" Trudno być Polakiem nie nosząc w sobie tego dziedzictwa,

któremu na imię Polska”

Jan Paweł II

Wednesday, August 27, 2014

Czas na pomysły na ocalenie polskiej diaspory przed całkowitą asymilacją. Część 2 aspekty praktyczne:





Czas na pomysły na ocalenie polskiej diaspory przed całkowitą asymilacją.
Część 2 aspekty praktyczne:

Celem tego artykuły jest przybliżenie czytelnikowi „co to jest akulturacja?” i w jaki praktyczny sposób wprowadzać ją w życie.
Akulturacja to jest funkcjonowanie w kulturze i języku w kraju zamieszkania przy zachowaniu swojej kultury i swojego języka.
Poprzednio mieliśmy do czynienia z asymilacją, czyli polityką społeczną w stosunku do
emigrantów, zakładającą  całkowite wynarodowienie danej grupy, która przybyła do danego kraju. Jedynym państwem na świecie, który wspiera akulturację i posiada zapisy na ten temat w swojej konstytucji jest Kanada. Politycy tego kraju z premierem włącznie  w publicznych wystąpieniach do Kanadyjczyków, wręcz nawołują do tego, aby zachować
język i kulturę kraju z którego emigranci przybyli, argumentują fakt prostym rachunkiem ekonomicznym.
Ponieważ piszę na ten temat już od pewnego czasu, pragnę podkreślić, że zachowanie narodowej tożsamości na obczyźnie jest naturalne do czego nawołują naukowcy zajmujący się wspomnianą tematyką. Zachowanie tożsamości narodowej nie jest faszyzmem ani szowinizmem. Jest sposobem na funkcjonowanie różnych diaspor w społeczeństwach multikulturowych w globalnym świecie w XXI wieku. Asymilacja czyli wynarodowienie diaspor z ich tożsamości narodowych powoli odchodzi do historii w zależności od rozwoju poszczególnych społeczeństw i krajów.
Po napisaniu ostatniego artykułu pod tym samym tytułem otrzymałem wiele emaili i komentarzy. Wynika z nich przede wszystkim niezrozumienie tego czym jest akulturacja. W dalszym ciągu myślimy o asymilacji jako o czymś pozytywnym. Przyjechaliśmy do różnych krajów i najczęściej kazano nam zapomnieć o naszym pierwotnym wykształceniu, języku, zwyczajach i kulturze. Mieliśmy stać się Niemcami, Amerykanami lub Rosjanami. W dalszym ciągu przyznawanie się do Polskości  jest istotną barierą w zrobieniu kariery w niektórych krajach.
Akulturacja jako proces rozwija się dość wolno. Najlepiej pod tym względem jest  w Kanadzie. W Europie przede wszystkim kładzie się nacisk na stworzenie społeczeństwa multikulturowego, bez znacznego nacisku na wspomaganie poszczególnych diaspor. Wynika to głównie z powodów politycznych. Z obawy na zbudowanie silnego lobby muzułmańskiego. W związku z tym nie wspomaga się żadnych diaspor. Ze szkodą dla nas- Polaków. W Stanach Zjednoczonych powoli odstępuje się od asymilacji, zielone światło mają jednak diaspory latynoskie, które bardzo szybko nauczyły się jak czerpać korzyści z programów federalnych. Polskie organizacje dalej trwają w starej polityce społecznej, mentalnie utrwalając model asymilacji z lat 60-tych.
Przełom w myśleniu powinien nastąpić właśnie u nich. A zielone światło mogłoby wyjść od Rady Polonii Świata. Modelem dla budowania globalnej polskiej diaspory mógłby być Światowy Kongres Żydów. Warto zobaczyć stronę internetową tej organizacji i ogromną skalę profesjonalizmu. Nikt z tej diaspory nie szczędzi finansów na rozwój tej platformy a działacze tej organizacji mają otwarte drzwi do wszystkich salonów politycznych na całym świecie.
Jeśli chcemy istnieć jako globalna polska diaspora i porozumiewać się z polskimi grupami w innych krajach musimy zrozumieć, że najważniejszym językiem komunikacji jest język polski. Nie może być tak, że wiele polonijnych organizacji w USA posługuje się tylko językiem angielskim, uważając język polski jako relikt gettowości. Jest to wielki historyczny błąd.


Jak więc przestać się asymilować i szybko przestawić się na akulturację.

1.Zacznijmy od siebie: moje imię i nazwisko. Uczmy Amerykanów lub inne nacje prawidłowej wymowy naszego imienia i nazwiska. Zbigniew Brzeziński jest doskonałym przykładem polskiej akulturacji na świecie. Każdy prowadzący program telewizyjny lub panel wie jak prawidłowo wymówić jego imię i nazwisko. Kto o to dba? Sam profesor. Róbmy to samo. Nie ulegajmy pokusom. Nie Tom tylko Tomasz, nie Chris tylko Krzysztof, nie Kate tylko Kasia itd.

2. Dzieci. Nie utrudniajmy im życia i przyszłej kariery. Istnieje długa lista imion, które funkcjonują w obu kulturach. A więc: Daniel, Anna, Adam, Monika i wiele innych.
Istotne jest, aby nasze dzieci miały także przyjaciół z naszej grupy kulturowej. Chodzi o to, aby nie czuły się odrzucone tylko dla tego, że są inne. Po wyjeździe z Kansas Julii i Marty, Daniel (mój syn) nie ma nikogo z polskiej diaspory z kim mógłby się bawić i identyfikować. Martwi nas to bardzo, ale Kansas to nie Chicago lub Milwaukee. Wychowanie dziecka dwujęzycznego i dwukulturowego nie jest łatwe. Daniel został ukarany na zajęciach wychowania fizycznego za to, że nie rzucił piłką w dziewczynkę. Nauczyciel nie mógł zrozumieć na czym polegał problem małego pół- europejskiego chłopca, który nie rzuca piłką w dziewczynki. Obiecuję, że poświęcę osobny artykuł wychowaniu dzieci dwukulturowych i dwujęzycznych. Teraz chcę wrócić do akulturacji.

3.Język i jego używanie. Nie będę nikogo przekonywał, że dwujęzykowość i multijęzykowość wpływa na rozwój ludzkiego mózgu, powoduje szybszy rozwój intelektualny i daje szersze możliwości kariery w globalnym świecie. Jeśli mieszkamy w jakimkolwiek kraju, nigdy nie powinniśmy przestać w uczeniu się języków obcych i doskonalenia własnego. Uczmy tego nasze dzieci. Choć ciągle brakuje dobrych materiałów do nauki języka polskiego, wysokiej jakości piosenek dla małych dzieci i innych niezliczonych atrakcyjnych materiałów, nie wolno nam rezygnować. Pamiętajmy, że 100 lat temu nasi przodkowie nie mieli nawet 1/100 tego co my mamy teraz i potrafili nauczyć dzieci mówić po polsku. Musimy być kreatywni i ciągle stymulować i zachęcać poprzez wyjazdy do Polski i promowanie ciekawych i atrakcyjnych projektów internetowych (a tych jest ciągle za mało).Nie musimy się modlić po angielsku w amerykańskim kościele-możemy zawsze mieć z sobą polską książeczkę do nabożeństwa. Korzystajmy z polskich tłumaczy w oficjalnych instytucjach, nie dlatego, że nie znamy angielskiego tylko dlatego, że mamy do tego prawo. Domagajmy się usług w naszym języku. Zwłaszcza w takich miejscach jak Chicago czy Nowy York. To bowiem generuje większą ilość miejsc pracy dla naszych rodaków.

4.Promowanie polskiej kultury i dziedzictwa narodowego u nas w domu. Miałem okazję być w wielu domach u Polaków w Stanach Zjednoczonych. Polskie domy cechuje nowoczesność, schludność i dobry smak. Jednak w części z nich nie było już miejsca na polskie akcenty. Z kolei ciągle pamiętam nasz dom w Milwaukee (obecnie mieszkamy w Kansas) i ciągle przekomarzanie się z moją żoną Susy o ilość polskich orłów na ścianach. Najważniejsze jest jednak, że nasz Daniel doskonale pamięta i rozpoznaje wnętrza naszego domu w Milwaukee i potrafi rozpoznać ryngraf nad kominkiem czy też obrazy i zegar po babci przywiezione z Polski. W domu choć był mały zawsze bywali Polacy, Amerykanie, goście zagraniczni i niezliczona ilość członków rodziny mojej żony, których Daniel pamięta najbardziej. Obchodźmy imieniny. Nawet sposób spożywania posiłków czy nakrywania do stołu jest lubiany przez Amerykanów, którzy uwielbiają odkrywać etykietę w polskich domach. Organizujmy więc spotkania opłatkowe, przyjęcia karnawałowe i inne. Zapraszajmy naszych amerykańskich przyjaciół do nas do domu na kolację nie do restauracji. Może się więcej napracujemy, ale satysfakcja jest większa jeśli do przysłowiowej dobrej herbaty kelner nie dolewa nam wody.

5.Praca w wielokulturowej instytucji. Obowiązuje nas cały skomplikowany zestaw reguł i zasad obowiązujących w danym miejscu pracy, ale najważniejsze dla nas jest po pierwsze zachowanie naszej tożsamości poprzez zachowanie oryginalnie brzmiącego naszego imienia i nazwiska. Jeśli przeciętny Amerykanin może powiedzieć Brzeziński to można go nauczyć wymowy naszego nazwiska. Bądźmy aktywni i pozytywni. Nie narzekajmy. Starajmy się przedstawiać nasze pomysły w stonowany sposób, nie próbujmy udowodnić, że jesteśmy ekspertami w każdej dziedzinie. Chodźmy na wspólne imprezy, ale zapraszajmy kolegów do nas. Pokazujmy gościom bogate aspekty polskiej kuchni i tradycji związanych z kulturą biesiadowania. Nie uciekajmy od naszych doświadczeń z Polski, wykorzystujmy te doświadczenia mogą one tylko wzbogacić to co robimy. Bądźmy otwarci, ale nie dajmy się wykorzystać z naszym otwartym polskim sercem.

6. Aktywność w polskiej diasporze. Musimy być aktywni. Jest to przecież istotny element naszego przetrwania jako narodu na obczyźnie. Musimy być z Polakami i robić dla nas coś konstruktywnego. Nie dajmy się uwieść hedonistycznej modzie na gadżety i „ilości selfów” zrobionych na Face booku. Z drugiej strony istnieje zagadnienie gettowości, z które istnieje w każdym polskim skupisku na obczyźnie. Istnieje wiele przykładów jak pomagać polskim imigrantom, którzy przebywają w danym kraju nie legalnie, bądź żyją na marginesie społeczeństwa uwikłani w patologie.
Co można zrobić? Pisałem na ten temat obszernie w poprzednim artykule.Przypomnę tylko główne pomysły:    
  •  rozwijanie programu miast siostrzanych, między Polską a naszym krajem zamieszkania,
  •   rozwijanie współpracy naukowej pomiędzy polskimi uczelniami a uczelniami w naszym kraju zamieszkania,
  •   rozwijanie współpracy gospodarczej pomiędzy Polską a krajem zamieszkania,
  •  dokumentowanie historii polskiej diaspory w naszym miejscu zamieszkania,
  •  rozwijanie lokalnych projektów edukacyjnych: organizowanie kursów języka angielskiego, polskiego i programów historycznych i o aktualnej sytuacji w Polsce i regionie.


Waldemar Biniecki – urodzony w Bydgoszczy w 1962 r. W USA od 2000 r., żonaty z Susan (profesor na Kansas State University), syn Daniel Kazimierz 8 lat. Od 2010 r. jest prezesem KPA w Wisconsin. Obecnie członek założyciel KPA w Kansas i dyrektor rady doradczej Polish American Communication Initiative – PACI. Właściciel Biniecki Consulting, wykładowca w Kansas State University, działacz polonijny, publicysta. Hobby – historia, podróże, technologia, polityka. Liberalny konserwatysta.


Na koniec pragnąłby podać aktualne źródło jeśli chodzi o pojęcie akulturacja. Wiele  interpretacji w języku polskim na temat tego pojęcia jest niedokładnych i oględnie mówiąc są one nie niewystarczające. W swoich rozważaniach opieram się na następującym źródle: Berry, J. W. (2005). Acculturation: Living successfully in two cultures. International Journal of Intercultural Relations.

Wednesday, August 13, 2014

Czas na pomysły na ocalenie polskiej diaspory przed całkowitą asymilacją.

Artykuł ukazał się w Dzienniku Związkowym, Nowym Dzienniku i Gwieździe Polarnej.

Skąd się biorą emigranci? Odpowiedź jest bardzo prosta: wyjeżdżają z kraju „za chlebem”. To dziewiętnastowieczne odniesienie nie zmieniło się tak bardzo w realiach nowej rzeczywistości. Dopóki sytuacja w kraju nad Wisłą się nie zmieni będziemy mieli  ciągle do czynienia z młodymi ludźmi opuszczającymi Polskę ze względów ekonomicznych. Co zrobić by ich zatrzymać? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta i należy  ją mocno podkreślić:  tylko silna i dostatnia Polska zatrzyma emigrację. Co więcej spowoduje podniesienie jej znaczenia na płaszczyźnie międzynarodowej. Zmierzamy już w tym kierunku, ale droga, którą kroczymy jest ciągle jakaś wyboista. Jeśli Polska stanie się krajem bogatym to więcej nie musimy płakać o zniesie dla nas wiz, ani dawać się nabierać na wspólne wojny. Nikt też nie będzie nam mówił, że Polska nie jest priorytetem ani nie gra kluczowej roli w polityce zagranicznej jakiegoś  innego kraju. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to złożony proces i potrwa to jeszcze trochę czasu.
Żyję na tym świecie ponad pół wieku i uczę się jak nas Polaków postrzegają na świecie.
Pracuję w jednym z amerykańskich uniwersytetów i mam wrażenie, że emigrantów z Polski traktuje się inaczej niż moich kolegów i koleżanki z takich Chin, Niemiec albo Francji. Nie jestem emigrantem ekonomicznym. Jestem emigrantem rodzinnym. Znalazłem się tutaj z powodu Susy-mojej żony. A obywatelstwo amerykańskie przyjąłem tylko i ze względu na mojego syna-Daniela. Mieszkam w Stanach już 14 lat i cały czas zbieram moje obserwacje na temat społeczeństwa amerykańskiego i polskiej diaspory. Jednym z moich odkryć jest to, że Amerykanie liczą się głównie ze społeczeństwami bogatymi i silnymi. Dlatego Francja, Wielka Brytania, Niemcy a nawet Chiny budzą u nich respekt i szacunek a takie wartości jak „za wolność waszą i naszą” można odłożyć na półkę historii. XXI wiek to zupełnie inna era pozbawiona charyzmatycznych przywódców, era w której liczy się tylko prosty rachunek ekonomiczny. Dowiodły tego nasze misje w Iraku i w Afganistanie.
Tyle tytułem wstępu. Przejdę więc szybko do meritum sprawy a mianowicie do polskiej diaspory, która przy sprawnej  polityce zagranicznej mogłaby stać się jej  efektywną grupą wpływu na politykę kraju w których Polacy zamieszkują. Jednakże musimy mieć na tę kwestię jakiś sensowny i zintegrowany pomysł. Polska prowizorka też musi odejść do lamusa.
Nie dostrzegam takiego pomysłu w pracy z Polonią ani w USA ani w innych zakątkach świata, w których mieszkają Polacy. Dlaczego?  Bo brakuje nam  charyzmatycznych liderów Polonii i pomysłów na to co  taka grupa miałaby robić. Polska diaspora jest tak jak polskie społeczeństwo w kraju podzielona i tak naprawdę trzeba zacząć od początku budowanie polskich społeczności na świecie.
Od  krótkiej diagnozy przejdźmy do pomysłów.  

Jak wykreować nowych liderów dla polskiej diaspory?
1. Cel działania takiego przedsięwzięcia powinien być jasno określony: inwestujemy w naszą polską przyszłość w kraju w którym mieszkamy, chcemy pomóc nam samym i naszym dzieciom, chcemy promować polską kulturę, język, polski biznes i naukę. Pragniemy jako Polacy żyjący poza Polską mieć wpływ na politykę kraju w którym mieszkamy.
2. Należy stworzyć przy którymś z uniwersytetów ( w kraju zamieszkania danej grupy) szkołę polonijnych liderów oraz wspomożenie jej programem  zewnętrznym (outreach),  model powinien posiadać aspekt dwujęzykowy język polski i język danego kraju. Załóżmy, że dany uniwersytet posiada katedrę języka polskiego program ten mógłby być rozszerzony poprzez komponent on line proponujący kursy języka polskiego, polskiej historii i elementów budowy polskiej diaspory. Ponadto wyobraźmy sobie dodatkowego konsultanta, który działa w terenie pomagając budować polską grupę w danym kraju zamieszkania. Nie byłby on lub ona pracownikiem polskiego konsulatu, co umożliwia mu lub jej działanie w oderwaniu od płaszczyzny politycznej. Konsultanci Ci powinni  promować idee akulturacji czyli funkcjonowania w kulturze danego kraju bez zatracania własnej kultury czy języka w przeciwieństwie do asymilacji.
3.Ufundowanie dla najlepszych studentów stypendium na studia z zakresu budowania społeczności lokalnej i umiejętności przywódczych (stypendia muszą być obwarowane jasnymi formami prawnymi, które mówią o pracy dla polskiej społeczności).
4.Promowanie idei działania dla społeczności lokalnej poprzez ustanowienie nagród  za promowanie polskiego dziedzictwa narodowego ze szczególnym uwzględnieniem działań ponad podziałami politycznymi.
5.Działania takie powinny być objęte bezpłatnym patronatem mediów polonijnych z profesjonalną kampanią marketingową ( w tym momencie bynajmniej nie chodzi mi o okazjonalny artykuł lecz o profesjonalną kampanię. Tutaj przecież też chodzi o ich przetrwanie)
6.Wreszcie może stać już polskie państwo na profesjonalną organizację rządową, która nie tylko uczyłaby języka polskiego na wschodzie, ale zajmowała się szkoleniem  i budowaniem lokalnych społeczności dla globalnej polskiej diaspory.

Przykładowe cele dla grup polonijnych na świecie.

Istotą działalności jakiejkolwiek organizacji jest dobry i efektywny plan działania. Musi on wynikać z potrzeb grupy. Programowi musi towarzyszyć także wyraźna wizja. Jako liderzy takich organizacji musimy pamiętać, że najczęściej posiadamy w niej osoby o różnym stopniu asymilacji. Sięgając do moich bogatych doświadczeń w pracy z Polonią w Wisconsin mogę śmiało powiedzieć, że często w sprawach Polonii podejmowane są decyzje przez osoby, które nie mają zielonego pojęcia o kulturze polskiej, polskich sprawach. Osoby te zajmują niejednokrotnie wysokie pozycje w strukturach polskich organizacji i aby ich nie stracić zwalczają skutecznie tych, którzy próbują coś zmienić. W realiach amerykańskich przekłada się to  również ile osób w grupie mówi po polsku i co zrobić z sytuacją jeśli są w grupie osoby, które nie mówią po polsku albo co zrobić z takimi ,którzy mówią tylko po polsku? Ponieważ publikuję na ten temat coraz częściej otrzymuję  rozmaite sygnały od moich czytelników. Ostatnio stałem się również ofiarą ocenzurowania mojego tekstu na portalu jednej z polskich fundacji w USA, gdzie Polka pracująca w fundacji finansowanej z pieniędzy polskich podatników powiedziała mi, aby nie pisać po polsku i potem post został usunięty.  Idealnie będzie jeśli projekty czy spotkania będą odbywały się w 2 językach. I to jest fundamentalna sprawa. Jeśli chcemy mieć polską organizację lub przedsięwzięcie to musimy zrozumieć, że język polski nie może być zmarginalizowany bądź wręcz wyrugowany z takiego działania! Efekty działań takich projektów nie mogą mieć charakteru lokalnego. W dobie globalizacji ważne jest, aby, działania podejmowane w kraju zamieszkania Polaków żyły nie tylko lokalnie. W dobie mediów społecznościowych stają się projektami globalnymi, dlatego muszą być dwujęzyczne. Ważne jest wręcz angażowanie w polskie projekty za granicą polskich polityków i liderów Polonii z innych krajów. Asymilacja czy akulturacja? Posługiwanie się językiem lokalnym rezygnując z języka polskiego jest historycznym błędem. Przykładem negatywnym jest używanie języka angielskiego przez wiele organizacji o polskim rodowodzie działających w Stanach Zjednoczonych. Taki fakt wpisuje się bowiem w aspekt asymilacji polskiej diaspory w kulturę kraju w którym zamieszkujemy. Czas, aby media polonijne zaczęły promować akulturację w szerszym znaczeniu. Przez dekady byliśmy karmieni asymilacją i nawet przy zmierzchu tej polityki ciągle brakuje nam nowego podejścia do polityki społecznej zakładającej wdrażanie akulturacji. Panie i Panowie redaktorzy-czas na zmiany-to wasze zadanie.
Akulturacja uczy funkcjonowania naszej grupy w kulturze i języku kraju zamieszkania i umacnia funkcjonowanie i promowanie naszego języka w kraju zamieszkania. Liderzy polskiej diaspory i dyplomacji powinni więc używać 2 języków komunikując się ze społecznością w kraju zamieszkania Polaków. Instytucje, które mienią się jako polskie a nie używające języka polskiego i lekceważą kontakty z Polską skazane są na przegraną.
A więc: nie musimy się modlić po angielsku w amerykańskim kościele-możemy zawsze mieć z sobą polską książeczkę do nabożeństwa. Jeśli przeciętny Amerykanin może powiedzieć Brzeziński to można go nauczyć wymowy naszego nazwiska. Więc nie Rick tylko Rysiu nie Tom tylko Tomek. Nie Binieki tylko Biniecki.
Korzystajmy z polskich tłumaczy w oficjalnych instytucjach, nie dlatego, że nie znamy angielskiego tylko dlatego, że mamy do tego prawo. Domagajmy się usług w naszym języku. Zwłaszcza w takich miejscach jak Chicago. To bowiem generuje większą ilość miejsc pracy dla naszych rodaków.

1.Polityka lokalna: Zamiast narzekać na Polonię, że ta nie głosuje w  na przykład w amerykańskich wyborach, trzeba ją edukować i intensywnie szkolić.
Przestańmy siedzieć za biurkiem i zacznijmy spotykać się z Polakami w kościołach, klubach i spotkaniach organizacyjnych. Ważne jest trafne nazwanie takiego programu np.:”Cała Polonia głosuje”, nakreślenie jasnych celów: kogo popieramy i dlaczego chcemy tam naszych kandydatów. Zebranie grupy woluntariuszy i ich przeszkolenie i do pracy. Warunkiem realizacji takiego programu jest porozumienie ponad podziałami. Nauczmy się wspierać polskich kandydatów niezależnie od tego czy są demokratami, republikanami, czy zwolennikami PO lub PiS. Nauczmy się także pracować z funkcjonującymi już lokalnymi politykami polskiego pochodzenia, nawet jeśli są zasymilowani jest ciągle szansa ich pozyskania do wspólnego działania. Istotne jest również to, aby osoby duchowne włączyły się w nurt życia społecznego. Polski ksiądz w polskiej organizacji to najlepszy przykład budowania lokalnej społeczności szczególnie na obczyźnie. Nie zamykajmy się tylko w parafiach zachęcajmy wiernych do uczestnictwa w życiu społecznym. Historia polskiego kleru w USA jest tutaj najlepszą ilustracją. Takie wielkie postacie jak: ks. Leopold Moczygęba, ks. Józef Dąbrowski czy ks. Wacław Kruszka są doskonałymi wzorcami do naśladowania.


2.Współpraca międzynarodowa pomiędzy Polską a krajem naszego zamieszkania.
Idealnym rozwiązaniem jest rozwijanie współpracy na poziomie miast siostrzanych.
Dobrym przykładem może być współpraca Warszawy i Chicago, ale ważniejsze są kontakty na poziomie mniejszych miast. Nawiązując takie kontakty powinniśmy doprowadzić do podpisania umów o współpracy a jednocześnie znaleźć lokalnego lidera,najlepiej osobę, która nie jest Polakiem ani nie posiada polskiego pochodzenia, ale jest autentycznie zaangażowana we współpracę z Polską. Ważne jest, aby projekt nie skończył się tylko na podpisaniu umowy. Musi on żyć i umieć przetrwać lokalne wybory i zmiany administracyjne. Rolą polskiej grupy jest stymulowanie tej współpracy również w takich trudnych momentach. Najczęściej dzieje się tak, że osoby o polskim pochodzeniu nie chcą się z nikim dzielić kontaktami z Polską i niejednokrotnie dzieje się tak, że osoba, która odpowiadała za kontakty z Polską zmienia miejsce zamieszkania lub zmienia pracę – wtedy kontakty z Polską zanikają. Dzielmy się tymi kontaktami przekazujmy je innym-młodszym.


3.Współpraca naukowa. W czerwcu tego roku miałem okazję być w delegacji profesorów z Kansas State University do Polski. Byłem odpowiedzialny za komunikację i logistykę w Polsce. Celem tej misji było przygotowanie programu (study abroad) dla studentów z KSU. Innym celem tej misji było nawiązanie kontaktów naukowych z polskimi naukowcami. Wiedza na amerykańskich uniwersytetach na temat Polski jest bardzo ograniczona. Udział międzynarodowych naukowców w ramach konferencji naukowych organizowanych w Polsce jest ciągle mały. Ciągle istnieje brak informacji na temat tego co się dzieje w polskiej nauce. Nawet Polacy pracujący na amerykańskich uczelniach narzekają na ciągły brak promocji i programów z polskiej strony. Misja w której uczestniczyłem dowiodła jednak czegoś ważnego: Polska posiada bardzo dużą ofertę naukową. Wydaje mi się, że nie potrafimy jej należycie wypromować. Istnieje dużo instytucji rządowych, fundacji, które nie potrafią się wypromować z polską ofertą. A może w tym właśnie jest problem, bowiem zamiast mieć kilka takich organizacji warto mieć jedną a dobrą. Ważne jest bowiem jedno, aby zaangażować amerykańskie i inne uniwersytety musimy być bardziej przedsiębiorczy w promocji polskiej nauki i zapraszaniu międzynarodowych naukowców do Polski i realizacji większej ilości międzynarodowych projektów. Istotną kwestią jest proces umiędzynarodowiania polskich uniwersytetów. Kochani macie wielu specjalistów Polaków pracujących na zagranicznych uniwersytetach-rozpocznijcie z nimi współpracę.

4.Współpraca ekonomiczna. Tutaj sytuacja jest coraz lepsza. Istotą rozwoju tej sfery jest organizowanie się polonijnych biznesów w Izby Gospodarcze, organizowanie stałych szkoleń dla nich oraz organizacja prezentacji o biznesie w Polsce i jego możliwościach dla lokalnych biznesów w krajach zamieszkania.  Ważnym jest fakt, aby te Izby gospodarcze posiadały narzędzia promujące Polskę i polski biznes. Pamiętam ciągle sytuację sprzed kilku lat, gdzie pracownik PAIiIZ odpisał na moją prośbę o filmy promocyjne o polskim biznesie: „Proszę wpaść do naszego biura i dostanie Pan tyle ile Pan chce”. Odpowiedziałem mu: „ale ja mieszkam w USA” a on na to: „nie możemy ich wysłać ze względu na oszczędności”. Polska marketingiem stoi.
Izby te nie mogą zamykać się tylko w obrębie danej aglomeracji, powinny być otwarte na cały kraj- tworząc oddziały w innych miejscach.

6. Akademia dla polskiej diaspory. Taki projekt mógł by powstać przy którymś z polskich uniwersytetów i mógłby funkcjonować w internecie na kilku poziomach dla młodszych dzieci, młodzieży i dorosłych. Program mógłby zawierać lekcje języka polskiego, polskiej kultury i historii i wiele innych w zależności od potrzeb uczestników.
Mógłby być projektem matką dla projektów funkcjonujących w innych krajach zamieszkiwanych przez Polaków. Mógłby również posiadać program dla liderów polskiej diaspory, pod warunkiem, że osoby pracujące dla polskiej diaspory posiadają niezbędne kwalifikacje i doświadczenie w krajach zamieszkiwania Polaków. Istnieje bowiem tendencja, że fundacje bądź organizacje pozarządowe zajmujące się polską diasporą zatrudniają osoby, które nie mają pojęcia o pracy z Polakami zamieszkującymi inne kraje.
Jak macie nam pomagać skoro nasze potrzeby znacie tylko z opracowań i statystyk?

7. Dokumentowanie historii polskiej diaspory. Jest to jeden z najważniejszych projektów który nie znajduje zrozumienia już od dłuższego czasu. Od lat współpracuję z Kasią Murawską, która pisze o polskich bohaterach z terenu Wisconsin, Chicago i Michigan. Kasia pisze artykuły i książki, które wydaje w większości za własne pieniądze. Brak jest jednak jakiegoś narzędzia internetowego, gdzie można by publikować biogramy zasłużonych działaczy i bohaterów polskiej diaspory. Wiele źródeł, dokumentów historycznych, artefaktów trafia codziennie na śmietnik. Jako przykład można podać kolekcję Kwaśniewskiego (kliszy i zdjęć polskich emigrantów z lat 1920-30) uratowaną przez prof. Donalda Pienkosia przed wyrzuceniem na śmietnik. Sam jestem osobą, która posiada maszynopisy wierszy Michała Przyszlaka- poety z Milwaukee. Istotne jest, aby te artefakty znalazły właściwe miejsce. Zwiedzając Nowy Meksyk w jednym ze sklepów z antykami wszedłem do pokoju, który wypełniony był wizerunkami polskich świętych. Były tam obrazy, figury, książki w języku polskim w sumie ok. 300 artefaktów. Skąd to masz? zapytałem właściciela. Z Milwaukee-odpowiedział i zakazał mi ich fotografowania.
Wielopokoleniowe dziedzictwo polskiej społeczności zostało po cichu wyprzedane na drugim końcu USA. Z kilkunastu wspaniałych kościołów  w Milwaukee wybudowanych przez Polaków w ich użyciu jest tylko jeden. Najpiękniejsza polska Bazylika św. Jozefata jest całkowicie zasymilowana a jej archiwa pleśnieją gdzieś w piwnicach, bo nikt nie potrafi ich odczytać- są napisane po polsku. W oficjalnych opisach bazyliki nie znajdziemy żadnych informacji o tematach fresków ani witraży a przecież w bazylice na ścianach widnieją doskonałe kopie mistrza Styki i wielu innych o których wiedza zanika, bo nikogo to już nie obchodzi. Co się stało z archiwami polskich gazet, których aż kilkanaście wychodziło w Wisconsin? Czym żyli Polacy w Wisconsin, gdzie co dziewiąta osoba posiada polskie pochodzenie? Polscy historycy czekamy na Was.


8.Zapraszam do profesjonalnej dyskusji  na ten temat:
Waldemar Biniecki – urodzony w Bydgoszczy w 1962 r. W USA od 2000 r., żonaty z Susan (profesor na Kansas State University), syn Daniel Kazimierz 7 lat. Od 2010 r. jest prezesem KPA w Wisconsin. Obecnie członek założyciel KPA w Kansas i dyrektor rady doradczej Polish American Communication Initiative – PACI. Właściciel Biniecki Consulting, wykładowca w Kansas State University, działacz polonijny. Hobby – historia, podróże, technologia, polityka. Liberalny konserwatysta.

Na koniec pragnąłby podać aktualne źródło jeśli chodzi o pojęcie akulturacja. Wiele  interpretacji w języku polskim na temat tego pojęcia jest niedokładnych i oględnie mówiąc są one nie niewystarczające. W swoich rozważaniach opieram się na następującym źródle: Berry, J. W. (2005). Acculturation: Living successfully in two cultures. International Journal of Intercultural Relations. John Berry jest najważniejszym i uznanym autorytetem w tej dziedzinie: http://www.queensu.ca/psychology/People/Emeritus -Retired/JohnBerry/John_Berry_CV_FEB_2012.pdf


Trolom dziękuję.