" Trudno być Polakiem nie nosząc w sobie tego dziedzictwa,

któremu na imię Polska”

Jan Paweł II

Wednesday, November 12, 2014

Wkład Polonii amerykańskiej w odzyskanie przez Polskę niepodległości.


Jest taki zapomniany pomnik na warszawskim Żoliborzu wzniesiony za pieniądze polskich weteranów z Ameryki. To pomnik Pomnik Czynu Zbrojnego Polonii Amerykańskiej, potocznie zwany pomnikiem Hallerczyków. Na cokole widnieje inskrypcja:
„Na chwałę czynu zbrojnego Polonii Amerykańskiej w okresie I wojny światowej i jej wkład w dzieło odzyskania niepodległości Polski po 123 latach niewoli pomnik ten ofiaruje narodowi polskiemu Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce i Polonia Amerykańska.”




foto:polskaniezwykła.pl
Przeglądając polską prasę po święcie niepodległości warto zauważyć, że po raz kolejny w
przemówieniach, komentarzach udział Polonii w walce o wolną Polskę odchodzi w zapomnienie.
Warto więc znów przywołać historię 20 000 polskich ochotników ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, którzy porzucili swoje żony, dzieci i rodziny, aby poświęcić swoje życie  Ojczyźnie.
Ale zacznijmy od początku. 21 sierpnia 1914 rząd Francji wyraził zgodę na formowanie polskiej armii. Armia została zorganizowana na zasadzie zaciągu ochotniczego spośród Polaków służących w wojsku francuskim, polskich jeńców wojennych z armii niemieckiej i austriackiej (ok.35 000). Istotną jej część stanowili również ochotnicy  ze Stanów Zjednoczonych (ok. 22.000), Kanady (221 osób) i Brazylii (ponad 300).
Koszty szkolenia, wyposażenia i transportu armii wziął na siebie rząd Francji a rekrutacją w Ameryce zajęło się Polskie Towarzystwo Gimnastyczne “Sokół” (Polish Falcons Gymnastic Society), zasłużone w rozwijaniu świadomości narodowej i w podnoszeniu sprawności fizycznej polskiej młodzieży.
Dzięki osobistemu zaangażowaniu Ignacego Jana Paderewskiego, prezydent Woodrow Wilson podpisał 5 października 1917 dekret zezwalający Polakom z USA formować swoją armię. Ponieważ prawo amerykańskie nie pozwalało na szkolenie obcej armii na swoim terytorium  z pomocą przyszła Kanada, oddając do dyspozycji tereny pod  miasteczkiem Niagara-on-the-Lake. Obóz otrzymał imię Tadeusza Kościuszki.
Większość ochotników dotarła do obozu przez przygraniczne amerykańskie miasto Buffalo w stanie Nowy Jork, gdzie od 9 czerwca 1917 działał Polish-American Citizens Committee, koordynujący wysiłki innych polonijnych organizacji i zapewniający ochotnikom do obozu wyżywienie, transport i zakwaterowanie. Kierowali nim ks. Cezary Krzyżan oraz dr Franciszek E. Fronczak, który też pełnił obowiązki komisarza służby zdrowia miasta Buffalo, a zarazem był członkiem paryskiego Komitetu Narodowego Polskiego.
Wśród ochotników znaleźli się niedawni emigranci z Polski oraz Ci, którzy urodzili się i wychowali w  Ameryce. W sumie zgłosiło się ok. 22 200 chętnych a po przeszkoleniu wyekspediowano do Francji 20 720 żołnierzy.


 Plakat rekrutacyjny Armii Polskiej we Francji (Polska Misja Wojskowa w Anglii) autorstwa Władysława Bendy.

Ważnym i niedocenianym przez polskich historyków faktem były zabiegi dyplomatyczne polskich organizacji a przede wszystkim osobisty wpływ i przyjaźń Ignacego Jana Paderewskiego z prezydentem Stanów Zjednoczonych Wilsonem.(takich kontaktów zabrakło nam w czasie II wojny światowej).
22 stycznia 1917 r. głos w spawie polskiej zabrały także Stany Zjednoczone. Amerykański prezydent Thomas Woodrow Wilson wygłosił orędzie do Kongresu USA, w którym stwierdził między innymi, że jednym z celów wojny jest - w 13 punkcie swego programu: „ utworzenie wolnej, niepodległej i autonomicznej Polski z dostępem do morza”. Wystąpienie Wilsona było nie tylko odbiciem popularności idei państw narodowych, ale było ono także obliczone na pozyskanie głosów amerykańskiej Polonii w obliczu zbliżających się wówczas wyborów prezydenckich. Stanowisko wygłoszone przez Wilsona było tym bardziej istotne, że już w kwietniu Stany Zjednoczone zdecydowały się przystąpić do wojny po stronie Ententy. Inne państwa tego bloku -Francja i Anglia, nie zajęły osobnego stanowiska w sprawie polskiej, lecz wyraziły swoją solidarność z Rosją. Takie stanowisko zresztą prezentowano w wielu innych sytuacjach w Locarno , później w Monachium i w Jałcie. Obecnie obserwujemy podobną sytuację na Ukrainie.
Warto też wspomnieć o finansowym wsparciu Polski przez Polonię od momentu uzyskania niepodległości poprzez odbudowę państwa polskiego, w czasie II wojny światowej i po niej oraz w okresie Solidarności, ale to już inna historia wymagająca odrębnego artykułu.

Zacytujmy w tym miejscu zasłużonego historyka Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce dra Teofila Lachowicza:

"Jeżeli mówimy o odzyskaniu przez Polskę niepodległości 96 lat temu, to koniecznie trzeba wspomnieć o ogromnym wysiłku wychodźstwa polskiego w Ameryce w czasie I wojny światowej, które dostarczyło ponad 20 000 ochotników do Armii Polskiej we Francji, tzw. Armii Błękitnej, dowodzonej przez gen. Józefa Hallera. Żadna inna diaspora na świecie nie zdobyła się na tak niesamowity wysiłek." To niezwykły fakt w historii  Polski, USA i świata. Polska grupa etniczna dostarczyła 
20 000 ochotników do Armii Polskiej, którzy w polskich mundurach walczyli o niepodległość Polski”.

Dziś oddajmy im Cześć i Pamięć.




Waldemar Biniecki – urodzony w Bydgoszczy w 1962 r. W USA od 2000 r., żonaty z Susan (profesor na Kansas State University), syn Daniel Kazimierz 8 lat. Od 2010 do 2012 r. jest prezesem KPA w Wisconsin. Obecnie dyrektor rady doradczej Polish American Communication Initiative – PACI. Właściciel Biniecki Consulting, wykładowca w Kansas State University, działacz polonijny,publicysta. Hobby – historia, podróże, technologia, polityka. Liberalny konserwatysta. email: biniecki@gmail.com

Friday, November 7, 2014

Czas na działanie polskiej diaspory!



Tekst ukazał się w Gwieździe Polarnej, grudzień 2014 Nowy Dziennik, listopad 2014.

  
       Po tym co się stało w Ottawie kilka tygodni temu nie powinniśmy mieć żadnych złudzeń, że najważniejszym priorytetem polityki międzynarodowej będzie powstrzymanie rozszerzania się islamskiego terroryzmu.
Sprawy bezpieczeństwa krajów Europy wschodniej i centralnej zejdą jak zwykle na plan dalszy.
Cieszą jednak zapowiedzi polskich polityków, że tym razem nie damy się namówić na kolejną krucjatę na bliskim wschodzie. Cieszą, bo my Polacy i narody tej części Europy mamy trochę inne problemy. Istotne powinno być dla nas przesunięcie choć jednej bazy NATO do Polski.

Pomimo złożonych w Warszawie gwarancji prezydenta Obamy polska diaspora powinna dołożyć skutecznych starań co do wysiłków gen. Breedlove’a (dowódca sił USA w Europie) o zaniechanie wycofywania sił amerykańskich z Europy.
Żadne z zachodnich państw europejskich nie przejawia zbyt wielkiego zainteresowania agresją Rosji. Nikt nie chciał umierać za Gdańsk i w tym aspekcie przyjaźni europejskiej pewnie nic się nie zmieni. Nasz bezpośredni zachodni sąsiad bardzo wyraźnie realizuje historyczną wizję współpracy pomiędzy Niemcami a Rosją.

Budowa „Nord Stream”, gdzie kanclerz wiodącego państwa w Unii Europejskiej podejmuje współpracę za „rosyjskie srebrniki” przeciwko grupie państw Unii Europejskiej jest kolejnym, jak to nazwali polscy politycy, układem Ribbentrop-Mołotow. Od początku kryzysu na Ukrainie Aleksander Rahr i Gerhard Schröder prezentują w Niemczech rosyjskie stanowisko.
Okazuje się również, że sławna Bundeswehra nie zamierza wypełniać jednego z fundamentalnych zapisów paktu NATO czyli artykułu 5 czyli zobowiązania do wspólnej obrony każdego członka sojuszu, dając do zrozumienia, że ze względu na problemy techniczne i finansowe niemiecka armia nie jest w pełni gotowa do takiej pomocy. Według „Spiegla” tylko 40 proc. samolotów bojowych Luftwaffe ma zdolność do podjęcia zadań.
Rosja rozbija NATO a Niemcy skutecznie jej w tym pomagają. Przypomnijmy, że w grudniu 1994 r. w Budapeszcie Ukraina podpisała porozumienie międzynarodowe, na mocy którego Stany Zjednoczone, Rosja i Wielka Brytania zobowiązały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, oraz powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko jej niepodległości i integralności terytorialnej, a Ukraina zobowiązała się wówczas do przekazania strategicznej broni nuklearnej, co też uczyniła. Rosja po raz kolejny złamała prawo międzynarodowe anektując części Ukrainy.
Mam nadzieję, że po wydarzeniach rozbioru Ukrainy stało się dla nas jasne, że idee Unii Europejskiej i NATO są wspaniałe tylko na papierze a jedynym gwarantem bezpieczeństwa Polski tak naprawdę są Stany Zjednoczone. 

Musimy więc posiadać odpowiednie elementy wpływu na politykę tego państwa. Jednym z tych elementów jest skuteczna i dobrze zorganizowana diaspora. A celem takiego działania powinna być stała baza NATO na terenie Polski i nie powinny nas interesować działania rotacyjne.
Wydaje się, że politycy w Polsce zrozumieli już to, że nikt tak naprawdę nam nie pomoże.
Armia zaczyna się zbroić, trwa dyslokacja części wojska na wschodnią flankę, ale najbardziej cieszy postawa polskiego społeczeństwa i spontaniczne próby tworzenia jednostek obrony terytorialnej i bezinteresowne wsparcie polskich przedsiębiorców.
Po wygranych przez republikanów wyborach lokalnych powstaje doskonały moment na takie działanie.
Czas więc na działania polskiej diaspory! Co więc trzeba zrobić?
1   Przede wszystkim powinniśmy wszyscy dostrzec to zagrożenie.
2   Publikujmy podobne artykuły w prasie amerykańskiej.
3   Spróbujmy wysłać rezolucję polskiej diaspory do Prezydenta Obamy.
4   Organizujmy programy edukacyjne na temat sytuacji na Ukrainie i agresywnych prowokacji rosyjskich.
5   Rozmawiajmy i przekonujmy amerykańskich polityków i wojskowych.
6   Uaktywnijmy się na mediach społecznościowych z tą tematyką.
7   Zaktywizujmy polskie media tutaj w USA, aby ten problem stał się dla nich priorytetem.
8   Zapraszajmy Ukraińców, Gruzinów i Łotyszy do naszych programów, aby relacjonowali nam co dzieje się na granicy z Rosją.
9   Zaktywizujmy polskie organizacje w USA, niech nie przegapią tego ważnego moment
10.Spróbujmy działać razem nie oglądając się na podziały polityczne- w tym wypadku chodzi o dobro Ojczyzny.



Waldemar Biniecki – urodzony w Bydgoszczy w 1962 r. W USA od 2000 r., żonaty z Susan (profesor na Kansas State University), syn Daniel Kazimierz 8 lat. Od 2010 do 2012 r. jest prezesem KPA w Wisconsin. Obecnie dyrektor rady doradczej Polish American Communication Initiative – PACI. Właściciel Biniecki Consulting, wykładowca w Kansas State University, działacz polonijny,publicysta. Hobby – historia, podróże, technologia, polityka. Liberalny konserwatysta. email: biniecki@gmail.com