuszczając do swojego grona młodych. Pozostaje też zamknięta na dopływ jakiegokolwiek zaplecza intelektualnego, czyli ludzi związanych z nauką czy biznesem. Pozostawanie w jednorodnym środowisku powoduje tylko dalsze niesnaski i stosunkowe odsuwanie popularnych i otwartych na margines.

Od 2015 roku patriotyczno-niepodległościowa Polonia, czyni rozmaite ekwilibrystyczne wysiłki, aby stworzyć jakąś alternatywę dla tej olbrzymiej luki jaka powstałej w środowisku polonii amerykańskiej. Potrzeba utworzenia organizacji odwołujących się do wielkich i charyzmatycznych liderów Polonii Rozmarka i Mazewskiego oraz do dawnej linii polonijnych organizacji wspierania narodu polskiego, suwerenności i niepodległości Polski jest ciągle żywa i potrzebna, zwłaszcza w momencie totalnego ataku na Polskę i dobre imię Polaków.
Kluczowym problemem jest absolutny brak umiejętności współpracy oraz wypracowywania kompromisu. Często żądza władzy zastępuje rzeczowe argumenty. Wszędzie aż nadto widoczna jest sytuacja, że przyczyny niepowodzeń są zasadniczo dwie: nieodpowiedni ludzie („eksperci we wszystkich dziedzinach, którzy wiedzą wszystko”), oraz brak umiejętności pozyskania środków na taki projekt.

Stało się jasne, że jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji dla „niechcianej” w Warszawie Polonii jest stworzenie małego i sprawnego projektu, który zacząłby jednoczyć Polonię jako całość wokół jednego celu, że strukturami w poszczególnych krajach. Istotą działalności rodaków poza krajem powinna być aktywna i globalnie prowadzona polityka wewnętrzna w obrębie samej Polonii. Jej głównym kierunkiem powinno być wzmacnianie udziału Polonii w życiu politycznym kraju zamieszkania, jednak przy równoczesnym pielęgnowaniu i ochronie polskości tak, jak to miało miejsce w czasach świetności ruchu polonijnego.

Aby dokonały się jakieś istotne zmiany w świecie Polonii potrzebna jest również głęboka wymiana pokoleniowa. Czas, aby na emeryturę odeszli nie tylko Ci, którzy służyli wrogom Polski, ale także Ci z jednostkami chorobowymi, którzy codziennie budzą się z przeświadczeniem Polonia - to ja oraz Ci przez ostatnie 30 lat tylko trwali bez żadnego dorobku i doświadczeń w świecie polonijnym.
Aby zabezpieczyć przyszłość naszym dzieciom, nie możemy pozostawiać polityki spalonej ziemi i wygaszonej infrastruktury polonijnej. Nie możemy z uporem tkwić z wąskimi priorytetami dla Polonii, które są agendą tylko wąskiej grupy osób. Należy zadbać o interesy populacji naszych dzieci i wnuków w Stanach Zjednoczonych. Zbudować system transparentnych stypendiów i narzędzi, które umożliwią naszym dzieciom odpowiednią karierę w naszym kraju zamieszkania. W tych inwestycjach elity warszawskie nam nie pomogą, bo zazdrośnie strzegą pozycji dla swoich pokoleń. Szkoda, że w kraju nad Wisłą nie ma woli, aby wykorzystać nasze dzieci, świetnie wykształcone na najlepszych uniwersytetach dla Niepodległej.

Budzi się tożsamość narodowa Polonii i świadomość polskiego interesu narodowego. Polonia amerykańska podejmuje coraz więcej samodzielnych inicjatyw i akcji. Światowa geopolityka podpowiada nam, że jest to właśnie najdogodniejszy moment na tego typu działanie, aby dynamicznie pójść w kierunku odtworzenia politycznego znaczenia Polonii amerykańskiej w Stanach Zjednoczonych. Do tego jednak niezbędny jest nowy, transparentny, ponadpartyjny lider.

„Łączy nas Niepodległa” - czyli refleksje po V Zjeździe Polonii i Polaków za granicą.




„Łączy nas Niepodległa” - czyli refleksje po V Zjeździe Polonii i Polaków za granicą.

Polska mogłaby mieć niezwykle silny i aktywny propolski lobbing, który mógłby nie tylko wspierać strategicznie interesy, ale również zmienić dotychczasowy obraz Polski. Do tego jednak potrzebna jest wola polityczna i proaktywni politycy w Warszawie zainteresowani prezentowaniem polskiej racji stanu i polskiego interesu za granicą.

V Zjazd Polonii i Polaków za granicą zakończył się przy stosunkowo słabym zainteresowaniu polskich polityków zarówno z lewa jak i z prawa. Sądzę też, że podobnie zareagowały media nie robiąc żadnej przerwy na Polonię w trakcie kampanii samorządowej. A polskie społeczeństwo nadal nic nie wie o wielkim wkładzie Polonii w rozwój Niepodległej, który trwa po dziś.
Tak się złożyło, że brałem udział w tym Zjeździe i chciałbym Państwu zrelacjonować krótko to co widziałem. Otóż byłem uczestnikiem panelu medialnego, w którym uczestniczyło 80 dziennikarzy polonijnych z 25 krajów w tym krajów, na których Polsce powinno strategicznie zależeć. Moja koleżanka ze Lwowa- Maria Pyż już opisała wspaniałą atmosferę jaką udało się wytworzyć w ramach tej grupy. Ja chciałbym się skoncentrować na sprawach merytorycznych. Przede wszystkim warto sobie odpowiedzieć jakie cele przyświecają polonijnym dziennikarzom.

Moim zdaniem najważniejszym z nich jest relacjonowanie spraw polonijnych dla globalnej Polonii i Polakom w kraju, oraz pracą z lokalną wspólnotą, czyli publikowanie w języku kraju zamieszkania oraz integrowanie i inspirowanie lokalnej Polonii w kraju zamieszkania.

Co się takiego stało w panelu medialnym?

1.      Pan Krzysztof Skowroński przewodniczący Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zaproponował wszystkim otrzymanie legitymacji dziennikarskich pod warunkiem przedstawienia swojego profesjonalnego dorobku. Był to najważniejszy krok w kierunku poważnego potraktowania polonijnych dziennikarzy i stworzenie profesjonalnej bazy polskich dziennikarzy na świecie.

2.      Drugi istotny moment to zaproponowanie przez Dyrektora TV Polonia Filipa Frąckowiaka, nadsyłania surowych materiałów do TV Polonia i tam poddanie ich profesjonalnej obróbce. Może się więc okazać, że programy TV Polonia mogą przejść ewolucję z programów realizowanych dla Polonii na programy o Polonii i dla Polaków w kraju, byłby to duży krok naprzód.

3.      Niestety najważniejszy pomysł – polonijny portal informacyjny nie został jeszcze zdefiniowany. „Zawiesił się” gdzieś pomiędzy Polską Agencją Prasową a Wspólnotą Polską. Padły postulaty, aby portal ten miał także aspekt biznesowy, żeby zaprosić do współpracy Spółki Skarbu Państwa. A wielu spośród polonijnych dziennikarzy to biznesmeni, żywo zainteresowani biznesem pomiędzy Polską a ich krajami zamieszkania.

Polonijni dziennikarze wracają więc do swoich 25 krajów zamieszkania z wymiernymi konkretami. Okazało się jeszcze, że wszyscy ludzie, którzy z nami pracowali, niezależnie od swojej politycznej pozycji potrafią wypuścić powietrze i co najważniejsze zostawić swoje ego na zewnątrz a wreszcie nie pójść do domu na obiad tylko zostać z nami i rozmawiać, bo warto było w nas zainwestować. Szkoda, że model ten nie jest aplikowany wszystkim, którzy z Polonią pracują. I to było tam w Warszawie najważniejsze.

Czy udał się cały V Zjazd Polonii? To ciekawe pytanie, na które warto sobie odpowiedzieć po dokładnej analizie wypracowanych wniosków tych odczytanych i nie odczytanych. Warto dodać, że, aby V Zjazd Polonii i Polaków za granicą zakończył się sukcesem, przed Zjazdem podjęto strategiczne decyzje o wykluczeniu lub odmówieniu udziału w Zjeździe osobom o kontrowersyjnych poglądach zarówno z prawej jak i z lewej strony polonijnej społeczności. Być może dlatego, moim zdaniem zabrakło wyrazistego programu na temat przetrwania polskiej diaspory oraz zabrakło tematów związanych z obroną dobrego imienia i tworzenia propolskiego lobbingu na świecie. Istotą synergii i dobrej komunikacji jest stworzenie efektywnego systemu komunikacji strategicznej pomiędzy diasporą a Polską.

 Właściwym narzędziem w tym aspekcie jest system mediów polonijnych, który ma działać kilku kierunkowo: Polska- Polonia- kraj zamieszkania. Aby teraz te pomysły wprowadzać w życie po odtrąbieniu sukcesu, należy podjąć szereg działań w Warszawie. Należy w polonijnych dziennikarzy zainwestować, motywować i aktywizować, bo to oni są poważnym zasobem dla Niepodległej. Nie może być odwrotnie! Muszą się wyjaśnić losy portalu polonijnego. Moim zdaniem powinien on być profesjonalnie podpięty pod Polską Agencje Prasową i działać pod jej profesjonalnym nadzorem. Czy te wszystkie pomysły zostaną zrealizowane? Będzie to zależało od efektywności urzędników w Warszawie, tych, którzy są patriotami od 8.00-16.00 i tych jak Filip Frąckowiak i wielu innych, którzy potrafią zdjąć marynarkę, wypuścić powietrze i być z ludźmi. Tacy ludzie bowiem zmieniają Polskę.

Gra o Trójmorze a propolski lobbing.


Gra o Trójmorze a propolski lobbing.

Z zainteresowaniem wysłuchałem niedawnego wystąpienia ministra Jana Parysa w Klubie Ronina na temat szczególnie niebezpiecznej sytuacji Polski w aspekcie ostatnich deklaracji Niemiec i Francji. Na próżno jednak szukałem później komentarzy polskich polityków do kwestii poruszonych podczas tej prelekcji, za to natknąłem się na liczne dywagacje o rudej z Kodu „co to dostała po pysku”.
Nasze media zawsze wiedzą, co jest najważniejsze. Tymczasem istotne są fakty, a te powinny wzbudzić poważne zaniepokojenie i szerszą debatę. Zacznijmy jednak od początku…
Nowy minister spraw zagranicznych Niemiec, socjaldemokarta Heiko Maas, w artykule opublikowanym w prestiżowym niemieckim tygodniku gospodarczym Handelsblatt, sformułował swoisty manifest polityczny, dotyczący budowania nowego systemu bezpieczeństwa i nowego ładu ekonomicznego w Europie. Jego elementami miałby być europejski fundusz walutowy, system rozliczeń między partnerami oraz odświeżony pomysł stworzenia armii europejskiej. Kilka dni później, prezydent Macron podbił stawkę i w podobnej deklaracji podkreślił, że cała Unia Europejska musi być scentralizowana, a państwa narodowe zlikwidowane.  Oznacza to odrzucenie postanowień niedawnego szczytu NATO, co dla naszego kraju jest szczególnie niebezpieczne. Próbuje się lansować całkowite wypchnięcie Stanów Zjednoczonych z Europy, sformalizowanie i scentralizowanie Unii Europejskiej pod przewodnictwem Niemiec, oraz doprowadzenie do strategicznego partnerstwa z Rosją i zlikwidowanie państw narodowych. Z kolei Aleksander Dugin, najbardziej popularny rosyjski strateg, ideolog rosyjskiego imperializmu i koncepcji Eurazji, nazywany ideologiem Putina, człowiek, którego strategię od 15 lat skrupulatnie wciela w życie cały polityczny establishment współczesnej Rosji, mówi bez ogródek: „My, Rosjanie i Niemcy, nie jesteśmy zainteresowani istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej formie”.
Wszystkie analizy NATO mówiące o zagrożeniach ze strony Rosji są lekceważone i zamiatane pod dywan. Pokusa robienia kokosów z Rosją stała się dla niemieckich i francuskich koncernów priorytetem przypominającym lot ćmy do płomienia świeczki. Również ostatnie wystąpienia Orbana, naszego potencjalnego partnera w Trójmorzu są zaskakujące i wyrażają poparcie dla niemiecko-rosyjskiego partnerstwa. Gra o Trójmorze zaczyna przechodzić do fazy szachowej. Czy jest to tylko gra w szachy w nowych negocjacjach o przyszły porządek świata, gdzie zderzają się z sobą ambicje dużych gospodarek i ich globalnej dominacji. Minister Parys celnie zauważył, że polska dyplomacja musi w tym momencie być aktywna i prowadzić mądrą politykę. Jej nieobecność lub „profesjonalne głuche milczenie” tak jak to miało miejsce chociażby w momencie wprowadzania w życie Konstytucji 3 Maja, konferencji Teherańskiej, podpisywania Paktu Ribbentrop-Mołotow, również w momencie uchwalania w amerykańskim Kongresie antypolskiej ustawy S 447 i wielu innych światowych wydarzeń, może znów pozbawić nas suwerenności, a nawet niepodległości. 
Polska polityka zagraniczna musi być mądra, proaktywna i powinien jej przyświecać polski interes narodowy. Zapraszanie do Trójmorza Niemiec jest dość ryzykowne, co potwierdzają wstępne badania. Nie zdziwmy się więc, że nagle Rumunia może zostać liderem tej inicjatywy. Wolty kancelarii Prezydenta budzą więc zdziwienie. Bez strategicznej komunikacji w tym zakresie z uczestnikami tego projektu a przede wszystkim Stanami Zjednoczonymi, nasze indywidualne inicjatywy, tak jak te węgierskie mogą być opacznie odczytane. Stany Zjednoczony nigdy nie pozwolą się wypchnąć z Europy i nawet jeżeli kadencja Prezydenta Trumpa dobiegnie końca to polityka USA w tej mierze będzie kontynuowana. Warto przypomnieć, że Pentagon był zainteresowany i podjął aktywne działania wzmacniania wschodniej flanki NATO jeszcze za kadencji Obamy. Od Stanów Zjednoczonych potrzebujemy wsparcia politycznego i gospodarczego i musimy umieć to asertywnie wyartykułować.
Aby strategicznie wzmacniać polską dyplomację w tych działaniach niezbędny jest profesjonalny propolski lobbing w krajach strategicznych dla polskich interesów narodowych. W chwili obecnej polski rząd nie ma takiego lobbingu i czas najwyższy, aby ten strategiczny błąd jak najszybciej naprawić, zamiast tracić pieniądze polskiego podatnika na pierogi, cepeliady i żydowskie cmentarze. Wydawać pieniądze należy sensownie, tak jak to robią Niemcy w USA. Tylko w tym roku rząd niemiecki organizuje ponad tysiąc imprez w dziedzinie kultury, sztuki, nauki i gospodarki we wszystkich stanach Ameryki. Na tę inicjatywę Berlin przeznaczył blisko 20 mln euro. Węgrzy od 2016 roku poprzez Hungarian Initiatives Foundation wydali przeszło 10 mln euro. Na Kapitolu w Waszyngtonie w ostatni weekend przeprowadzono seminarium na temat 100- lecia odzyskania niepodległości Polski. Zrobili to polonijni woluntariusze akcji Stop Act HR 1226, bez wsparcia polskiego rządu i dyplomacji. Przylecieli z wielu zakątków Stanów Zjednoczonych, za własne pieniądze. Z polskiej ambasady nie pofatygował się nikt.
Niedawno miałem okazję spotkać się z uznanym profesorem-kolegą, znanym specjalistą od budowania grup interesu. Opowiadałem mu o staraniach Polonii w budowaniu propolskiego lobbingu. W odpowiedzi usłyszałem, że on nie rozumie, dlaczego to my zabiegamy o względy polskiego rządu, to rząd powinien zabiegać o względy takich ludzi jak ja i mi podobnych. I tyle na ten temat.
Już wkrótce Polska będzie postawiona przed kolejnym trudnym historycznym wyborem. Czujemy to wszyscy niezależnie, gdzie mieszkamy: nad Wisłą, na prerii Kansas i boimy się tego wyboru. Aspekty poruszone w tym felietonie są na tyle ważne, że powinny otworzyć zabetonowaną w Polsce i wśród 20 milionowej polskiej diaspory debatę: jak definiujemy polską racją stanu? Co jest dziś polskim interesem narodowym? Czy zrezygnujemy z suwerennego bytu narodowego na rzecz wielkiej Europy, opartej na ideach marksizmu kulturowego, czy też zachowamy własną tożsamość narodową? Czy przetrwamy zdani na własne siły, potencjał intelektualny i morale zakotwiczone w chrześcijaństwie, zamęt związany z tworzeniem się, na naszych oczach, nowego porządku świata?

Jakie zmiany powinna Polonia zaproponować sama sobie? czyli refleksje przed V Zjazdem Polonii.




Jakie zmiany powinna Polonia zaproponować sama sobie? czyli refleksje przed V Zjazdem Polonii.

Waldemar Biniecki

Budowanie pozytywnego wizerunku Polski za granicą wymaga ciężkiej i systematycznej pracy organicznej i włączenia do tego zadania wszystkich sił przyjaznych Polsce. Największą i najsilniejszą z takich grup jest polska diaspora, która w skali globalnej obejmuje ponad 20 milionów Polaków i osób polskiego pochodzenia. Jest to 1/3 narodu polskiego, żyjąca poza krajem. Polonia na całym świecie dysponuje znacznym potencjałem, który może nie tylko pomóc wspierać strategicznie polskie interesy, ale również zmienić dotychczasowy, nie zawsze korzystny obraz Polski.
W 2015 roku patriotyczna Polonia przegrała wybory w Kongresie Polonii Amerykańskiej. Prezydent Spula razem z tymi, którzy popierają jego nie do końca sprecyzowaną liberalno-lewicową wizję organizacji, „wyciął” z zarządu krajowego całą patriotyczno-niepodległościową opozycję. Właśnie, teraz gdy po latach komunizmu i epoce rządów po 1989 roku hołdującym układowi okrągłego stołu, naród polski na całym świecie budzi się z chocholego letargu, flagowe polonijne projekty milczą. Nie angażują się w obronę dobrego imienia Polski i jej narodu, a swoją energię koncentrują na wspomaganiu kulturowego marksizmu, dokonując powolnego akt samounicestwienia. Słychać tylko dobiegający z czeluści piekieł stłumiony śmiech generała Kiszczaka, autora strategii przejęcia przez ludzi wywiadu PRL organizacji polonijnych.
Od 2015 roku patriotyczna Polonia, dokonuje ekwilibrystyki, by stworzyć alternatywę dla tej olbrzymiej luki jaka powstała. Potrzeba utworzenia patriotyczno-niepodległościowej organizacji odwołujących się do wielkich i charyzmatycznych liderów Polonii Rozmarka i Mazewskiego oraz do dawnej linii polonijnych organizacji wspierania narodu polskiego, suwerenności i niepodległości Polski jest ciągle żywa, zwłaszcza w momencie tak wielkiego ataku na Polskę i dobre imię Polaków.
Takie próby miały miejsce w Kalifornii i w Pensylwanii oraz w Chicago. Próby te spełzają jednak na niczym a wyraźna nieumiejętność korzystania z nowoczesnej wiedzy na ten temat, przeplata się z wzajemnymi oskarżeniami o agenturalność. Kluczowym problemem jest absolutny brak umiejętności współpracy oraz wypracowywania kompromisu. Często pieniactwo i żądza władzy zastępują rzeczowe argumenty. Wszędzie aż nadto widoczna jest sytuacja, że przyczyny upadku tych projektów są zasadniczo trzy: 1. nieodpowiedni ludzie, 2. brak umiejętności pozyskania środków na taki projekt, 3. brak woli politycznej elit w Warszawie, dla których Polonia nie jest priorytetem.

Właśnie dogorywa, pierwszy w historii, globalny projekt Polonii, który jest torpedowany zarówno od środka, jak i z zewnątrz organizacji, nie bez winy osób zarządzających projektem. Stało się jasne, że jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji dla „niechcianej” w Polsce Polonii jest stworzenie małego i sprawnego projektu, który jednoczyłby Polonię patriotyczno-niepodległościową globalnie ze strukturami w poszczególnych krajach. Istotą działalności rodaków poza krajem powinna być aktywna i globalnie prowadzona polityka wewnętrzna w obrębie samej Polonii. Dotyczy to odbudowy jej słabnących struktur, wzmacnianie udziału Polonii w życiu politycznym kraju zamieszkania, jednak przy równoczesnym pielęgnowaniu i ochronie polskości tak, jak to miało miejsce w czasach świetności ruchu polonijnego. Dzisiejsza polityka biernego trwania prowadzi tylko do dalszego wygaszania struktur organizacyjnych, utraty resztek prestiżu i wizerunku, co skutkuje także niemożnością podjęcia aktywnej i asertywnej polityki wobec władz w Warszawie.
Wreszcie, aby prowadzić partnerską dyskusję z rządem RP, choć nie przeciw temu rządowi, nie można tego robić z perspektywy osób nieznanych lub bez dorobku w działalności polonijnej, reprezentujących jakąś kanapową grupkę. Niech, więc to będzie jakiś instytut albo think tank lub inna organizacja z kilkom uznanymi i rozpoznawalnymi w świecie polonijnym osobami. Inaczej władze RP nigdy nie będą nas traktowały poważnie.

Dla Polonii największym niebezpieczeństwem jest jej całkowita asymilacja, która zresztą od dawna postępuje w Europie i obu Amerykach, wzmacniana oddziaływaniem polityki marksizmu kulturowego. Dlatego obecnie głównym zadaniem powinno być stworzenie globalnego programu dla polskiej diaspory opartego na kodzie kulturowym definiującym polskość: Bóg, Honor, Ojczyzna, stanowiącym warunek przetrwania narodu polskiego na obczyźnie.
Istotą dalszego rozwoju Polonii jest jej profesjonalizacja i samoorganizacja, czego efektem winno być rozwijanie wiedzy na temat fachowego zarządzania organizacjami oraz co najważniejsze rozwijanie umiejętności pozyskiwania finansów na działalność tj grantów i donacji w krajach zamieszkania, z Polski, również od społeczności polonijnej. Pamiętajmy, że aby otrzymywać jakiekolwiek środki finansowe, w tym granty zagraniczne, organizacja musi posiadać określony status prawny.

Ważnym elementem tego programu musi być szkolenie liderów środowiska polonijnego w celu ich angażowania w życie polityczne i społeczne danego kraju zamieszkania, także by i na tej płaszczyźnie zabiegać o interesy polskie interesy. Paradoksalnie, to po 1989 r., zaczęła się największa i postępująca pasywność Polonii zajętej sobą, skłóconej, pozbawionej zaplecza finansowego i mediów, dającej sobie wmówić, że nie trzeba już zajmować się polityką. To wszystko było potęgowane rozgrywkami z udziałem tzw. działaczy polonijnych i polskiej dyplomacji ery ministrów Skubiszewskiego i Geremka. Dziś tylko zbieramy owoce tej krótkowzrocznej, pozbawionej wizji, nastawionej na efekciarstwo polityki nazywanej na wyrost dyplomacją III RP.
Na to nakłada się jeszcze działalność tysięcy agentów wśród samej Polonii w okresie komunizmu jak i po 1989 roku, co doprowadziło do jej całkowitej dezintegracji, braku zaufania i patologicznej wręcz niezdolności do współpracy. Przykładem niech będzie zrobienie z Prezesa KPA pana Edwarda Moskala głównego polskiego antysemity i w konsekwencji zdeklasowanie roli Kongresu Polonii Amerykańskiej, czego wyrazem było później zaprzestanie przyjmowania KPA na salonach w Waszyngtonie.

W doskonalenie umiejętności współpracy liderów też należy zainwestować zwłaszcza, jeżeli chcemy uczestniczyć w procesie budowania propolskiego lobbingu w strategicznych dla Polski krajach. Należy więc organizować poważne konferencje i debaty polityczne, zapraszając do udziału szerokie środowisko Polonii.
Aktywne obecnie w ruchu polonijnym pokolenie 50, 60 czy 70 latków winno się teraz zająć intensywnie szukaniem i kształceniem następców, którzy będą potrafili stawić czoła wyzwaniom globalizacji i powszechnego zamętu ideowego.

Funkcjonowanie tzw. „leśnych dziadków” nie posiadających żadnych dokonań ani umiejętności we współpracy ze społecznością polską doprowadza tylko do wygaszania infrastruktury polonijnej. Warto więc zadawać pytania takim liderom: jakie konkretne dokonania i umiejętności posiada Pan/Pani do pełnienia funkcji kierowniczych w naszej organizacji?  Aby dokonały się jakieś istotne zmiany w świecie Polonii powinna dokonać się również głęboka wymiana pokoleniowa. Czas, aby na emeryturę odeszli nie tylko Ci, którzy służyli wrogom Polski, ale także Ci z jednostkami chorobowymi którzy codziennie budzą się z przeświadczeniem Polonia - to ja oraz Ci, co przez ostatnie 30 lat tylko trwali.

Nieodzowne pozostaje nadal załatwienie kwestii „lustracja Polonii”, a także organizacji w Polsce współpracujących z nią, ale pod warunkiem przeprowadzenia jej przez profesjonalny pion IPN, a nie samozwańczych szaleńców i osobników z syndromem manii prześladowczej. Powstaje tutaj kolejne pytanie: jak chcemy zlustrować tych, którzy penetrują i inwigilują organizacje polonijne w chwili obecnej, w ramach działalności służb krajów zamieszkania Polonii? Często są to przewerbowani agenci SB, co potwierdza przypadek Pana Mazura. 
       
Polonia przez ostatnie trzy lata zdążyła sobie uzmysłowić, że posiadanie propolskiego lobbingu, czy zorganizowanej patriotyczno-niepodległościowej Polonii, paradoksalnie nie leży w interesie rządu w Warszawie. Mieliśmy po roku 2015 wystarczająco wiele przykładów, które to potwierdzają. Szkoda dziś czasu na analizę, czy jest to zwykła niekompetencja, czy długofalowe skutki grzechu pierworodnego III RP jakim było kurczowe trzymanie się okrągłostołowego kompromisu, który zakładał odsunięcie Polonii i środowisk patriotyczno-niepodległościowych od władzy w Polsce. Jedno jest pewne. Nie należy już więcej oglądać się na elity w Warszawie, tylko przystąpić samodzielnie jako Polonia do budowy np. Światowego Instytutu Polonijnego „ROTA”. (nazwa ta padła w trakcie debaty internetowej nad sformułowaniem apelu o zmianę zasad współpracy z Polonią). Zapewne warto by przedtem porozmawiać z kilkoma milionerami z Kalifornii, Nowego Yorku, Chicago i Florydy. Choć dotąd nie udało się raz, drugi i trzeci, jednak kiedyś się uda, bo budzi się tożsamość narodowa Polonii i świadomość polskiego interesu narodowego. Polonia amerykańska podejmuje coraz więcej samodzielnych inicjatyw i akcji. Nadszedł właśnie najdogodniejszy moment na ten kolejny krok.